Rachel

1.7K 132 76
                                    

*Perspektywa głównej bohaterki*


  Obudziłam się, leżąc na kanapie przykryta kocem. W pomieszczeniu było jasno, przez co mogłam wywnioskować, że jest już późny poranek. Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju, nie było nikogo poza mną. Chwilę rozglądałam się po pomieszczeniu, gdy nagle dość głośno zaburczało mi w brzuchu, co skłoniło mnie do wyjścia spod ciepłego koca i zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Kiedy już zjadłam późne śniadanie i ogarnęłam "poranną toaletę" zdałam sobie sprawę, że nigdzie przez ten czas nie widziałam Toby'ego. Postanowiłam pójść sprawdzić na zewnątrz czy może gdzieś tam go nie znajdę.


-Toby! Jesteś tutaj?- Krzyknęłam z nadzieją, że mi odpowie.

-Cześć! Dobrze się spało?- Usłyszałam znajomy mi głos, ale nigdzie nie mogłam zlokalizować źródła dźwięku.- Na górze!- Dodał po chwili.

-Oh, tutaj jesteś!- Powiedziałam, kiedy w końcu znalazłam go wzrokiem.- Mogę wiedzieć, po co wspiąłeś się na dach? 

-Chciałem zobaczyć to wszystko z góry... całkiem tutaj ładnie. Chcesz się przyłączyć?- Uśmiechnął się i wskazał ręką na drabinę. 

-Czemu nie.- Powiedziałam i już po chwili znalazłam się na dachu.- Nie sądziłam, że będzie stąd tak piękny widok! Widać nawet jezioro!- Stałam tak na dachu i z zachwytem wpatrywałam się we wszystko dookoła, tak jakbym widziała to po raz pierwszy.

-A nie mówiłem?

-No mówiłeś, aż tak dumny z mojej reakcji?- Zaśmiałam się.

-Możliwe... - Uśmiechnął się szeroko.- Jak się czujesz?-Zapytał.

-Całkiem dobrze, rozumiem, że trochę godzin przespałam?

-Jeżeli trochę to doba... to tak.- Parsknęliśmy oboje śmiechem.

-Dzięki za wczoraj, mogło się to skończyć o wiele gorzej, gdyby nie ty.- Uśmiechnęłam się pod nosem, dalej patrząc na te piękne widoki.

-Nie ma sprawy, jutro już koniec tego dobrego, co?- Westchnął.

-Faktycznie, nawet nie zdałam sobie sprawy, kiedy to minęło.- Odparłam.

-Szkoda.. Miło było odpocząć od ludzi... Zastanawiam się, czy ktoś tutaj mieszka, poza kilkoma farmami raczej nic tutaj nie ma.- Oboje rozejrzeliśmy się po pustych polach w okolicy.

-No tak! Jak mogłam zapomnieć o Rachel!-Powiedziałam, prawie krzycząc.

-Kim?- Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.

-Rachel, moja znajoma. Spędzałyśmy razem dużo czasu za każdym razem, kiedy tutaj przyjeżdżałam!

-Rozumiem że zamierzasz złożyć jej wizytę?- Zapytał.

-Dokładnie!- Uśmiechnęłam się szeroko.

-Skoro tak, to chyba pora stąd ze..- Przerwał mu huk łamiącej się drabiny.- Co do? Kot?-Wychyliłam się i spojrzałam na kota, który prawdopodobnie przewrócił naszą drabinę.

-No to raczej zejście stąd będzie trudne...- Wymamrotałam pod nosem.

-Wiedziałem, że koty coś do mnie mają...- Powiedział Toby, przy czym bardzo mnie rozśmieszył.

-Dobra, masz jakiś plan jak stąd zejść?- Zapytałam.

-Po prostu zejdę po ganku, ty też, najwyżej zeskoczysz i cię złapię czy coś...-Powiedział, wpatrując się w dół.

Ticci Toby x Reader [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz