– Kantem mnie puszczasz, co? – Pchnął go mocno w pierś, aż Filip, nieprzygotowany, uderzył plecami o mur budynku. Spojrzał na czerwoną od złości twarz Pacuły, starając się zachować spokój, chociaż musiał przyznać, że powoli zaczynał się denerwować.
– Ogarnij się, dobra? Mam też swoje życie – prychnął, patrząc mu butnie w oczy, nie dając się zastraszyć. Może i nie miałby z Błażejem szans, ale, jak już zdążył zauważyć, najważniejsze było podejście. Wystarczyło zarysować grube granice, a wtedy zyskiwało się szacunek. On do tej pory te granice Pacule wyznaczył, obawiał się jednak, że z czasem zaczynały blednąć. – I co? Uderzysz mnie? – zapytał, kiedy w pewnym momencie Błażej przyciągnął go do siebie.
– Gdzie byłeś, co? – Potrząsnął nim jak szmacianą lalką, jakby Filip nie ważył więcej niż kilka kilogramów. Tętno Wilczyńskiego przyspieszyło; wyraźnie słyszał szum krwi w uszach, kiedy patrzył w zwężone źrenice Błażeja. I nagle stało się jasne, że agresja Pacuły nie wzięła się znikąd. Normalnie tylko by na niego powrzeszczał i powściekał się za nieodebrane telefony, ale teraz w grę wchodziło jeszcze upalenie. Pewnie ukręcił sobie jointa, kiedy próbował dodzwonić się do Filipa, mając nadzieję, że to go jakoś uspokoi. Przyniosło jednak zupełnie odwrotny skutek. A Wilczyński wiedział jedno – poirytowany i spalony Błażej nie wróżył niczego dobrego.
– Nie było cię ani na Sławkowskiej, ani u Mai, więc, do kurwy, gdzie byłeś, dziwko mała? – krzyknął, ani przez chwilę nie przejmując się, że byli na ulicy. Pustej co prawda i mało ruchliwej, ale niewiele trzeba, żeby ktoś ich usłyszał.
– Uspokój się – powiedział jeszcze Filip, już z większym opanowaniem niż wcześniej, bo widmo obitej twarzy stawało się coraz bardziej realne. Błażej nad sobą nie panował; już teraz, kiedy tak nim szarpał, to za ramiona, to za koszulkę, Wilczyński wiedział, że nie obejdzie się bez siniaków. I wtedy Pacuła się zamachnął. Filip nie zdążył wykonać żadnego ruchu, nie zdążył nawet chociażby się skulić, kiedy zaciśnięta pięść wbiła mu się w policzek. Przez moment wszystko ucichło, czuł tylko paraliżujący ból twarzy i ćmiące pulsowanie gdzieś z tyłu głowy. Uderzył potylicą o ścianę; na kilka chwil ogarnęła go ciemność, by zaraz trochę się rozproszyć i zmienić w wirujące mroczki.
– Ej! – Usłyszał czyiś głos, ale nie był w stanie go rozpoznać. Miał wrażenie, że nie potrafi odnaleźć swojego środka ciężkości, zupełnie jakby znalazł się na tratwie bujanej przez fale i próbował na niej ustać. Poczuł, że ktoś łapie go za ramię i przytrzymuje w pionie. – Odwaliło ci? – odezwał się ten sam mężczyzna, a Filip powoli zaczynał wracać do siebie. Zobaczył przed sobą jeszcze zamazaną, zdenerwowaną twarz Grzesia.
– Spierdalaj – odfuknął Błażej. – Nie mieszaj się, kurwa, w nieswoje sprawy!
– Jest okej – sapnął Filip, jeszcze na moment przymykając oczy, jakby w nadziei, że dzięki temu odzyska ostrość widzenia.
– Na pewno? – zaniepokoił się Grześ, a Filip chyba po raz pierwszy widział, żeby kiedykolwiek wtrącił się w coś, co nie dotyczyło bezpośrednio jego. Grzegorz zawsze trzymał się przecież na uboczu, odwalał robotę i znikał.
– Na pewno – odpowiedział, wymuszając uśmiech, by zaraz spojrzeć na Pacułę. Zdenerwowanego, ciężko dyszącego i czerwonego na twarzy. Zdecydowanie wyglądał na kogoś, komu lepiej było nie wchodzić w drogę. – Zwijam, ogarnijcie to dzisiaj sami – dodał jeszcze i gdy już miał się odwrócić i odejść, znów poczuł silny uścisk na ramieniu.
– Nigdzie nie idziesz – warknął Błażej, a Filip już nie wytrzymał. To było dla niego za dużo, nikt, do cholery, nikt nie będzie go tak traktować! Zamachnął się i spoliczkował Pacułę. W tamtym momencie nie obchodziło go, że uderzył Błażeja jak baba (i nawet jak baba zahaczył go paznokciami), chciał mu po prostu oddać. Nie mógł pozwolić na bezkarne bicie siebie.
![](https://img.wattpad.com/cover/95473409-288-k650639.jpg)
CZYTASZ
Gówniarz | bxb | - zakończone
Roman d'amourW dzisiejszym świecie nie ma miejsca na starość. Starość to przereklamowany końcowy etap rozwoju i dojrzewania, który najchętniej każdy by pominął. Nie ma na nią miejsca również w gejowskim kręgu imprez, randek i flirtów. Nic więc dziwnego, że Macie...