8

269 50 5
                                    

Do pustego domu też wchodziło się dziwnie. Zawsze kiedy ojca nie było w pracy wchodził do korytarza gdy Kris jeszcze zdejmowała buty, no chyba, że akurat odsypiał. Gdy go nie było, choć Kris głośno by tego nie powiedziała, brakowało jej niezręcznego cześć ojca. Główną wadą braku dorosłego w domu był brak ciepłego obiadu. Nie lubiła gotować, bo słabo jej to wychodziło, zazwyczaj coś jej się przypaliło czy nie dogotowało, więc to z reguły ojciec przygotowywał posiłki.

Teraz kiedy wróciła do domu, głodna, bo przez cały ten incydent z bójką nie poszła na stołówkę na szkolny obiad, weszła do kuchni. Okrągły stół stojący pod oknem był przykryty ceratą w winogrona. Był pusty po za stojącą na blacie popielniczką. Ojciec rankami palił w kuchni, uchylając okno. Widok szerego, rozciśniętego paopiołu na szkle i kilku niedopałków od razu jakoś zmniejszył apetyt Kris. Zupełnie go straciła, kiedy otworzyła lodówkę. Nie spodziewała się tam za wiele, był wczorajszy zeschły makaron i parę innych rzeczy nadających się do zjedzenia, ale ona spojrzała na to co stało na najniższej półce pod samą oszronioną ścianką. Piwo. Najtańszy czteropak piwa w puszce jaki tylko sprzedawany był w osiedlowym sklepie.

Kris trzasnęła drzwiczkami lodówki tak mocno, że aż urządzenie zabrzęczało jakby mówiło: stop przemocy wobec sprzętów domowych.

Zrezygnowana i zdenerwowana poszła do łazienki wziąć prysznic. Mycie się też było jednym z zajęć wypełniającym jej czas wolny. Niestety mogła sobie tylko pozwolić na krótkie ciepłe prysznice, bo gorąca woda szybko spływała.

Kiedy wyszła zza lekko zaparowanych drzwiczek prysznica, przeklinając w duchu zepsutą słuchawkę, z której woda sikała jak pięciolatek z przepukliną, stanęła na ułożonym na kafelkach wcześniej ręczniku. Ociekając wodą, wycisnęła jeszcze do brodzika włosy i odrzuciła je na plecy, gdzie przykleiły jej się od razu do karku, a reszta wody zaczęła jej ściekać po plecach wzdłuż wystającego kręgosłupa. Chcąc nie chcąc stała przed lustrem nad umywalką. Spojrzała na swoje odbicie mrużąc oczy z irytacją. Sięgnęła po ręcznik i wytarła nim energicznie twarz. Syknęła z bólu przez zapomniane rozcięcie na wardze. Podrażniona rana znów zaczęła krwawić, a usta znów wypełnił jej metaliczny posmak. Splunęła do zlewu i westchnęła ciężko, znów patrząc na swoje odbicie. Zjechała wzrokiem niżej, na wystającą trochę spod bladej skóry kość biodrową, na której widniał ciemny czerwono- fioletowy siniak wielkości dłoni. Ten na kolanie był w niemal identycznej barwie. Mruknęła z niechęcią i dotknęła siniaka na biodrze. Zmarszczyła twarz i owinęła się w końcu ręcznikiem.

Wychodząc z łazienki pomyślała, że chyba wtrącając się w tą bójkę zrobiła coś naprawdę głupiego, czego jeszcze pożałuje. I nie myliła się za bardzo.

Życie Kris było monotonne, rutynowe, ale... Przez myśl przeszło jej, że może wpadła w jakąś pętle czasową, bo następnego dnia znów obudziło ją uderzenie w nogę ławki, na której miała ułożoną głowę. No i znów, kiedy spojrzała w górę zobaczyła Doriana.

-No dzień dobry!- przywitał się opierając na blacie obiema dłońmi.-Wytrwała jesteś, przyznaje. Nadal nie dopuścisz sobie tego miejsca, co?- zapytał mrużąc oczy. -Nie lubię cię, ale mi zaimponowałaś, wiesz? Nos nawet teraz mnie boli. Chociaż widać było, że w bójkach nie masz doświadczenia to poszło ci całkiem nieźle... Do tego jeszcze się dowiem co odwaliłaś wcześniej...

Kris podniosła się gwałtownie, a krzesło zazgrzytało na podłodze. Zdziwiony Norting uniósł brwi patrząc jak go mija.

-I co? Po tym wszystkim tak po prostu oddajesz to miejsce walkowerem?- zapytał z wyczuwalną nutką zawodu w głosie.

-W takim razie zgłaszam się na jej championa.- odezwał się głos od drzwi, przez które przeszedł Caleb. Miał bandaż zawiązany w koło głowy i piękną fioletową niczym siniaki Kris śliwę pod okiem.

Droga od obojętności, przez ludzi, do życia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz