#10 Siła rozpaczy

137 11 5
                                    

Czysta czerń otaczała personę młodej dziewczyny o szarych oczach, jedynym oświetleniem tam, było świecące pudełko w jej rękach, zwane telefonem, szare oczy wodziły za linijkami tekstu, a palce zręcznie wystukiwały odpowiednie litery. Tak, pisała coś. Wiecie co?

Tak? W takim razie co? Może wiecie już kto to?

- Ehh... - westchnęła zaprzestając pisać. - Czemu tak niewiele ludzi czyta, to co piszę od siebie? - zapytała przestrzeń przed sobą. Dziewczyna unosiła się w nicości, po chwili lamentowania nad nieczytającymi ludźmi, swoim nudnym żywotem oraz brakiem nowych rozdziałów w ulubionej książce ponownie złapała pudełeczko i wznowiła pisanie.

- Halo? - usłyszała czyjś niepewny głos, był to głos naszej bohaterki Marry, a dziewczyna wiedziała o tym.

- Hejka. - odpowiedziała rozglądając się wokół, nadal coś wystukując w telefonie, robiła to cały czas więc nie będę tego wspominać co jedną jej wypowiedź.

- Gdzie my jesteśmy? Kim ty jesteś? - zapytała niebieskowłosa dziewczyna.

- Gdzie jesteśmy? Hmm... Nie wiem jak to określić. - nieznajoma zamyśliła się. - O! Już wiem. Nazwijmy to miejsce centrum dowodzenia, bo czemu nie. Co do tego kim jestem, to można różnie mnie nazwać. - szarooka pod lewitowała do Akumy. - Ty możesz nazywać mnie bogiem uniwersum. - stwierdziła z lekkim uśmiechem.

- Wiele mi to mówi. - zironizowała.

- Powiedziałam tyle ile mogę, w formie jakiej mogłam. - powiedziała stając na "podłodze". - Tak w ogóle to sorki za to, ale to był jedyny sposób na ściągnięcie cię tutaj. - powiedziała drapiąc się zakłopotana po karku. - Można powiedzieć, że to miejsce w którym jesteśmy jest nie osiągalne dla was. Chyba że chcemy ściągnąć was tutaj. - stwierdziła dziecięcym głosem

-"My"?

- Chyba nie myślałaś, że tylko ja mogę tutaj przebywać? - zaśmiała się. - Każde uniwersum które różni się chociażby szczegółami ma swojego Kami-sama. - uśmiechnęła się.

Dopiero teraz Marry przyjrzała się jej. Dziewczyna która przed nią stała z pewnością była nastolatką. Miała krótkie włosy w kolorze morskim z odrostami których kolor wskazywał na to, że dziewczyna z natury jest szatynką. Wyjątkowo duże oczy były rozszerzone, co nadawało efektu, jakby patrzyło na nią dzikie zwierze, źrenice wyglądały normalnie, okrągłe i duże z powodu braku światła. Jedyną nie naturalną cechą widoczną na pierwszy rzut oka była niezwykle jasna cera.

- Eh? - dziewczyna słuchająca słów drugiej drugiej była trochę zmieszana, niezbyt wiedziała jaj zachować się przy tej całej "Kami-sama".

- Dam wybór; żyć, czy nie żyć. Oczywiście wszystko pociągnie za sobą odpowiedni sznur wydarzeń. Lecz nie tobie wybierać, a duchom które obserwują wydarzenia wokół - stwierdziła okręcając się wokół własnej osi z uśmiechem niewinnego dziecka.

W pewnym momencie spoważniała odwróciła się z zamiarem uderzenia powietrza, ale nie spodziewała się, że natrafi na coś twardego, syknęła z bólu po czym zaczęła mamrotać jedną ręką nadal coś pisząc. Z mamrotania dziewczyny Marry wyłapała jedynie "nie mówić", "pisania", "usłyszał" i to wszystko. Po chwili szarooka wybuchła śmiechem przewracając się, a jedyną myślą naszej bohaterki było "Co z nią nie tak?!".

- Więc tak, dopóki duszki nie wybiorą zostaniesz tutaj, a nie wiem jak długo będzie to trwało. - Szarooka względnie uspokoiła się dopiero po kilku minutach śmiechu. - Nie będziesz wiedziała co dzieje się tam, na ziemi, ale jeśli ożyjesz znajdziesz się niedaleko nich. Jeśli jednak zadecydują, że masz być martwa, to będziesz znała dalsze losu zarówno drużyny, jak i twoich przyjaciół, Kuramy, Shukaku, Matatabi i reszty. - dodała patrząc w różowe oczy dziewczyny.

~.~.~.~

Tym czasem pozostała część drużyny 7 była w dalszej drodze do kraju fal, szczerze mówiąc byli już na miejscu i właśnie kierowali się do domu zleceniodawcy, nie wiedzieli, że są obserwowani, ani tego, że każdy ich ruch kierowany jest przez istotę wyższą.

Niczego nieświadomi zatrzymali się w domu Tazuny wpuszczeni do środka przez Tsunami - córkę budowniczego. Sakura trzęsła się z przerażenia, a po policzkach różowowłosej płynęły łzy, nigdy wcześniej nie widziała niczyjej śmierci, ani tak wielkiej ilości krwi, to było dla niej okropne, nadal nie mogła pozbierać się po tym co zobaczyła, co przydarzyło się jej przyjaciółce z drużyny, Sasuke znosił to lepiej, ale mimo to jego ręce lekko trzęsły się, a bynajmniej tyle było widoczne gołym okiem, natomiast u Naruto, cóż... aż mi samej zachciało się płakać... po policzkach chłopaka płynęły łzy które ścierał rękawami jaskrawej bluzy niemal natychmiast po tym jak wypłynęły, zduszał w sobie szloch gdyż nie chciał pokazać tego jak bardzo rozpaczał, nie wierzył, że to się stało, a przez to, że w jego sercu była iskierka nadziei, że to jedynie sen, ale wraz z każdą sekundą podczas której się tego przytrzymywał rzeczywistość przytłaczała go jeszcze bardziej, płynące łzy coraz bardziej moczyły bluzę. Jedno było dla Kakashiego pewne; będą mieli traumę. W takim wieku zobaczyć śmierć kogoś stosunkowo bliskiego, zauważył już wcześniej, że Marry opiekowała się nimi oraz troszczyła na swój własny sposób i mimo jednego wieku mogłoby się zdawać, że jest dla nich niemalże jak starsza siostra.

- Panie Tazuna, czy moi podopieczni mogli by odpocząć, z pewnością są zmęczeni po tym traumatycznym przeżyciu. - Kakashi zwrócił się do starszego mężczyzny.

- Oczywiście. - Odrzekł - Tsunami, zaprowadź proszę dzieciaki do wolnej sypialni. -Kobieta w odpowiedzi jedynie skinęła głową i ze słowami "chodźcie" oraz uśmiechem na ustach zaprowadziła ich do sypialni dla gości.

Sakura niemal natychmiast po wyjściu kobiety z pokoju rzuciła się na jedno łózko przyciskając poduszkę do twarzy szlochała głośno, co mimo poduszki roznosiło się po całym pokoju. Naruto również puścił wodzę smutkowi i rozpłakał się jak jeszcze nigdy, nawet po bolesnym pobiciu. Sasuke jedynie podszedł do okna, usiadł na parapet i zwrócił się do okna. Zawało by się, że nie ruszyło go to, ale te czyny były jedynie sposobem na ukrycie łez z powodu zarówno śmierci dziewczyny, jak i wspomnień z tego dnia które tym razem przez wydarzenie sprzed kilku godzin stało się bardzo wyraźne, a jeszcze bardziej bolesne.

W tym samym czasie w głowie Senseia tejże drużyny była burza. Kakashi był na siebie zły. Jak mógł do tego dopuścić?! Przecież powinien móc ją ochronić, albo... Po prostu był zrozpaczony i obwiniał się o to co nastało.

Po mniemanej śmierci Marry każde z nich wiedziało, że zmieni to ich poglądy jak i zachowanie.

--------------------------------------------------

Waaah! Pierwszy raz coś komuś dedykuję! Dzięki właśnie osobie która dostała dedyka pojawił się ten rozdział. Więc tak, sDark24 dzięki pisaniu z tobą naszła mnie wena na ten rozdział, dzięki!

Od dzisiaj w tym opowiadaniu jesteście duszkami moi mili.

Tak jak wspomniałam w rozdziale, macie wpływ na fabułę opowiadania ale nie w zupełności.

Macie do wybory dwa warianty: śmierć i życie. Jeśli wybierzecie życie Marry zostanie ożywiona, natomiast co do śmierci... cóż Marry... możliwe, że ożyje dopiero za określoną ilość rozdziałów, ale nic nie obiecuję, wyjdzie w "praniu".

A teraz pytanko: Do jakiej wioski w tymże alternatywnym uniwersum Naruto wy chcieli byście należeć?

Moje pytania mogą zdawać się bez sensu, ale kiedyś dowiecie się o co mi z nimi chodzi. Obiecuję~

Do zobaczenia!~

BlindVixen~

[Zawieszone] || Poznaj biju - poznaj mnie | Stara wersja | Naruto Various X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz