Choć w istocie wszystkie siedem lekcji pierwszego dnia szkoły, które w większości przeznaczone były na omówienie kwestii przerabiania materiału tego roku, Kris mogła uznać za stratę czasu, to wcale tak nie było. Dziewczyna siedziała na lekcjach lub przysypiała, czasem słuchała nauczycieli, czasem nie, ale nie uznawała tego za stratę czasu. Była tego jedna prosta przyczyna. Nie chodziło wcale o to, że jako nastolatka musi chodzić do szkoły i się uczyć by później pójść na studia, znaleźć dobrą pracę, założyć rodzinę... Nie. Chodziło o to, że Kris nie miała gdzie się podziać.
Zazwyczaj ludzie mają takie swoje specjalne miejsca, gdzie idą by odpocząć od problemów, gdzie mogą zapomnieć o tym co ich dręczy. Dla jednych jest to dom, dla innych miejsce z jakimś pięknym widokiem... Dla Kris to była szkoła, bo nie był to z pewnością dom.
Dla Kris dom nie był spokojnym, ciepłym miejscem, do którego wracała chętnie i z uśmiechem na ustach. Wręcz przeciwnie. Nie lubiła wracać do domu, bo nie lubiła w nim przebywać. Nie miało na to wpływu, że mieszkała tam dość krótko, ale chodziło o to, że czuła się w nim źle. Głównym powodem był jej ojciec.
Zaraz po tym jak otworzyła drzwi wejściowe uderzył w nią zapach dymu papierosowego. Zmarszczyła nos. Tylko tyle robiła, nic więcej. Trzasnęła drzwiami tym samym oznajmiając, że wróciła. Kiedy ściągała buty ojciec pojawił się w korytarzu. Był ogolony jednak nadal nie wyglądał zbyt dobrze, szczególnie z rozległymi cieniami pod oczami.
-Cześć. –powiedział pełnym poczucia winy głosem i spróbował się uśmiechnąć do córki.
Podniosła na niego wzrok, jednocześnie kopiąc buty w stronę szafki.
-Cześć.- opowiedziała bez jakiegokolwiek entuzjazmu i minęła go by wejść w głąb domu.
Zerknęła kątem oka w stronę otwartych drzwi pokoju ojca. Błotniste ślady butów na panelu podłogi zostały wytarte, jednak pozostały po nich smugi. Poszła dalej, przez uchylone drzwi swojego pokoju rzuciła plecak, a później ściągnęła przez głowę bluzę, którą rozwiesiła na kaloryferze w korytarzu, bo wedle jej przewidywań złapał ją deszcze po wyjściu ze szkoły.
-Umyj ręce. Odgrzej obiad, dobrze?- zawołał ojciec z kuchni.
Choć tego nie widział przytaknęła wchodząc do łazienki. Wyłożone niebieskimi kafelkami pomieszczenie składało się jedynie z prysznica z zepsutą słuchawką, umywalki i toalety. Odkręciła wodę w zlewie, umyła dłonie i ochlapała twarz. Celowo nie patrzyła na swoje odbicie w lustrze nad kranem i wycierając twarz w ręcznik wyszła z łazienki.
W kuchni ojciec właśnie usiadł przy stole i podniósł na nią wzrok z uśmiechem. Kris rzuciła spojrzeniem na makaron z warzywami ułożony na talerzach po obu stronach stołu, a później na ojca. A raczej na jego dłonie, które właśnie z sykiem otworzyły puszkę piwa, z której popłynęła piana.
-Zjem u siebie.- powiedziała biorąc talerz.
-Co?- zapytał zaskoczony, odrywając usta od puszki.-Czemu? Nie zjesz ze mną?
-Mam coś do zrobienia ze szkoły.- odpowiedziała i odwrócił się od stołu idąc w stronę drzwi.
-Już pierwszego dnia?- usłyszała za sobą cichy głos ojca, na który odpowiedziała jedynie trzaskając drzwiami.
Mówiąc krótko... Nie układało się zbyt dobrze między nimi. Kris miała zbyt wiele pretensji, których nigdy nie wypowiadała na głos. A on miał zbyt słabą wolę i dziewczyna miała wrażenie, że za często o niej zapominał.
Łokciem zapaliła światło w pokoju, po raz kolejny nie mając ochoty podciągać rolet do góry, by wpuścić do środka trochę prawdziwego światła.
Starała się utrzymać pokój w schludnym porządku. Udawało jej się to i to można powiedzieć nawet za bardzo. Niewielkie pomieszczenie wyglądało jakby Kris jeszcze nie do końca rozpakowała wszystkie swoje rzeczy. Wystrój był surowy albo i nawet ktoś mógłby się pokusić o słowo spartański. Ściany były pomalowane na biało, a podłoga była wyłożona ciemną wykładziną. Proste jednoosobowe łóżko stało w prawym kącie z pościelą zakrytą szarym kocem. Stojące obok biurko było praktycznie puste, stała tam jedynie lampka i leżał pojedynczy długopis, obok którego stał budzik. Ścianę po lewej zajmowała duża szafa i komoda połączona z kilkoma zawieszonymi półkami, które też świeciły pustkami. Ktokolwiek by tu wszedł nie mógłby powiedzie zupełnie nic o właścicielce pokoju. Pokój nie zdradzał bowiem żadnych zainteresowań dziewczyny, żadnego hobby... I nic dziwnego, bo dziewczyna nie miała nic takiego. Wszystko co kiedyś ją interesowała i to czym wypełniała wolny czas nadal leżało zaklejone w pudłach. Dwa zostały wciśnięte pod łóżko, a jedno wepchnięte na dno szafy. Nie otworzyła ich od przeprowadzki i wciąż nie miała takiego zamiaru.
Ustawiła talerz na brzegu biurka i odsunęła obrotowe krzesło, na którym usiadła niechętnie. Nabrała na widelec trochę makronu i spróbowała. Jak wszystko co robił jej ojciec był przesolony.
Wiedziała, że ojcu było głupio, bo po raz kolejny przyszedł nad ranem pijany. Było mu wstyd, był z pewnością zażenowany, ale według Kris całkowicie słusznie i nie zamierzała mu tej sytuacji w jakikolwiek sposób ułatwiać.
Nelson Webster niecałe dwa lata temu pracował w policji. Nie był gliniarzem z prawdziwego zdarzenia, ani też filmowym gliną, pracował w drogówce. Nie, nie ścigał przestępców, próbujących uciec z miasta, na pełnych kogutach, po prostu wlepiał mandaty i zatrzymywał samochody na rutynowe kontrole. Teraz jednak, po tym jak odszedł z policji dobrowolnie i przeniósł się do innego miasta, znalazł nową pracę. Jeździł godzinami autostradami wożąc towary tirem. Była to dla niego dobra praca, przez którą jednak często nie było go w domu.
Jako dawny policjant i ekspert w wykładach na temat jazdy po pijanemu i ich konsekwencji nie tykał alkoholu przed jazdą. Za to kiedy tylko wracał z dłuższego wyjazdu z wypłatą... Duża jej część szła na dofinansowanie jego ulubionego baru.
Dużo się mówi i słyszy, że mężczyźni nadużywający alkoholu stają się agresywni, wpadają w szał, wrzeszczą, używają przemocy nawet na rodzinie... Kris miała to szczęście w nieszczęściu, że jej ojciec po pijaku był zupełnie, ale to zupełnie niegroźny. Stawał się potulny i wesoły, śmiał się pod nosem, bełkotał bez ładu i składu... Za to jak wytrzeźwiał znów stawał się smutnym, pełnym poczucia winy, przygarbionym mężczyzną, który nie potrafił spojrzeć w oczy córce, która poprzedniego wieczoru musiała przytargać go do domu z baru.
Kris wypuściła widelec z ręki, który brzęknął o talerz. Zupełnie straciła apetyt. Odsunęła talerz i wstała z krzesła. Usiadła na podłodze i podłożyła nogi pod szafkę wbudowaną w biurko. Położyła płasko plecy na wykładzinie, a ręce podłożyła pod głowę. Od dłuższego już czasu brzuszki stały się dla niej pewnym sposobem na odreagowanie. Zwykłe ćwiczenie jak to czy pompki pozwalało jej skupić się na czymś innym. Czasem nawet robiła je do chwili aż rwały ją tak mięsnie, że nie mogła się już podnieść. Leżała wtedy dłuższą chwilę wyrównując oddech i patrzą się w sufit. I myślała, bo oprócz spania jej drugim ulubionym zajęciem podczas czasu wolnego było myślenie. Myślała jakby to było gdyby pewno sprawy potoczyły się zupełnie inaczej...
CZYTASZ
Droga od obojętności, przez ludzi, do życia.
Teen FictionKris jest dziewczyną z przemyśleniami i wewnętrznymi problemami, które na niej ciążą. W nowej szkole jest od roku i jakoś udaje jej się utrzymać spokój w koło siebie. Zmienia się to jednak po wakacjach, kiedy to do jej klasy przeniesiony zostaje jed...