Z nim!?

196 24 2
                                    

Jestem już z Aloisem w rezydencji od jakichś kilku tygodni. Do tej pory nie ma z nami Clauda ani Claudi. Trancy oszczędza siły jak może , do momentu kiedy nie jest zmuszony wyjechać ze mną na bankiet.
- Nigdzie nie jadę , znowu spotkamy kogoś kto narobi nam kłopotów. - założyłam ręce na klatce piersiowej symbolizując niezgodę.
- Wiesz na tym przyjęciu będą sami czyści współpracownicy mojego rodu. - odpowiedział.
- Skoro tak stawiasz sytuację ...hm..zabierzmy ze sobą Ciela. Bardzo mnie wsparł----
- Z nim!? - przerwał mi. - wiesz ,że go nie znoszę? Wiesz ,że ma idiotyczną narzeczoną? Wiesz ,że ma Sebastiana. Wiesz ,że grozi mi niebezpieczeństwo? - zaczyna pytać z wyrzutami.
- Wiem ,no ale przecież możesz sobie wynająć służbę...- mówię.
- Nie , Cloud był niezastąpiony. - powiedział pod nosem.
Zaczął zachowywać się jak dziecko. Marudzić ,nic mu nie pasowało.

- Boli mnie brzuch. - zaczął kiedy ubrał marynarkę.
- Chcesz jakieś leki? - pytam.
- Wiesz ja mam takie jakby ... uczulenie na ułomnych. - zaczął się zwijać ,,niby" z bólu.
- Nie udawaj, idziemy. - ciągnę go za rękaw.
- Ale jak mi się coś stanie , to wydlubie ci oko! - krzyknął.
Pomyślałam ,że on jest psychopatą. Ale to było ważne aby Alois pojawił się na tym bankiecie wśród szlachty.
Nie mógł zupełnie zaniknąć w tym świecie.

- Po co ci ta szabla? - pytam kiedy wchodzimy do powozu.
- Na ułomnych. - usiadł na welurowym siedzeniu obok mnie.
Zrobiłam dziwną minę. Dobrze ,że tego nie zauważył.
Jedziemy spokojnie przez las. Niebo jest pięknie pokryte gwiazdami.
Kiedy to zaczyna mocno trząść. Nie jestem w stanie utrzymać równowagi. Spadam na drugi koniec powozu. Tuż na blondyna.
- Złaź! - odpycha mnie.
- Co się dzieje? - pytam panicznie.
- Powiedziałem.....- złość się w nim zbiera - Złaź!!!
Odsunęłam się na tyle na ile mogłam.
Nagle ,powóz znieruchomiał.
Słyszeliśmy krzyk woźnicy.
Kiedy wyszliśmy zobaczyć ,co się stało ,nikogo nie było.
Było cicho...
Szum drzew i wiatru wzbudzał nie pokój.
Było zimno ,miałam sukienkę widać było ,że Trancy też się trzęsie.
Usłyszęliśmy warczenie , nie pojedyncze....to nie był jeden osobnik ,a ... co najmniej kilka.
Spojrzałam w głąb lasu. Jasne oczy wpatrywały się w każdy nasz ruch.
Przeszły mnie ciarki.
- Alois... - szturchnęłam go w ramię aby spojrzał w tamtym kierunku.

 - szturchnęłam go w ramię aby spojrzał w tamtym kierunku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ten panicznie pisnął....nie powinien.
Wyjął szybko szablę.
Ręce mu się trzęsły. Ja stanęłam za jego plecami. Niepewnie trzymał broń.
- Alois ,uważaj. - powiedziałam cicho.
- Cicho bądź! - odkrzyczał.
Od rana nie mogłam się z nim dogadać ,był taki inny. Zmieniał się w coraz to gorszego i gorszego.

To były wilki. Wyszły z ukrycia.
Zaczęły się rzucać i warczeć.
On nie umiejętnie machał szablą. Zadając nieliczne i delikatne obrażenia.
Upadł na ziemię. Ja zaraz obok niego. Potknął się o kamień. Broń spadła za daleko....o wiele za daleko.

Ja wiem....ja wiem....Kiedy zobaczyłam kiedy tu ostatnio byłam....w mojej głowie coś a'la ,,O.O".
ALE JEST! I POWINNO BYĆ!
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY 😊😚

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 11, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Znienawidzona NarzeczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz