XXVII. Nawet po pijaku mogę cię czegoś nauczyć.

7.1K 290 22
                                    

"Jeśli źle życzymy człowiekowi, któremu kiedyś ofiarowaliśmy miłość, to tak, jakbyśmy opluwali samego siebie. Jeśli nie mamy szacunku dla tej drugiej osoby, miejmy chociaż szacunek do tego kogoś, kim byliśmy wtedy..."

Jacek Piekara - "Alicja"


Pozwoliłam szatynowi bez problemu się objąć, a nawet sama zrzuciłam mu ręce na szyję i splotlam na jego karku. Alkohol sprawiał, że całkowicie zapomniałam o tych przykrych słowach, które mi powiedział, a zamiast tego, wszystko mnie bawiło. Nawet mały pieprzyk na jego policzku. Swoją drogą, był naprawdę uroczy... 

- Ale się nawaliłaś... - westchnął, mocniej mnie jednocześnie obejmując, bo czułam, że nogi odmawiają mi posłuszeństwa i prawdopodobnie on też to zauważył. 

- Wcale nie. Jestem trzeźwa jak... Jak... - szukałam odpowiedniego słowa, ale w mojej otępionej alkoholem głowie, nic nie było na swoim miejscu. Nawet proste słowa. 

- Właśnie widzę jak. 

- Nie mądrzyj się. 

- Bo co? 

- Liam, chociaż teraz się z nią nie kłóć. - podszedł do nas Justin i dokładnie zmierzył mnie wzrokiem, jakby chciał się upewnić, że nic mi nie jest. 

- Mądrze gada, Cath, polej mu. - chciałam przekręcić się w stronę brunetki, którą Cody za wszelką cenę próbował zdjąć z ławy, na którą znów wlazła, ale szatyn mi na to nie pozwolił. Zamiast tego chwycił mnie pod kolanami i uniósł. 

- Co mam z nią zrobić? - zwrócił się do Biebera, a ja zachichotałam jak głupia. 

- To nawet nie wiesz takich rzeczy? Myślałam, że jesteś doświadczony. - moje słowa rozbawiło całą trójkę, ale żaden z nich tego nie skomentował. Woleli ignorować mój pijacki bełkot i w sumie to może i lepiej. Dla mnie na pewno.

- Nie wiem. W takim stanie nie można jej odwieźć do domu.

- Weź ją do siebie. - młodszy z Bieber'ów przerzucił swoją ukochaną sobie przez ramię, co spotkało się z licznymi jej protestami, jednak spokojnie to zignorował.

- Jak wytrzeźwieje, to mnie zabije. 

- Musisz zaryzykować. Naważyłeś piwa to teraz je wypij. - Justin objął Annie, która chyba była najspokojniejsza z naszej trójki i tylko chciała się cały czas przytulać, jak nie do fotela, to do Biebera. No w sumie każdy po alkoholu zachowuje się inaczej. Catherine robi striptiz, ja się śmieję, a Annie wszystko przytula. Tak to już jest. 

- Ale masz wielkie mięśnie. Lubię twoje mięśnie. - zamruczałam jak kotek, po czym ułożyłam dłonie na jednym z jego ramion.

- To będzie ciężka noc...  - przekręcił się wokół własnej osi. 

- Karuzela! 

- Cicho bądź. 

- Jesteś niemiły. - oparłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam powieki. - Zabierz mnie do swojego łóżka. 

- Wolałbym, żebyś to powiedziała na trzeźwo. - czułam, że się przemieszcza, ale miałam tak ciężkie powieki, że nawet nie mogłam ich podnieść. Co ten alkohol robi z ludźmi? Czułam się jeszcze dziwniej niż za pierwszym razem, gdy się upiłam na mojej szesnastce.  

- Na trzeźwo jesteś dupkiem. Teraz jesteś taki słodki. - uniosłam dłoń, chcąc uszczypnąć go w policzek, jednak w porę ją złapał. 

- Ile ty wypiłaś?

Stay with me, shawty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz