Rozdział 13

87 5 2
                                    

~Nico~

Stałem skołowany w drzwiach i nie wierzyłem własnym uszom.

Jak dotąd myślałem, że stanowię dla Willa ambicję w jego lekarskiej karierze. Byłem tym zamkniętym w sobie emo dzieciakiem, od którego wszyscy się odsuwali.

Sądziłem, że po prostu podniósł sobie poprzeczkę.
Że pomyślał coś w stylu ,,Jak mu pomogę to już ze wszystkim dam sobie radę".

Dlatego teraz, słysząc jego słowa, nie mogłem w nie uwierzyć.

- Mi naprawdę bardzo na nim zależy Kez - mówił niespokojnie.
- Nie mogę znieść, gdy widzę jak jest smutny czy zły. Czasami gdy siedzi sam widzę jak dosłownie zamyka się w sobie pod wpływem myśli, do których ja nie mam dostępu. Jaki ze mnie lekarz - ostatnie zdanie powiedział ze zrezygnowaniem, a ja odważyłem się wyjrzeć zza drzwi.

Siedzieli z Kez na łóżku naprzeciwko siebie.

Smutek w oczach Willa był wręcz namacalny.

- Jesteś świetnym lekarzem i nawet nie waż się myśleć inaczej - powiedziała Kez delikatnie głaszcząc jego rękę. - Ale, jeśli dobrze rozumiem, interesujesz się moim bratem tylko ze wzgledu na to, że jesteś lekarzem, tak?

Will westchnął ciężko i powiedział cicho:

- Nie - Kez przez sekundę siedziała skonfundowana, lecz już po chwili na jej twarz wypłynął szeroki uśmiech.

Jednak gdy się odezwała jej głos brzmiał zaskakująco spokojnie.

- I co zamierzasz z tym zrobić?

- Nie wiem. Zwłaszcza, że teraz będzie najcięższy okres.

- Dlaczego?

- Za tydzień będzie rocznica śmierci jego siostry. Boję się, że zniknie jak co roku i nie będę mógł mu pomóc.

- Co roku znika? - spytała Kez z podstępnym uśmieszkiem na ustach.

- Tak, zazwyczaj o 4.45 rano wychodzi ze swojego domku i kieruje się do lasu, skąd wraca o 23.15.

- A - dziewczyna była wyraźnie zdziwiona.

- Rok temu myślałem, że zejdę na zawał.

- Dlaczego?

- Bo wrócił o 23.30. To było 15 minut męki. Myślałem, że coś sobie zrobił!

- Widzę, że naprawdę się o niego martwisz. On o tym wie?

- Wie na pewno. Staram się by nigdy nie zapomniał o mojej obecności,- na jego ustach na chwilę pojawił się uśmiech- ale nie wiem jaki on ma do tego stosunek. Odsuwa się ode mnie. Chyba jest po prostu uprzedzony do miłości po wpadce z Percym.

Kez wytrzeszczyła oczy i spytała zszokowana:

- Jakiej wpadce z Percym?

- Nie wiedziałaś? Jakiś czas temu Nico był zakochany w Percym Jacksonie. Potem mu oczywiście przeszło. To było chyba bardziej wstępne zauroczenie a nie prawdziwa miłość, ale on wciąż nie potrafi o tym zapomnieć i dać sobie drugiej szansy. Ale ja go przecież nie zostawie! - krzyknął, jakby to było coś oczywistego.

- Teraz tak sądzisz, ale skąd wiesz jak będzie za jakiś czas? - spytała łagodnie, ale bardzo sensownie Kez.

Will bardzo, ale to bardzo powoli podniósł głowę w jej stronę i cedząc słowa powiedział:

- Moja kochana Kez. Nico di Angelo to najlepsza rzecz, jaka mnie spotkała w całym moim życiu. Jest jedyny w swoim rodzaju, a ja jestem pewien swoich uczuć. Nie myśl, że nigdy nie zastanawiałem się nad możliwością utraty Nica ma rzecz kogoś innego. I za każdym razem potem miałem ochotę coś sobie zrobić, bo świadomość, że nie ma go przy mnie i nie jestem pewien, czy jest bezpieczny i szczęśliwy jest zbyt przerażająca, bym mógł ją przeżyć.

Kez wpatrywała się w niego przez chwilkę po czym zaczęła się głośno i szczerze śmiać.

- A więc Kayla miała rację. Ktoś tu wpadł po uszy.

Will tylko się zarumienił i westchnął cierpietniczo, patrząc na zegarek. Nagle zbladł i zaraz zwrócił uwagę mojej siostrze.

- Kez, patrz! Jest 23.15! Ognisko się już skończyło! A Nico zawsze wychodzi z niego o 23.07!

- Spokojnie, może coś go zatrzymało. Wiesz przecież, że Chejron specjalnie dla niego wymyślił program anty-introwertyczny.

- Jasne, że wiem. To był mój pomysł. W każdym razie pójdę już.

- Pewnie, ale jutro dokończymy tę rozmowę.

- Hej.

- Cześć.

Usłyszeliśmy skrzypnięcie łóżka i cofnęliśmy się szybko. Już chciałem wejść do naszego pokoju, kiedy Caren pociagnęła mnie w kierunku wyjścia.

- Dopiero tam wchodzimy - powiedziała szeptem po czym zrobiła jeszcze kilka kroków w tył i dopiero ruszyła w stronę naszego domku.

W tym samym momencie wyszedł z niego Will.

- Co ty tam robiłeś? - zapytała podejrzliwie Caren.

- Kez zostawiła u nas swoją bluzę po wczorajszym wieczorku gier planszowych w siódemce. Odniosłem jej.

- Rozumiem.

- A wy czemu dopiero teraz wracacie z ogniska?

- Travis i Connor się podpalili i było trochę zamieszania - to akurat była prawda, z tym że nie było to na tylko spektakularne wydarzenie, żebyśmy zostali z Caren je oglądać.

- Spoko. To cześć Caren, do jutra Nico.

- Cześć Will - pożegnała się moja siostra, a ja burknąłem coś pod nosem.

Czy mi się wydawało, czy Will posmutniał nieco?

Weszliśmy do naszego pokoju w progu witając się z Kez.

- To ja cię chyba zostawię. Masz sporo rzeczy do przemyślenia - powiedziała jakże pomocna Cara i zwiała do łazienki.

Ale w gruncie rzeczy miała rację.

Mam dużo do przemyślenia.

*****

Mi się wydaje, czy ta książka zmienia się w Solangelo?

A zresztą, tak może jest lepiej :).

Swoją drogą- Will stalker.

Kto razem ze mną pogrąża się w żałobie po wakacjach? Ja kupiłam sobie trzy paczki chipsów, czekoladę, cukierki dwa wysokokaloryczne napoje i dzisiaj urządzam sobie porządną żałobę przed telewizorem.

curkaPlutona

Like One Mind...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz