"A wie pan co jest najlepszego w złamanym sercu? (...) Tak naprawdę można je złamać tylko raz. Reszta to ledwie zadrapania."
Carlos Ruiz Zafon - "Gra Anioła"
Wyszłam z łazienki kilka minut po Liamie, bo musiałam jakoś doprowadzić się do porządku, żeby czasem Annie nie zorientowała się jak bardzo poruszyła mnie ta cała dyskusja o pierwszym razie. Nadal moje samopoczucie utrzymywało się poniżej przeciętnego poziomu, jednak dopóki nie przyjedzie po mnie Ryan, musiałam chociaż udawać, że w mojej głowie wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Wróciłam do salonu, cały czas jednocześnie modląc się w duchu, aby moja przyjaciółka nie dostrzegła zaczerwienionych od histerycznego płaczu oczu. W pomieszczeniu nadal była Cath i Annie, jednak z pola widzenia zniknęli faceci, co w sumie było całkiem dobrym wyjściem, bo przynajmniej nie czułam się tak żałośnie jak do tej pory, myśląc ciągle o tym, że widzieli mnie w najgorszym możliwym stanie. W chwili największej słabości.
- I jak się czujesz? - Annie uniosła głowę znad komórki, którą trzymała w dłoniach.
- Dobrze. - usiadłam obok niej. - Wzruszyłam się po prostu.
- Nigdy nie opowiadałaś mi o żadnym chłopaku. Myślałam, że jeszcze z żadnym nie spałaś.
- To... - westchnęłam cicho, nie bardzo wiedząc, co powinnam jej odpowiedzieć. - ...była dość przelotna znajomość. Myślałam, że to prawdziwa miłość, ale okazał się być dupkiem.
- Jak większość facetów. - Cath przeciągnęła się na podłodze jak kotka.
- A gdzie są wasi?
- Wyszli z Liamem na tars. - pochyliła się w moim kierunku. - Powiesz mi o co chodzi do cholery z tobą i Payne? Obydwoje dziwne się zachowujecie.
- Mówiłam ci, że się pokłóciliśmy.
- Gdyby to była zwykła kłótnia to nie zachowywalibyście się w taki sposób. Liam jest... Smutny. To do niego nie podobne. Jest chujem, innym razem żartownisiem, ale smutny nie bywa. Mów prawdę.
- Prawda jest taka, że... Właściwie to nie wiem. Wyglądało na to, że...
- Że na siebie lecicie. - brunetka rzuciła we mnie preclem, przez co lekko się skrzywiłam. - Które zjebało?
- Chyba nie myślisz, że ja. - prychnęłam z nie krytym oburzeniem. - Skończyło się, zanim na dobre się zaczęło i tyle.
- Chciałabym, żebyście byli razem. Może przestałby mnie tak wkurzać. Denerwuje mnie już od momentu, gdy tylko pojawiłam się w tym domu. Nathana polubiłam najszybciej, Justina i Zayna też dość wcześnie, ale z Li męczę się do tej pory. - blondynka wywróciła oczami, zerkając mimowolnie w stronę tarasu, gdzie przy barierce było widać palących chłopaków.
- Nie gadaj... Li jest spoko.
- Mówisz tak, bo go pieprzyłaś?
- Pieprzyłam tylko twojego faceta. - wyszczerzyła się chytrze, za co oberwała od Annie poduszką w łeb. W sumie to dobrze jej. Za bycie wredna powinna dostać nawet mocniej - Było, minęło, luz. A prawda jest taka, że Liam może i udaje dupka, ale zawsze robi najwięcej dla swoich bliskich. Chyba ci Justin opowiadał jak to z nimi było, hm?
- Fakt.
- Czemu go tak bronisz? - uniosłam lekko brew.
- Wybacz mała, lubię cię, ale na Liama nie zasługujesz.
![](https://img.wattpad.com/cover/64061628-288-k402303.jpg)
CZYTASZ
Stay with me, shawty.
FanfictionOna jest córką znanego polityka. On to członek gangu. Czy łobuza i bogatą panienkę może połączyć coś prócz nienawiści? - Pieprzyłeś się z nią, prawda? W momencie, gdy przeżywałam najgorszą chwilę mojego życia, ty uprawiałeś seks z inną kobietą...