Gdzieś Indziej, 13.06.2017
Tato!
Nie wiem, od czego zacząć. Niby jest jak zawsze, ale jakoś inaczej. Nie jestem pewna, co tak właściwie z dzisiejszego dnia chcę Ci przekazać. Zazwyczaj spotyka mnie jedna tragedia lub szczęście dziennie.
Ale nie dzisiaj. Czuję się, jakby jakiś zły duch chodził za mną z wiadrem kamieni złych wydarzeń i obrzucał mnie nimi dla zabawy. Nawet wszystko mnie boli, jakby to wcale nie była metafora.
Zaczęło się z rana. Moja przyjaciółka przewróciła się pod prysznicem i złamała rękę, czyli – pomijając fakt, że cierpi – zostałam sama w pokoju, a moją jedyną ostoją był on.
Przynajmniej tak mi się wydawało. Po tym, jak został ze mną po poznaniu mamy i jej buraka byłam przekonana, że przez jakiś czas będzie spokój. W końcu co innego mogłoby nam stanąć na przeszkodzie?
Pamiętasz? Tyle razy Ci pisałam, o tym, jak bardzo boję się wyzwisk ze strony rówieśników. Zabawne, bo tak naprawdę nigdy ich nie doświadczyłam. Większość traktowała mnie jak powietrze, ale nie było to w żaden sposób obraźliwe, czy złośliwe. Byłam dla nich po prostu „koleżanką z klasy”.
Pewnie się domyślasz, że skoro o tym piszę, to dzisiaj wszystko się zmieniło. Jak widać wszechświat, nie umie wytrzymać zbyt długo bez moich łez.
Albo ja nie umiem nie przyciągać do siebie powodów do płaczu.
Cały poranek chodziłam przerażona. Bałam się odzywać, bo gdybym powiedziała coś głupiego, nie miałby kto przekształcić tego w żart. Dopiero na popołudniowych zajęciach zaczęłam się w miarę normalnie zachowywać. Poczułam, że jestem w stanie przetrwać ten dzień.
Jak mogłam być tak głupia? Jak mogłam naiwnie sądzić, że sama dam sobie radę? Bo byłam sama. Niby stał obok mnie, ale nic nie zrobił. Nic. Jak tchórz. Jak zwykły gówniarz.
Postawił reputację ponad mnie. Nigdy nie pomyślałabym, że zrobi coś takiego. Nie on, nie „mój książę”.
Jestem pewna, że gdybyśmy żyli w średniowieczu, powiesiliby go za łamanie kodeksu rycerskiego. W końcu gdzie w takim zachowaniu honor?
Przepraszam, chyba pierwszy raz pisze aż tak bez ładu i składu. I chyba pierwszy raz na prawdę Cię potrzebuję. Chciałabym opowiedzieć to wszystko Tobie. Móc się przytulić i płakać w Twoje ramię.
Jestem tak roztrzęsiona, że co rusz gubię wątek, a Ty nawet jeszcze nie wiesz, co właściwie się stało.
Na zajęciach po południu podeszła do mnie jedna z dziewczyn należących do szkolnej elity. Widziałam jej złość, mimo że maskowała to szerokim uśmiechem.
One tak robią. Snując się po szkole, jak cień nie raz widziałam takie sytuacje. Podchodzą małym, pozornie nieszkodliwym stadem, królowa staje naprzeciw ofiary, a reszta dyskretnie dookoła. Potem zaczyna się piekło, którego częścią nigdy nie chciałam być.
I pewnie bym nie była, gdybym została cieniem. Podobno kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana – żałuję, że wypiłam tego cholernego szampana. Nie zrozumiesz, bo u Ciebie ryzyko się opłaciło. Zostawiłeś mnie, a zyskałeś sławę, pieniądze i piękną narzeczoną. U mnie, niestety, się nie udało.
Obrażała mnie. Zaczęła od wyglądu, a potem przeszła do mojej rodziny. Mówiła, że widziała matkę i jej „mężusia” pijanych pod sklepem. Wszyscy słuchali, widzieli, że płaczę, ale nikt nic nie zrobił. W końcu nikt nie chce mieć wroga w takiej dziewczynie jak ona, a sprzymierzeńca w takiej jak ja.
Nie ruszało mnie to dopóki nie zrozumiałam, że jestem sama. Nikt nie był po mojej stronie. NIKT.
Jak mam to zrozumieć? Mówił, że kocha, a nie potrafił mnie obronić w tak idiotycznej sytuacji. Jak mam ufać komuś takiemu? Jak mam czuć się przy nim bezpieczna? Jak mam, chociażby, na niego patrzeć?
Był błędem. Okropnym błędem, którego sobie nie wybaczę. Jeszcze wczoraj byłam gotowa przyznać, że może jednak go kocham, a dzisiaj najchętniej wydłubałabym sobie oczy, żeby nigdy więcej na niego nie patrzeć.
Jest mi niedobrze na wspomnienie każdej chwili na niego zmarnowanej. I jeszcze ten wstyd, jakbym to ja zrobiła coś złego. Prawdę mówiąc, mimo tego całego rozgoryczenia, przede wszystkim czuję złość. Najchętniej bym zabiła go gołymi rękoma.
Najpierw dał mi nadzieję. Ogromną porcję nadziei, a gdy zaczęłam jeść, zabrał mi ją sprzed nosa i wywalił do rwącej rzeki, w której ta zniknęła na zawsze.
Czy naprawdę każdy facet taki jest? Na zewnątrz najwspanialszy na świecie, a w środku pusty jak...
Nie wiem co! Po prostu nie wiem! Jeżeli mama właśnie tak się czuła, gdy ją zostawiłeś, powinieneś smażyć się w piekle! Razem z nim i każdym, kto złamał kiedykolwiek komukolwiek serce w tak okrutny sposób.
Czym sobie na to zasłużyłam? Czym można zasłużyć sobie na aż taką krzywdę? Może tak naprawdę to było zaplanowane. Może tylko czekali na moment, żeby mnie upokorzyć. Może ona tak naprawdę nie widziała mamy, a wymyśliła to na podstawie tego, co on jej powiedział.
Ale mama... Przecież ja nie mogę tak skończyć. Nie mogę upaść pod ciężarem samotności. Muszę walczyć o swoje szczęście. Pewnie prędzej czy później i tak byśmy się rozstali. To boli, ale gdyby doszło do tego później, nie bolałoby mniej.
Muszę tam wrócić... Chcę tam wrócić. Wejść do gniazda żmii i z wysoko uniesioną głową znosić kąsania. Będą na mnie syczeć, ale i tak nie pokażę im, jak bardzo słaba jestem.
On mnie zmienił, wiedziałam o tym, ale nie sądziłam, że aż tak. Może nie powinnam żałować naszej znajomości, a z niej czerpać. Teraz przynajmniej o siebie dbam i staram się o siebie walczyć. Szkoda tylko, że z jego odejściem straciłam większość swojego życia. W końcu nasi przyjaciele to tak naprawdę jego przyjaciele, wszystkie nasze miejsca najpierw były jego...
Pozdrawiam
Twoja Szukająca Kleju Córka
PS Słyszałam, że kupiłeś dom na Ibizie! Gratuluję! Teraz tylko czekać, aż uznają Cię za zaginionego!
CZYTASZ
Lɪsᴛʏ ᴅᴏ Tᴀᴛʏ
Teen FictionDługopis. Kawałek papieru. Setki szczerych myśli. Uczucia ginące w oceanie mojej nienawiści. Tylko tego potrzebuję, żeby zacząć, a potem schować list do szuflady. Zabłąkana dziewczyna z głową pełną marzeń. Jako jedna z niewielu mimo burzy problemów...