XLII. Leci na ciebie.

8.4K 278 3
                                    

"A wie pan co jest najlepszego w złamanym sercu? (...) Tak naprawdę można je złamać tylko raz. Reszta to ledwie zadrapania."

Carlos Ruiz Zafon - "Gra Anioła"


Wyszłam z łazienki kilka minut po Liamie, bo musiałam jakoś doprowadzić się do porządku, żeby czasem Annie nie zorientowała się jak bardzo poruszyła mnie ta cała dyskusja o pierwszym razie. Nadal moje samopoczucie utrzymywało się poniżej przeciętnego poziomu, jednak dopóki nie przyjedzie po mnie Ryan, musiałam chociaż udawać, że w mojej głowie wszystko jest w jak najlepszym porządku. 

Wróciłam do salonu, cały czas jednocześnie modląc się w duchu, aby moja przyjaciółka nie dostrzegła zaczerwienionych od histerycznego płaczu oczu. W pomieszczeniu nadal była Cath i Annie, jednak z pola widzenia zniknęli faceci, co w sumie było całkiem dobrym wyjściem, bo przynajmniej nie czułam się tak żałośnie jak do tej pory, myśląc ciągle o tym, że widzieli mnie w najgorszym możliwym stanie. W chwili największej słabości. 

- I jak się czujesz? - Annie uniosła głowę znad komórki, którą trzymała w dłoniach. 

- Dobrze. - usiadłam obok niej. - Wzruszyłam się po prostu. 

- Nigdy nie opowiadałaś mi o żadnym chłopaku. Myślałam, że jeszcze z żadnym nie spałaś. 

- To... - westchnęłam cicho, nie bardzo wiedząc, co powinnam jej odpowiedzieć. - ...była dość przelotna znajomość. Myślałam, że to prawdziwa miłość, ale okazał się być dupkiem. 

- Jak większość facetów. - Cath przeciągnęła się na podłodze jak kotka. 

- A gdzie są wasi? 

- Wyszli z Liamem na tars. - pochyliła się w moim kierunku. - Powiesz mi o co chodzi do cholery z tobą i Payne? Obydwoje dziwne się zachowujecie. 

- Mówiłam ci, że się pokłóciliśmy. 

- Gdyby to była zwykła kłótnia to nie zachowywalibyście się w taki sposób. Liam jest... Smutny. To do niego nie podobne. Jest chujem, innym razem żartownisiem, ale smutny nie bywa. Mów prawdę. 

- Prawda jest taka, że... Właściwie to nie wiem. Wyglądało na to, że... 

- Że na siebie lecicie. - brunetka rzuciła we mnie preclem, przez co lekko się skrzywiłam. - Które zjebało?

- Chyba nie myślisz, że ja. - prychnęłam z nie krytym oburzeniem. - Skończyło się, zanim na dobre się zaczęło i tyle. 

- Chciałabym, żebyście byli razem. Może przestałby mnie tak wkurzać. Denerwuje mnie już od momentu, gdy tylko pojawiłam się w tym domu. Nathana polubiłam najszybciej, Justina i Zayna też dość wcześnie, ale z Li męczę się do tej pory. - blondynka wywróciła oczami, zerkając mimowolnie w stronę tarasu, gdzie przy barierce było widać palących chłopaków. 

- Nie gadaj... Li jest spoko. 

- Mówisz tak, bo go pieprzyłaś? 

- Pieprzyłam tylko twojego faceta. - wyszczerzyła się chytrze, za co oberwała od Annie poduszką w łeb. W sumie to dobrze jej. Za bycie wredna powinna dostać nawet mocniej - Było, minęło, luz. A prawda jest taka, że Liam może i udaje dupka, ale zawsze robi najwięcej dla swoich bliskich. Chyba ci Justin opowiadał jak to z nimi było, hm?

- Fakt. 

- Czemu go tak bronisz? - uniosłam lekko brew. 

- Wybacz mała, lubię cię, ale na Liama nie zasługujesz. 

Stay with me, shawty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz