Zagubiony w lesie

1.9K 122 105
                                    

Ważne informacje na końcu, byłabym wdzięczna za przeczytanie! ^^

---------------------------------------

*Perspektywa Toby'ego*

Wróciliśmy do domku. Resztę dnia spędziłem na zajmowaniu się psiakiem, który zdążył się już do mnie przywiązać. Po kilku godzinach opieki maluch wrócił do formy i miał mnóstwo energii do zabawy. Po jakimś czasie zabawy Gofer zmęczył się i poszedł spać, sami z [Twoje imię] nie zauważyliśmy, kiedy zrobiło się tak późno, więc oboje położyliśmy się spać.

  Rano obudziło mnie piszczenie, o dziwo [Twoje imię] się nie obudziła. Rozejrzałem się po pokoju, przecierając zaspane oczy w poszukiwaniu źródła dźwięku. Jak przypuszczałem był to Gofer który bardzo chciał wyjść na dwór. Patrząc na jego wzrok, kierowany w moją stronę nie czekałem zbyt długo i w mgnieniu oka stałem już ubrany w progu drzwi wyjściowych. Wyszedłem z gofrem rankiem na spacer, na oko mogła być szósta rano. Fakt, że było tak wcześnie łączył się z tym, że było strasznie chłodno a ja, jak jakiś głupek wyszedłem w krótkim rękawku. Cały czas przy moich nogach plątał się Gofer więc nie zwracałem na niego większej uwagi wiedząc, że jest gdzieś obok. Wszystko wyszłoby idealnie i w jak największym spokoju, cały czas wiedziałem, gdzie jestem i jak mam wrócić. Niestety w jednej chwili usłyszałem szczekanie Gofra i w ciągu kilku sekund był dość daleko ode mnie.

-H-Hej Gofer! Wracaj tutaj! Gdzie ty biegniesz! - Krzyknąłem do szczeniaka, który jak widać, miał lepsze zajęcie niż słuchanie się mnie.

  Pobiegłem za nim ile sił w nogach, Gofer wbiegł do lasu, ewidentnie za czymś gonił. Złapałem go dopiero po kilku minutach, kiedy zatrzymał się przy jednym z drzew, na które cały czas szczekał. Złapałem psiaka i wziąłem go na ręce, by ponownie nie wywinął jakiejś akcji i spojrzałem się w górę w miejsce, które obszczekiwał najbardziej. Moim oczom ukazała się ruda wiewiórka.

-Serio Gofer? Pobiegłeś taki kawał w środek lasu, by złapać wiewiórkę? - Spojrzałem na psiaka, który zaczął okazywać skruchę. - Powiedz mi, chociaż, że wiesz jak stąd wrócić? - Westchnąłem, a psiak jedynie polizał mnie po twarzy. - No już, nie jestem zły. Tylko teraz jak wrócić do domu... - Rozejrzałem się po lesie, który z każdej strony wyglądał tak samo. - No nic, trzeba jakoś się stąd wydostać. - Powiedziałem sam do siebie i poszedłem w jedną ze stron.

Szliśmy tak dość długo, trudno było mi stwierdzić która godzina nie mając zegarka, ale po fakcie, że Gofer zasnął mi na rękach, musieliśmy trochę już przejść. Niestety nie był to koniec naszej przygody, bo doszliśmy do kompletnie obcej mi polany, jedyne czym się wyróżniała to tym, że była tutaj droga. Jako że nie przypominałem sobie takiego miejsca, zawróciliśmy i znaleźliśmy się przy tym samym drzewie, przy którym wcześniej poustawiałem kilka kamieni ułożonych w konkretny symbol, który również kamieniem wyryłem w drzewie. Nie poddając się, wybrałem nowy kierunek i zacząłem iść do przodu. Po może kilkunastu minutach usłyszałem szelest wychodzącego zza krzaków zwierzęcia.

-No chyba sobie żartujecie?! - Powiedziałem, wiedząc co mnie czeka.



*Tymczasem główna bohaterka*

  Obudziłam się trochę przed dziewiątą, lekko zaspana zauważyłam, że nigdzie nie ma Toby'ego. Po chwili przypomniało mi się, że jest jeszcze teraz z nami Gofer, po którym również ślad zaginął. Łącząc fakty w całość, pomyślałam, że pewnie Toby wziął Gofra na spacer.

-Oby tylko się nie zgubili. - Powiedziałam sama do siebie i wstałam z łóżka.

Po krótkich przemyśleniach postanowiłam, że na kilka godzin  pójdę na polanę z huśtawką i może wezmę też coś do jedzenia.

Ticci Toby x Reader [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz