Rozdział 32. Daj już spokój, Łukasz

1.1K 113 3
                                    


Wyciągnął papierosa z paczki, żeby zaraz wetknąć go sobie pomiędzy wargi. Spojrzał na szary budynek z zastanowieniem, jeszcze chwilę temu odprowadzając wzrokiem do wejścia niską, chudą sylwetkę Filipa. Dzieciak, chociaż oczywiście nie przyznałby się do tego tak prosto, poleciał do szpitala jak na skrzydłach, nawet nie oglądając się za siebie. W momencie, kiedy wyskoczył z samochodu, zdawał zapomnieć o wszystkim: o wizycie u lekarza, rozmowie z Jakubem w kawiarni, liczyło się tylko jedno – byleby jak najszybciej znaleźć się w sali Macieja.

Kuba zaśmiał się pod nosem, szybko dochodząc do bezbłędnych wniosków, że ta dwójka była siebie warta. Maciej, wieczne dziecko udające dorosłego w świecie wypełnionym pracą, no i ten gówniarz, którego Kuba właściwie nawet nie znał, ale już potrafił mniej więcej osadzić w pewnych ramach. Buntownik, dziecko marginesu społecznego, egoista i arogant w jednym, no ale najwidoczniej ciągnął swój do swego. Charakterami ta dwójka za bardzo się nie różni, pomyślał jeszcze i już miał zgasić papierosa w pobliskiej papierośnicy, gdy kątem oka dostrzegł znany już sobie samochód, parkujący nieopodal.

Jest i ten trzeci. Uśmiechnął się pod nosem, obserwując wysiadającego z pojazdu, a następnie załączającego alarm kierowcę. Spokojnie zaciągnął się papierosem, przetrzymując dym na kilka chwil w płucach, kiedy to znajoma postać wcisnęła klucze do kieszeni i ruszyła do szpitala. Jakub wypuścił dym nosem, uśmiechając się jednocześnie w odpowiedzi na zaskoczone spojrzenie mężczyzny, który dopiero teraz go zauważył.

– O. Hej – powiedział z wyraźnym zakłopotaniem, które chyba powinno być już jego sztandarowym znakiem rozpoznawczym.

– Cześć – odmruknął Kuba, dopalając papierosa. – Nie poddajesz się, hm? – Jakby nigdy nic, odwrócił się do papierośnicy i zgniótł w niej niedopałek. Kątem oka obserwował jeszcze Łukasza, który zatrzymał się tuż obok. Jego uwadze nie umknęło też nerwowe zaciśnięcie dłoni na papierowych rączkach torby z logiem jakiejś kawiarni.

– O co ci chodzi? – zapytał, marszcząc swoje ciemne brwi, na co Kuba westchnął tylko ciężko, mając wrażenie, że w tym aspekcie jest Don Kichotem walczącym z wiatrakami. Popatrzył na Łukasza współczująco, już nawet nie chcąc nic wspominać o tym, że się facet marnował. Żył ciągle pod tym swoim kloszem, spod którego, mimo marnych prób, wciąż nie potrafił się wyrwać.

– Filip jest u niego – odparł powoli Jakub, posyłając Łukaszowi wymowne spojrzenie. – Przywiozłem go chwilę temu.

Łukasz chrząknął, odwrócił spojrzenie.

– Pomyślałem tylko, że kawę mu...

– Daj już spokój, Łukasz. – Westchnął ciężko, przeczesując ręką włosy. – Po prostu daj spokój. Ta sprawa dawno jest już przegrana. Obaj wiemy, że Maciej prędzej odgryzie sobie język, niż się przyzna, że zależy mu na tym dzieciaku. Ale zależy. Wiesz o tym. – Posłał mu uważne spojrzenie, które jednak pozostało bez odpowiedzi. Łukasz odwrócił wzrok na starszą, ledwo idącą kobietę, prowadzoną do samochodu przez jakąś dziewczynę.

– Odpuściłem kiedyś, ale teraz...

– Teraz to chyba już za późno – powiedział poważnie Jakub i znów westchnął ciężko, tym razem współczująco. Nie czuł do Łukasza nic prócz sympatii. Seks z nim również był całkiem przyjemny, sam Jakub jednak nie chciałby wiązać czegokolwiek z kimś tak niestabilnym jak Łukasz, ale to nie przeszkadzało we współczuciu Maleckiemu. Dorosły facet, a zachowywał się jak dziecko. Pogubił się w życiu i nie wiedział jak wszystko ponownie poukładać. A Jakub go najprościej w świecie lubił. Łukasz, mimo wszystko, był inteligentny, potrafił prowadzić rozmowę niekoniecznie skupioną jedynie na temacie popkultury i dzisiejszych celebrytach, jak inni (młodsi) kochankowie Kuby... Czuł do niego trudną do opisania słabość, niepodszytą niczym więcej prócz sympatią.

Gówniarz | bxb | - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz