Pochylił się nad bletką i szybkim, sprawnym ruchem zwinął ją z grubą zawartością w środku. Polizał jeszcze jej brzegi, żeby skleić z resztą cienkiego papieru, a następnie skręcił jej koniuszek i spojrzał na gotowego do zapalenia jointa. Obrócił go w palcach, marszcząc brwi z zastanowieniem, niczym największy myśliciel epoki.
– Kurwa mać, znowu zeżarłeś cały chleb! – usłyszał krzyk ojca z kuchni, na co aż zacisnął mocno zęby. Cały dzień chodził poirytowany i obawiał się, że wystarczy najmniejsza rzecz, aby odpalić zapalnik.
– Kurwa – przeklął, wstając szybko i rzucając nieodpalonego skręta na stół. Szybko sięgnął po pierwszą lepszą koszulkę, jaką kiedyś rzucił na podłogę; obwąchał ją pobieżnie, aby sprawdzić czy się nada, po czym założył. Ojciec coś jeszcze stękał w kuchni pod nosem, ale on w ogóle nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi. Otworzył tylko portfel, sprawdził, czy ma wszystko na miejscu i bez słowa wyszedł z mieszkania, ignorując niewybredne komentarze ojca skierowane w swoją stronę. Zamówił taksówkę, dobrze wiedząc, że o tej porze z kursowaniem autobusów będzie ciężko, po czym z lekkim skrępowaniem podał adres. Oczywiście nie bezpośredni adres Heavenu, wolał już przejść te dwie ulice, niż przyznać się jakiemuś łysemu gościowi z taryfy, że właśnie jechał wynaleźć sobie jakąś męską dupę na noc. Ale potrzebował tego. Cholera jasna, aż go skręcało wewnątrz od nadmiaru emocji, musiał je w końcu na kimś rozładować, a niekoniecznie chciał się męczyć z jakąś babą. Wszystkie kontakty z kobietami ograniczał do minimum, manifestując je głównie na imprezach z ziomkami. Gdy nie musiał okazywać wszem i wobec swojej samczości, wolał nawet o dziewczynach nie myśleć.
Taksówkarz ruszył bez pytań, a Błażej odetchnął i odchylił głowę na oparciu. Będzie musiał najpierw się ostro spić; wiedział, że na trzeźwo nie da rady. Może i lubił od czasu do czasu obrócić jakimś męskim tyłkiem, ale mimo wszystko nie był żadnym cwelem. Nie czuł się szczególnie związany z pedalskim społeczeństwem, zresztą, nie mógł się do niego poczuwać. Nie, kiedy robił to co robił i kiedy miał takich, a nie innych znajomych.
Chłopak, dziewczyna, normalna rodzina.
Ze znudzeniem patrzył na mijane za oknem widoki. Z radia sączyły się jakieś starsze kawałki Shakiry z okolic roku dwutysięcznego, taksówkarz ruszał w ich rytmie swoją łysą głową, a wycie piosenkarki coraz bardziej przenikało w głąb umysłu Błażeja.
Może być bardziej pedalsko?, zapytał samego siebie i nawet uśmiechnął się pod nosem. Samochód wreszcie dotarł na miejsce, a on aż ucieszył się, że to koniec jego podróży z „Whenever, wherever". Zapłacił mężczyźnie, po czym szybko wyskoczył z pojazdu i pognał do najbliższego monopolowego. Mógł się nawalić w domu albo chociaż pociągnąć skręta, ale obawiał się, że wtedy skończyłoby się to jedynie kłótnią z ojcem. Wypicie dwóch dwusetek w krzakach też powinno zadziałać.
Przeklęty Wilku. Niech cię, kurwa, szlag.
Niedaleko od Heaven przepływała rzeka. Wystarczyło tylko przejść ulicę, żeby dostać się na jej brzeg. Kiedy szło się nierównym, powyginanym przez przebijające korzenie drzew chodnikiem, z zarastającymi dookoła krzakami i absolutnie żadnym źródłem światła, miało się przyjemne poczucie anonimowości. W ciemności ciężko byłoby kogokolwiek rozpoznać i nawet rozświetlony drugi kraniec rzeki nijak tego mroku nie rozwiewał. Jasne blaski znajdujących się tam latarni odbijały się na nieprzeniknionej czarnej tafli wody, której nierówna powierzchnia zakrzywiała obraz. Stojąc po zapomnianej przez władze miasta stronie rzeki, przypominało się jedynie o świetnie wydanych środkach unijnych, których najwidoczniej zabrakło, aby odświeżyć inne zakątki, nie tylko centrum. Klienci Heaven chyba jednak nie mieli zamiaru narzekać, dzięki temu zyskali całkiem przyjemne miejsce na przyjemności, bo wiadomo – darkroom każdemu w końcu wreszcie się znudzi. Błażej może i znudzony nie był, jednak nieco wystraszony już owszem. Rzecz jasna nie powiedziałby tego na głos, bo przecież niewielu rzeczy się bał, ale z pewnością nie chciał zostać powiązany z takim miejscem. A tutaj, w tych zaciemnionych krzakach, nie dość, że mógł dorwać kogoś na seks, to jeszcze istniały małe szanse zostania rozpoznanym.
![](https://img.wattpad.com/cover/95473409-288-k650639.jpg)
CZYTASZ
Gówniarz | bxb | - zakończone
RomanceW dzisiejszym świecie nie ma miejsca na starość. Starość to przereklamowany końcowy etap rozwoju i dojrzewania, który najchętniej każdy by pominął. Nie ma na nią miejsca również w gejowskim kręgu imprez, randek i flirtów. Nic więc dziwnego, że Macie...