~Nico~
Jest źle.
Jest bardzo źle.
W celu odizolowania się od Kez byłem zmuszony do zbratania się z Caren.
Widzicie więc w jak głębokiej depresji się znalazłem?
Wisienką na torcie mojego złego samopoczucia była niespełniona misja. Ten temat wisiał nad nami jak czarna chmura, jednocześnie stanowiąc jakby tabu, ponieważ nikt o tym nie mówił.
Na mocy niepisanej umowy ustaliliśmy, że jeśli ten temat jeszcze się pojawi, to rozpocząć go powinna Caren.
A ona (cóż za pech) jakoś się do tego nie pali.
Na razie jednak mam inny problem, a mianowicie - Will.
Niestety jest on jednym z niewielu ludzi na tyle przenikliwych, by wiedzieć co się ze mną dzieje i na tyle upartych, by coś z tym zrobić.
Dlatego więc teraz siedzę skulony między krzakami truskawek i modlę się, by mnie nie znalazł.- Neeeeeeks! - słyszę jego wołanie po raz ęty.
Nie, nie, nie.
Nagle jednak ktoś zasłania mi oczy od tyłu i z cichym chichotem na ustach szepcze mi do ucha.
- Kto to? - zapytał Will.
- Kretyn - odparłem krótko.
- Jakiś ty nie miły.
- Dokładnie.
- Ej Nico, ja mówię serio. Powinieneś zrezygnować z ironii na rzecz uśmiechu i życzliwości - powiedział ze swoją najbardziej durnowato-optymistyczną miną.
- Serio? - zapytałem po kilku sekundach ciszy.
- Tak.
Wywróciłem oczami i powoli zacząłem podnosić się z ziemi.
- Hej - dla odmiany poważny głos Willa oraz jego ręka zmusiły mnie do ponownego padnięcia na glebę.
- Co chcesz? - zapytałem gniewnie.
- Nie chciałbyś iść ze mną na ognisko? - zapytał nieśmiało.
- Przecież i tak tam będę - zmarszczyłem brwi nic nie rozumiejąc.
- No tak, ale czy chciałbyś pójść tam ze mną - powtórzył z wiekszym naciskiem chłopak.
- A co to za różnica- tym razem wyglądał, jakby chciał sobie strzelić facepalma.
- Żadna. Dobra nie ważne, idź już- powiedział machając ręką.
Mam wrażenie, że popełniłem błąd. Tylko nie wiem jaki.
***
Na ognisko przeszedłem z obowiazku. Chejron uznał, że to będzie część mojej terapii anty-introwertycznej.
Nie wiedziałem, że tak to się potoczy.
- Hej braciszku - przywitała mnie Caren, która pojawiła się z nienacka koło mnie.
- Hej.
- Udało ci się uciec Willowi?
- Niestety nie - na to moja siostrzyczka parsknęła śmiechem pod nosem. - Co cię tak bawi?
- Nic. Tylko jak to jest, że drugi najpotężniejszy heros tego pokolenia, który umie zamieniać się w cień czy wywoływać zmarłych nie jest w stanie uciec przed jakimś tam synem Apolla.
- To nie jest JAKIŚ TAM syn Apolla - obruszyłem się od razu. - To Will Solace. Jen facet jest jak jakieś promienne cholerne słoneczko i za nic nie można się go pozbyć - zakończyłem i machnąłem sfrustrowany ręką.
- Wiesz co, Nico. Mam wrażenie, że ty wcale nie chcesz się go pozbywać.
***
Po ognisku ja i Caren zaczęliśmy nasze codzienne podchody, by niezauważalnie dostać się do domku 13.
- Dobra, to teraz tylko cicho - ostrzegła mnie siostra i popchnęła drzwi.
Już mieliśmy wchodzić, kiedy nagle z części Kez usłyszeliśmy głos Willa.
A rzeczy, o których mówił, chyba wolałbym się nigdy nie dowiedzieć.
CZYTASZ
Like One Mind...
AdventureNico di Angelo. Ciekawa postać prawda? A jego siostra? Jeszcze ciekawsza. Z niewiadomą przeszłością i absolutnym brakiem skrupułów. A co zrobią razem skoro ktoś zagraża temu co jest im najbliższe? Przeczytaj. Powodzenia.