__________________________
Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie,
Dwóch wilków jedno w lesie nadybali jagnię;
Już go mieli rozerwać, rzekło: "Jakim prawem?".
"Smacznyś, słaby i w lesie!" - Zjedli niezabawem.
__________________________Nie wiedział, ile czasu siedział zamknięty w klitce pod schodami po przesłuchaniu, ale zdążył już kilkukrotnie zasnąć i się ponownie obudzić. Najbardziej niepokoił go brak wieści: gdyby Harry wrócił, z pewnością by go o tym zawiadomiono, a tymczasem nikt go jeszcze nie odwiedził.
Draco siedział więc w malutkim, ciemnym pomieszczeniu, pochylony, z kolanami podciągniętymi pod brodę i usiłował nie oszaleć z rozpaczy.
A przynajmniej tak było, póki w zamku nie zazgrzytał klucz i drzwi nie uchyliły się nieco.
— Bądź cicho — usłyszał głos — i wyjdź powoli.
— Profesorze? — zapytał Malfoy, czując nagły przypływ nadziei. — O co chodzi?
— Powiem ci później, Draco. — Mężczyzna rozejrzał się niespokojnie. — Cicho bądź, nie mogą nas usłyszeć.
Blondyn z ulgą wyszedł z komórki i rozprostował zesztywniałe kości.
— Za mną — rzucił profesor i odwrócił się na pięcie. Malfoy ruszył za nim i już po chwili znaleźli się przy drzwiach wejściowych.
— Szybciej, szybciej, Draco — ponaglił go mężczyzna. — Nie mamy czasu do stracenia.
Ślizgon poczuł niepokój.
— Harry wrócił? — wyrwało mu się, zanim zdążył się opanować.
W gęstym mroku nie widział, czy nauczyciel skinął głową, ale chwilę później doleciał go jego głos: — Prowadzę cię do niego. Zakon nie byłby z tego powodu zachwycony. Chwyć mnie za rękę, musimy się aportować.
Draco natychmiast wykonał polecenie, czując napełniającą go radość.
— Dziękuję, profesorze — powiedział wesoło. — Nie sądziłem, że kiedykolwiek coś pan dla mnie zrobi.
— Nie dziękuj — odparł mężczyzna i chwilę później Dracon poczuł znajome szarpnięcie w pępku...
... a następnie uderzyło w niego zaklęcie obezwładniające, które zwaliło go z nóg.
Co się dzieje?, pomyślał spanikowany, patrząc na znajome ściany Hogwartu. Dlaczego jestem tutaj, jeżeli szkoła należy do...
Kurwa.
Poczuł, jak widgardium leviosa powoli unosi go w powietrze.
Lupin miał prawo mnie nienawidzić, powiedział sobie w duchu Malfoy. Rozpacz po żonie mogła mu kazać zdradzić Zakon. Miał wszelkie powody, aby to zrobić, miał motywy, miał...
— Trochę późno go przyprowadziłeś — rozległ się głos Bellatrix. — Nasz pan się niecierpliwił.
— Przepraszam — wybełkotał profesor. — Musiałem poczekać, aż się ściemni i wszyscy zasną...
— Och, zamknij się, głupcze. — Zaklęcie puściło i Draco upadł bezwładnie na ziemię. Zaraz później poczuł, jak oplatają go cienkie, zimne łańcuchy. Odzyskał władzę nad własnym ciałem. Ciotka brutalnie szarpnęła go do góry.
Lupin miał wszelkie powody, aby wydać mnie Voldemortowi, pomyślał Draco, patrząc nienawistnie na profesora.
Ale to nie Lupin go wydał i to nie Lupin był zdrajcą. Był nim inny profesor.
CZYTASZ
Gryfońskie Obowiązki || Drarry
Fanfic[Druga część "Ślizgońskich Praw"] "Świat oszalał i my oszaleliśmy razem z nim. A moim obowiązkiem jest to wszystko naprawić." Harry jest przerażony tym, co stało się z Anglią: że kobiety zamiast szali, przyozdabiają szyje szubienicami, że mężczyźni...