•15• Obowiązek zachowania godności

3.4K 454 521
                                    

_______________________________
Odeszli. Noc po nocy. Coraz to krzyk za gardło
i tylko cisza po nich i dzwoni śniegu słup,
ale się głupie ciało jak ciężki pień uparło,
choć rano — ktoś się potknie o mój dymiący grób.
_______________________________

Przyszli po niego wieczorem.

Draco nie wiedział, skąd domyślili się, że coś jest nie tak i dlaczego przybyli taką gromadą. Fakt faktem jednak, że wszyscy mieli różdżki, on był bezbronny, a Harry wciąż nie wrócił.

— Gdzie on jest, Malfoy? — zapytał Oliver Wood. — Miał dzisiaj przyjść do kwatery głównej.

— Wyszedł. — Draco odstawił kubek z herbatą, którą właśnie pił. — Nie wiem, kiedy wróci.

I czy w ogóle, pomyślał, ale wolał tego nie dodawać.

— Miał przyjść do kwatery — powtórzył uparcie Oliver. — Gdzie poszedł, że to było ważniejsze?

— Nie wiem, nie spowiadał mi się z tego. — Blondyn poczuł zimne igiełki niepokoju na karku. Zaraz się domyślą.

— Co tam ściskasz w ręce? — zapytał Ron, patrząc na byłego ślizgona.

— Listę zakupów, Weasley, bo mnie przynajmniej na coś stać — warknął Draco, zanim zdążył pomyśleć, co mówi.

— List pożegnalny, od tego waszego złotego chłopca — zaszydził Alva ze szczytu schodów. — On już nie wróci, wiecie? Wpadł prosto w łapy Czarnego Pana.

Malfoy miał ochotę go udusić w tamtym momencie.

— Zamknij się! — syknął, podrywając się z kanapy. Cofnął się kilka kroków. Nie miał, gdzie uciekać. A nawet, gdyby spróbował, oni mieli różdżki.

Accio kartka — szepnęła Hermiona i liścik wyrwał się z dłoni Malfoya.

Szlag, pomyślał blondyn, blednąc. Potter wyraźnie zaznaczył, że idzie na misję samobójczą.

— Mówiłem, Malfoy — syknął mu do ucha Alva, który już zszedł ze schodów i stanął obok niego. — Zamienię twoje życie w piekło.

— Byłoby lepiej, gdybyś poszedł z nami. — Hermiona uniosła wzrok znad wiadomości. — Nie dlatego, że ci nie ufam, chociaż rzeczywiście ci nie ufam, ale musisz powiedzieć Slughornowi i reszcie, gdzie poszedł Harry.

— On nie chciał was w to wciągać — odparł Draco. — Nie wiem, gdzie poszedł. Nie wiem, kiedy wróci. Chcę na niego poczekać.

— Akurat — prychnął Ernie McMillan, który dotychczas patrzył Hermionie przez ramię na liścik. — Napisał, że pewnie się domyślasz, gdzie poszedł.

— Napisał też, że mam wam nie mówić — warknął Draco, cofając się jeszcze kilka kroków.

— Tu chodzi o jego bezpieczeństwo, idioto! — krzyknęła Ginny. — Chcesz, żeby zginął? Pewnie się teraz cieszysz, że wlazł prosto w łapy twojego pana, tak!? Ty i ten twój mały potwór! — Wskazała oskarżycielsko na Alvę i się rozpłakała. — Oszukałeś go, Malfoy i teraz on pewnie jest... jest... — Szloch nie dał jej dopowiedzieć dalszej części, ale blondyn wiedział, co miała na myśli.

Martwy. Pewnie jest martwy. Jego Harry. Martwy. Zimny.

— Wszyscy daliście się oszukać — prychnął Alva. — Potter, Malfoy i Zakon. Wszyscy. Nie widzicie tego, co macie tuż przed nosem. Jesteście stale inwigilowani, idioci. Jesteście  m a r t w i . Wszyscy.

Gryfońskie Obowiązki || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz