Rozdział 1

456 34 2
                                    

~Nico~
Wróciłem z półtora rocznej misji. Wiecie, potwory, przepowiednie, niewykonalne zadania itd. Dla każdego herosa - normalka. Ale nie dziwne, że po powrocie jedyne o czym marzyłem to mój jakże przytulny domek, i spokojny sen. Do obozu transportowałem się cieniem. Wyszedłem gdzieś koło Wielkiego Domu i na moje nieszczęście trafiłem idealnie na lekcje pierwszej pomocy prowadzonej przez... No oczywiście, Willa! Jakby to nie mógł być ktoś inny.
- Nicuś! - wrzasnął na powitanie i podbiegł do mnie, jednocześnie krańcowo narażając zdrowie i życie jednej z obozowiczek, która miała pecha akurat być ćwiczebną poszkodowaną.
- Wiesz co to jest przestrzeń osobista? - zapytałem udając zdenerwowanego zachowaniem Willa, choć w gruncie rzeczy nie obraziłem się. Aż tak.
- A jest coś takiego? - odpowiedział pytaniem na pytanie z błyskiem w oku. Spojrzałem się na niego tak, jak zwykłem patrzeć na potwory tuż przed rozsypaniem się w pył.
- Daj spokój. Chce iść do siebie i porządnie się wyspać.
- No ale musisz być na ognisku powitalnym! - zaprotestował żarliwie.
- Na czym?
- No... Przez przypadek - tu spojrzał na mnie znacząco - dowiedziałem, a w zasadzie dowiedzieliśmy się kiedy wracasz. Więc postanowiliśmy jakoś uczcić twój powrót.
- Nie wierzę - nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Oni nie mogli tego zrobić!
- Czyli przyjdziesz?
- Nie!!!
- No to ustalone. Do zobaczenia.
- Aaaaarrrrrggggghhhhh!!!! - to mój krzyk wściekłości.
- I pozdrów siostrę ode mnie! - zawołał na pożegnanie. Przez chwilę chciałem się zapytać o co mu chodzi. Przecież z Hazel miałem się spotkać dopiero za jakieś dwa miesiące. A nawet gdybym miał się z nią spotkać dziś, to czemu mam ją pozdrawiać i czemu Will mi o tym przypomina. Lecz w tamtej chwili nie miałem zamiaru zatrzymywać się przy chłopaku choć chwili dłużej. Później się dowiem o co chodzi.
- Nico! - usłyszałem głos Annabeth tuż koło swojej prawej strony.
- Annabeth! - zawołałem głosem absolutnie wyrzutym z entuzjazmu. - Miło cię widzieć.
- Właśnie widzę - dodała mierząc mnie uważnym spojrzeniem. - Will mówił ci o przyjęciu powitalnym?
- Tja.
- Przyjdziesz prawda?
- Pewno, z chęcią spędzę ten dzień w gronie moich przyjaciół, śpiewając wesołe piosenki i zaśmiewając się do rozpuku - mój głos przesiąknięty był sarkazmem.
- Nie dzień, tylko jeden wieczór - starała się mnie przekonać.
- Być może - przyznałem niechętnie, a potem, chcąc jak najszybciej zakończyć rozmowę, dodałem jeszcze - wybacz, ale muszę już iść. Chce się przespać.
- Oczywiście. Przyjdę do was, gdy będzie się zaczynała zabawa.
- Nas? - spytałem podejrzliwie. Ona była już jednak odwrócona i zmierzała w przeciwnym kierunku.
- No tak - rzuciła lekko. - Acha, mała rada - dodała jeszcze na odchodnym - nie zapomnij zapókać. Nie lubi być zaskakiwana - i odbiegła. Dobra, nie wiem, o co chodzi, ale koniecznie muszę się dostać do domku 13-ego. Możliwe najszybciej.

Like One Mind...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz