Emocje opadły, Caroline uspokoiła się już całkowicie. Jeszcze trochę pociągając nosem, delikatnie podniosła głowę z ramienia Davida. Było jej wstyd za zaistniałą sytuację. Oczami wyobraźni widziała, że miała całą spuchniętą od płaczu twarz, a to już wystarczyło, żeby ukryć ją pod włosami. Dziewczyna odwróciła głowę w drugą stronę. Nie chciała, żeby chłopak na nią patrzył w takim stanie. Blondyn jednak nic sobie z tego nie robił. Znowu odgarnął jej ciemne włosy za ucho, żeby móc przyglądać się jej twarzy. Najpierw wzrok Davida spoczął na długich rzęsach dziewczyny. Później, chwilę patrzył na jej usta, które wydawały mu się w tamtym momencie niesłychanie interesujące. Następnie z kości policzkowych, wzrokiem powędrował na mocno zarysowaną żuchwę Caroline. Kiedy dotarł do szyi, nie mógł przestać myśleć o zbliżeniu do niej swojej twarzy. Naprawdę uważał Caroline za piękną dziewczynę. Bolało go, że ona myślała o sobie zupełnie odwrotnie. W dodatku posuwała się do takich czynów, jak kaleczenie siebie i głodzenie z tego powodu. Chciał jakoś jej pokazać, że dla niego ona była ładna, zgrabna i miała cudowną osobowość. Nie wiedział jednak jak miał to zrobić. Zdawał sobie sprawę z tego, że jakby po prostu to powiedział, dziewczyna nie uwierzyłaby mu przez swoją niską samoocenę.
David położył swoją dłoń na dłoni Caroline, którą opierała się o materac. Przybliżył do niej swoją twarz, składając delikatny pocałunek na odsłoniętej szyi dziewczyny. Caroline momentalnie odwróciła głowę w stronę chłopaka, a jej twarz wyrażała lekkie zdziwienie. Popatrzyła na ich dłonie, a kiedy dotarło do niej, co się właśnie działo, na jej twarzy pojawiły się delikatne wypieki. Nigdy przez myśl by jej nie przeszło, że mogła kiedyś doświadczyć owej sytuacji, w dodatku z przyjacielem swojej kuzynki. Szatynka popatrzyła prosto w zielono-niebieskie oczy blondyna. Wtedy zapomniała o wszystkim. Najpierw spojrzała na urocze piegi na jego nosie, a następnie wzrokiem Caroline zatrzymała się na ustach Davida. Była jak zahipnotyzowana. Zaczęła bardzo powoli przybliżać się do chłopaka. Niemal czuł na ustach dotyk jej warg. Wtedy jednak dziewczyna szybko wyjęła rękę spod jego dłoni, gwałtownie odsuwając się od chłopaka.
- Co ja robię? - spytała lekko zmieszana i zdezorientowana. - Przepraszam, głupia jestem, nie powinnam była... - Caroline zaśmiała się niezręcznie, wstając z łóżka. - Chyba... Chyba będę już iść.
- Stój, Carol - chłopak zatrzymał ją, łapiąc nadgarstek dziewczyny. - Za co przepraszasz?
- Wyobrażam sobie nie wiadomo co - zaczęła nerwowo dotykać swoich obojczyków.
Chłopak stanął naprzeciwko Caroline. Jedną ręką dalej trzymał jej nadgarstek, natomiast drugą wplótł w jej ciemne włosy. Nie czekając na reakcję dziewczyny, szybko złączył ich usta w krótkim pocałunku. Delikatnie zassał jej górną wargę, lekko unosząc przy tym w górę podbródek Caroline. Następnie spojrzał jej głęboko w oczy, a kciukiem zaczął głaskać ją po policzku.
- To raczej ja za dużo sobie wyobrażam - wyszeptał, uśmiechając się szarmancko.
Szatynka stała jak wryta, nie mogąc znaleźć odpowiednich słów do wypowiedzenia. Tylko wpatrywała się swoimi wielkimi, brązowymi oczami w twarz chłopaka, która była niesłychanie blisko niej. Wprawiało to Caroline w zawstydzenie, jednak też uspokajało ją to. Od uśmiechu Davida biło przyjemne ciepło, które sprawiało, że dziewczyna poczuła się pewniej w jego towarzystwie.
- Nie wiem nawet, co mam powiedzieć... - zaśmiała się nerwowo, zaczynając uciekać wzrokiem na boki.
- Nic nie mów, ja to zrobię - powiedział, po czym nachylił się nad jej uchem. - Podobasz mi się od dłuższego czasu - mówił półgłosem, a jego oddech delikatnie łaskotał skórę Caroline. - Uważam, że jesteś piękna. Zawsze lubiłem w tobie to, że jesteś nieśmiała, że chciałaś być dla mnie miła nawet, kiedy miałaś fatalny humor i starałaś się ciągnąć rozmowę, mimo że nie miałaś na nią ochoty. I wiesz, co jeszcze? - spytał, ręką oplatając Caroline w talii. - Jesteś bardzo chuda. Mogę objąć cię całą jedną ręką, widzisz? Masz łaskotki?
David delikatnie uszczypnął Caroline w bok, na co ta odskoczyła od niego, uśmiechając się przy tym.
- Nie dotykaj tutaj - wystawiła mu język, zakrywając brzuch rękoma.
- Czyli masz - chłopak uśmiechnął się cwaniacko na tę informację. - Posłuchaj mnie, Carol... - nagle spoważniał. - Będziesz się leczyła?
- Ech, ja... nie wiem - Caroline również zniknął uśmiech. - Nie chcę, tak mi jest dobrze...
- Wyniszczasz siebie, to nie jest dobrze. Kto wie, czy twoje serce zaraz nie wysiądzie?
- David, chyba muszę ci o czymś powiedzieć... - dziewczyna spochmurniała, a jej oczy ponownie się zaszkliły. - Jest mi to zupełnie obojętne... Nawet poszłoby mi to na rękę...
- Słucham? - spytał, nie dowierzając. - O czym ty mówisz? Chyba nie chcesz...?
- Widzisz...
Caroline spuściła wzrok. Chłopak natomiast zmarszczył brwi, stając się lekko poirytowanym. Położył obie ręce na jej ramionach, a dziewczyna czuła, jak powoli uścisk stawał się coraz mocniejszy. Stali tak przez chwilę. David wyglądał, jakby intensywnie nad czymś myślał, więc szatynka nawet nie śmiała mu przerywać.
- Jeśli odważysz się umrzeć, przyjdę do ciebie i osobiście zamorduję - mówił całkowicie poważnym, lekko zdenerwowanym tonem.
- To chyba wtedy już nie zadziała - Caroline nie powstrzymała uśmiechu, wywołanego przez słowa chłopaka. - Szczerze, w następnym tygodniu miało mnie już nie być - zaśmiała się cicho, niezręcznie drapiąc się po karku. - Ale spokojnie! - dodała, widząc mord w oczach Davida. - Nie zrobię tego, obiecuję...
- Na ile mogę ci ufać w tej kwestii...?
- Obiecuję... - powtórzyła.
Nagle drzwi pokoju otworzyły się z hukiem. Oboje momentalnie popatrzyli się w stronę hałasu. W drzwiach stanął jakiś obcy chłopak w słomianym kapeluszu na głowie i okularach przeciwsłonecznych. W dłoni trzymał pustą butelkę po piwie, a w ustach plastikową trąbkę, którą trąbił najgłośniej, jak tylko potrafił. Wszedł do pokoju, zrobił zamieszanie, po czym wrócił do salonu.
- Ej, widzieliście Chrisa? - Victoria zajrzała do otwartego pokoju.
- A ile wypił? - spytał David.
- Nie chcesz wiedzieć... - westchnęła, przewracając oczami.
- Więc przepadł.
- Ja pierdolę... - Victoria zniknęła z zasięgu wzroku, znowu zostawiając Davida i Caroline samych w pokoju.
- Wiesz, chyba musimy jej pomóc ich ogarnąć - David zwrócił się do Caroline, smutno się uśmiechając, po czym już zaczął powoli opuszczać pomieszczenie. - Poszukam Chrisa, ty może dołącz do Vicky, co?
- David, czy my będziemy...? - zaczęła nieśmiało szatynka.
Blondyn stanął w progu, odwracając się do Caroline. Uśmiechnął się szeroko, rozumiejąc, co ta miała na myśli. Ponownie podszedł do dziewczyny. Zatrzymał się zaraz przed nią i odgarniając jej włosy z twarzy, patrzył jej prosto w oczy.
- Caroline, zostaniesz moją dziewczyną? - spytał z ciepłym uśmiechem.
- To chyba pierwszy raz, kiedy nazwałeś mnie moim pełnym imieniem - zaśmiała się, odwzajemniając uśmiech. - Wiesz, muszę się zastanowić, zobaczyć wszystkie za i przeciw, i wtedy... - wyliczała, jednak zaraz przestała, widząc, jak chłopak zmarszczył brwi. - Tak, zostanę - uśmiechnęła się promiennie, nieśmiało przytulając blondyna.
- Już myślałem, że na poważnie chcesz się zastanawiać - odetchnął z ulgą, od razu odwzajemniając uścisk.
- Musisz zrozumieć mój humor.
- Idziemy? - spytał, łapiąc Caroline za rękę.
- Idziemy.
~*~
Tak więc, koniec tego opowiadania właśnie nadszedł. Dziękuję za Twój czas, poświęcony na czytanie tego. Za wszystkie gwiazdki i komentarze również, bo naprawdę miło mi się robiło, kiedy wiedziałam, że ktoś czekał na kolejne części! Mam nadzieję, że następne moje prace również przypadną Ci do gustu.Widzimy się za jakiś czas! <3
CZYTASZ
I'm Not Hungry
ChickLit"I'm not hungry" nie ma na celu promowania zachowań autodestrukcyjnych. !TRIGGER WARNING! Caroline od pół roku zmaga się z zaburzeniami odżywiania. Rówieśnicy traktują ją jak powietrze, tkwi w toksycznej znajomości z przyjacielem z dzieciństwa, a ro...