XVI. Chciałbym cię pocałować.

7.7K 309 4
                                    

"Prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy. Im więcej dajesz, tym więcej ci jej zostaje."

Antoine de Saint-Exupéry


 - No tak, wszystko jasne.  - szatyn jeszcze raz rzucił okiem na ekran, jakby chciał nacieszyć swój wzrok, co tak swoją drogą jeszcze bardziej mnie zirytowało, po czym zamknął urządzenie i spokojnie odstawił je na szafkę koło łóżka. Przemknęłam cicho ślinę, nie bardzo wiedząc, jak powinnam się w tym momencie zachować. No przecież właśnie przyłapał mnie na oglądaniu jego wybranki w bardzo specyficznym zajęciu. Postanowiłam mimo wszystko udawać, że to nic takiego. 

- Niby co jest jasne? 

- To, że Catherine to cholerą plotkarą. - jak gdyby nigdy nic, rozłożył się na mojej części. - Ale po co to oglądałaś? 

- Ja... Um... Byłam ciekawa. 

- Ciekawa?

- Tak. - nerwowo podniosłam się z łóżka. Czułam się naprawdę głupio, ale sama nawet nie wiedziałam dlaczego tak jest. - Sądziłam, że żartuje. 

- Dlaczego by miała? 

- Zadajesz głupie pytania, Payne. - na początku przez myśl mi przemkło, że będę udawać osobę otwartą na tę dziwną relację, jednak w tym momencie wydawało mi się to idiotyczne. Nic mnie z Liamem nigdy łączyć nie będzie, więc dlaczego miałabym kłamać? Nie widziałam w tym większego sensu. Nie ważne czy mu się to spodoba czy nie, postanowiłam postawić kawę na ławę. - Mamy inne podejście do relacji międzyludzkich i to doskonałe wiedziałam, ale to... - wskazałam palcem na laptop. - Przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. 

- Masz problem z tym, że Dakota jest tancerką?

- Tancerką to jestem ja. - stanęłam przodem do niego, zbierając się jednocześnie na odwagę. - Ona... Ta cała Dasrota, miesza tę cudowną dziedzinę sztuki z błotem. 

- Chyba odrobinę przesadzasz... 

- Nie. Wiem, że moje zdanie cię nie obchodzi, ale ty... - wskazałam go palcem, zakończonym długim, sztucznym, różowym paznokciem. - ...spotykasz się z dziwką. Może w twoim świecie ona jest "tancerką", ale w moim to zwykła dziwka, która rozbiera się przed napalonymi typami.

- Masz rację, nie obchodzi mnie twoje zdanie. - nonszalancko wzruszył ramionami. Cholerny dupek... Z jednej strony go rozumiałam, bo zapewne też nie chciałabym słuchać złych rzeczy na temat osoby, na której mi zależy, ale z drugiej, moje argumenty były cholernie logiczne i racjonalne! 

- Myślałam jednak, że nawet ciebie stać na coś lepszego. 

- Po pierwsze, nie znasz Dakoty, więc nie masz prawa źle o niej mówić. Jej zawód wcale nie definiuje jej zachowania. - uniósł się na łokciach, dokładnie mi się przy tym przyglądając. - Po drugie, to tylko i wyłącznie moja sprawa z kim się spotykam i opinia księżniczek mnie nie interesuje. 

- Mam głęboko w tyłku z kim się spotykasz. 

- Więc po cholerę oglądałaś te filmiki? 

- Żeby się upewnić, że serio jesteś złamasem, na którego nie warto zwracać uwagi. - szybkim ruchem wzięłam świeżo wyprasowaną piżamę z wieszaka. 

- Czyli jesteś mną zainteresowana? - zaśmiał się, jakby usłyszał najzabawniejszą rzecz na świecie, co jednoczenie mnie cholernie zabolało, ale i jeszcze bardziej zdenerwowało. Serio, co ja widzę w tym skurwysynie? W tym momencie na szczęście moja nienawiść do niego wygrała z głupim zauroczeniem. 

Stay with me, shawty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz