*12* Wojna i pokój

1.7K 56 9
                                    

Zaczyna się. Stałam obok Edmunda, a Edmund obok Piotra. Wyciągnełam miecz. Kaspian pobiegł do kopca. Zuzanna stała na skale wraz z innymi łucznikami. Piotr zgodnie z naszym planem zaczął odliczać.

- 10...9...8

Katapulty spadały wszędzie. Żołnierze ginęli.

- 7...6...5

Mamy coraz mniej czasu. Mam nadzieję, że Kaspian wie co robić.

- 4...3...2

Zaraz się zacznie. Damy radę.

- 1... GOTUJ SIĘ! - krzyknął Piotr.

W tym samym momencie ziemia pod Telmarskim wojskiem zaczęła się zapadać. Książę wyjechał na koniu z częścią naszej armi i zaatakował ich z zaskoczenia od tyłu. Ja z Piotrem i Edmundem ruszyliśmy w wir walki. Zabijałam przeciwników jeden po drugim. Usłyszałam krzyk Zuzanny.

- Strzały na cięciwy!

Zuza wzkazała mi ruchem głowy, że to ja mam dać sygnał.

- Na mój sygnał! - krzyknęłam stając szybko obok Zuzi i naciągając moją strzałe.

- Mierzcie dobrze! - powiedział Zuchon.

Poczekałam chwile.

- TERAZ!

Dziesiątki strzał wyleciało w powietrze. Wpatrywałam się w moją jak w obrazek. Trafiłam! Innym też się udało. Nagle usłyszeliśmy krzyk dobrze mi znanej osoby.

- Odwrót!

Jak rozkazał Piotr tak też robili. Wszyscy uciekaliśmy do kopca, aż nagle skały się zawaliły. Przejście zablokowane. Nie mamy jak uciec.

Niespodziewanie Zuzia nie miała gruntu pod nogami i zaczeła spadać. Szybko złapałam ją za rękę. Nie była ciężka, ale przez to, że trzymałam ją jedną ręką ja też powoli spadałam. Zauważyłam, że przygląda się temu Piotr i Kaspian. I zauważyłam również małą platforme pod Zuzią.

- Zuzia puszczam cię! Spadniesz na platforme, a ja za tobą skocze i dołączymy do reszty! - krzyczałam w obawie, że dziewczyna nie usłyszy.

Zuzanna jednak pokiwała głową, a chłopcy spojrzeli na siebie z przerażeniem. Puściłam Zuzie. Nic jej się nie stało. Spadła gładko na ziemie. Odsuneła się, a ja skoczyłam za nią. Również nie stała mi się krzywda.  Chłopcy odetchnęli z ulgą. Pobiegłyśmy z Zuzią do reszty. Usłyszeliśmy dziwny dźwięk. Zaczeło się pojawiać mnóstwo drzew.

- To Łucja. - powiedziałam.

Dzielna mała. Wiedziałam, że jej się uda. Odnalazła Aslana.
Stanełam obok Piotra wyciągając miecz. Piotr spojrzał się na nas.

- Jesteście ze mną?

- Do końca. - odparłam wraz z innymi.

Piotr krzyknął

- ZA ASLANA! - i pobiegł w wir walki.

Pobieglismy za nim. Przecinałam przeciwników wraz z chłopakami, a Zuza strzelała.

- Ściągnijmy ich nad rzekę! - usłyszałam.

Widziałam jak chłopcy już biegną za Telmarskim wojskiem. Biegłam za nimi. Przepychałam się przez naszych żołnierzy chcąc jak najszybciej dotrzec do moich przyjaciół. Nareszcie. Stanełam obok Zuzi. Ucieszył mnie widok Łucji wraz z majestatycznym lwem obok niej. Widać, że Telmarowie wachają sie co do przejścia przez most. Jednak Lord Sobiepan nie dawał po sobie poznać strachu.

- Atak! - krzyknął.

Aslan ryknął tak głośno, że aż woda podskoczyła do góry. Dosłownie. Nagle z wody utworzyła się postać człowieka, która niszczyła most i podtapiała żołnierzy nieprzyjaciela. I przyokazji nas też oblała. Żołnierze pokonani. Wygraliśmy tą wojne. Gdy woda się uspokoiła przeszliśmy na drugi brzeg i staneliśmy przed Aslanem. W jednym momencie wszyscy padliśmy przed nim na kolana.

- Powstańcie królowie i królowe Narnii. - powiedział lew i  Piotr, Zuzanna i Edmund podnieśli się z ziemi. - Bez wyjątku. - tu spojrzał na Kaspiana.

Książe również na niego spojrzał.

- Nie wiem czy... - zaczął.

- Jesteś, jesteś. Wstań książe. - przerwał mu z uśmiechem Aslan.

Teraz zwrócił się do mnie. Cały czas klęczałam.

- Kochanie, dlaczego nie wstajesz? - spytał swoim ojcowskim tonem.

Ja lekko zmieszana uniosłam głowę.

- Nie wiem czy jestem godna... - szepnęłam.

- Oczywiście. Jesteś jedną z nas. - powiedzieli równocześnie i spojrzeli się na siebie zabijającym wzrokiem.

Oczywiście wiecie o kim mowa. Uśmiechnęłam się lekko.

- Mają racje, księżniczo. - powiedział Aslan.

Ja powoli wstałam.

- Przeczytałaś już list od mamy? - spytał.

O cholera. Zapomniałam o nim zupełnie.

- Nie. Jeszcze nie. - odpowiedziałam szczerze.

Lew jeszcze bardziej się uśmiechnął.

- I nie musisz. Wszystko co napisała ci w liście mama to już się wydarzyło, a list niestety został zniszczony przez Telmarów. Twoja mama pisała tam, że jak tylko będziesz potrzebować pomocy zawsze ją otrzymasz.

Uśmiechnęłam się.

- Dziękuję.



Jedna z Nas [Piotr&Kaspian] - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz