Minęły trzy dni. Popołudnia staraliśmy się jakoś zapełnić codziennymi obowiązkami lub czytaniem książek, które Harry uwielbiał. Za to noce przysypiałem w ramionach Zayna.
Jednak.. nie rozumiałem naszej relacji. Z jednej strony co wieczór czekał aż przyjdę do jego sypialni. A z drugiej, prawie w ogóle ze mną nie rozmawiał.
Po popołudniu reszta grupy wróciła z wyprawy. Przytuliłem mocno Liama, wysiadającego z samochodu Vio.
- Hej - wymamrotałem wzdychając cicho i odsuwając się by spojrzeć na niego z uśmiechem - Znaleźliście coś?
- Dużo jedzenie. I nie tylko - powiedział wskazując na ciężarówkę Harry'ego, z której wysiadł on, wraz z Mattem, ale i.. dziewczynką. Zmarszczyłem brwi obserwując ją. Miała zniszczone ubrania i rude włosy zaplecione w gruby warkocz.
- Kto to? - usłyszałem niezadowolony głos Zayna i poczułem deja vu. Zachowywał się jak wtedy, gdy pojawiliśmy się w ich osadzie.
- Ruth - odpowiedział Harry biorąc dziewczynkę na ręce. Wyglądała na wykończoną - Znaleźliśmy ją wracając. Powiedziała, że jej rodzice nie żyją.
- Kolejna gęba do wykarmienia. Poza tym, nie mamy miejsca - warknęła Violet biorąc na ramie dużą torbę. Zacisnąłem wargi, bo właśnie to myślała o nas na początku. Pewnie wciąż tak uważa. Zerknąłem na Harry'ego, na którego twarzy wymalowała się złość.
- Ludzkie życie jest teraz najważniejsze! - powiedział zaciskając zęby, a dziewczynka poruszyła się w jego ramionach - Nie zostawimy dziecka na pastwę zombie, tylko dlatego, że nie chcesz podzielić się pokojem! - prawie krzyknął, a ja zrobiłem krok do tyłu.
- Może spać u nas, Liam i tak-
Ellinor urwała, kiedy spojrzała na mojego przyjaciela i jego znaczący wzrok.
- Mamy po prostu wolną kanapę - dodała uśmiechając się do rudowłosej. Harry odstawił Ruth na ziemie, a ta niepewnie podeszła do Elli, u której boku stał Matt, po tym jak przytulał ją mocno przez parę chwil.
- Okay, na poprawę humor - zaczął mój przyjaciel sięgając do torby stojącej obok niego Violet - Znaleźliśmy alkohol i gry planszowe, co powiecie na wspólny wieczór? - spytał uśmiechając się do mnie i Louisa. Pokiwałem głową.
- To świetny pomysł, dawno nie usiedliśmy na spokojnie i nie udaliśmy, że wokół nie ma apokalipsy zombie - powiedziała Ellinor ściskając dłoń swojego męża. Zerknąłem przez ramie na Zayna uśmiechając się delikatnie, na co on tylko odwrócił się wchodząc do domu. Zacisnąłem zęby by wymusić uśmiech i skierować go do reszty.
CZYTASZ
The Walking Dead | Ziall ✔️
FanfictionSztywni, zimni, szwędacze, jest wiele określeń, które oznaczają jedno. Zombie. Kiedyś ludzie, teraz krwiożercze bestie. Chodzące trupy. Apokalipsa zdziesiątkowała cały świat, zaraza trwa od roku i została zaledwie garstka ocalałych. Tak myślę. Naz...