Kochałam Cię bez wzajemności
Lecz nie szukałam poklasku
Nie chciałam tego fiasku
Który szerzy większość ludzi
Gdy się otworzę me serce się budzi
I trudzi z ta myślą że Ciebie nie ma
I myślami zaprzątam głowę
Jak bardzo kocham się w tobie
A ty patrzysz i rwiesz mnie na strzępy
Niczym szmatę starą niepotrzebna nikomu
Czasem myślę że aniołów nadchodzą zastępy
Jednak nie ma nikogo w mym domu
Tylko ja , róża i burza
Uczuć własnychNiejasnych
Lekiem przesiąkniętych
Wyklętych