#5

2.6K 121 2
                                    

Obudził mnie trzask drzwiami. Okazało się, że zasnęłam... na podłodze. Chwilę później usłyszałam szum wody. Pewnie Alice bierze prysznic. Skorzystałam z chwili jak Jack spał i szybko się przebrałam. Kilka minut później z łazienki wyszła Alice i bez słowa opuściła dormitorium więc poszłam się ogarnąć. Kiedy wróciłam okazało się, że Jack już nie śpi.

- Cześć. - przywitałam się.- Wyspałeś się jakoś?

- W miarę. Zwłaszcza, że miałem takie widoki z rana.

- Co?

- Przebierałaś się a ja akurat wtedy się obudziłem. Takie widoki mógłbym mieć codziennie.

- Spadaj. - wzięłam poduszkę i rzuciłam w niego jednak chłopak zdążył ją złapać.

- Przecież dobrze wiesz, że nie mógłbym spojrzeć na Ciebie inaczej niż na przyjaciółkę. Poczekaj chwilę, przebiorę się i pójdziemy na śniadanie.

- Tylko nie przebieraj się przy mnie.

- A może jednak?

- Jack!

- Spokojnie, żartuję. Zaraz wracam.

Chłopak poszedł do łazienki a ja pościeliłam swoje łóżko, które nie wiem jakim cudem było nie pościelone choć pamiętam, że wczoraj rano je ścieliłam. Chwilę później we dwójkę przemierzaliśmy szkolne korytarze, by parę minut później zjeść śniadanie przy akompaniamencie śmiechów Alice i tego jej chłopaka, które roznosiły się po całej sali. Ignorowałam to mimo, że było to bardzo trudne. Zjedliśmy w ekspresowym tempie, żeby nie patrzeć na tą dwójkę. Bez żadnych wątpliwości udaliśmy się w nasze miejsce. Wspięliśmy się na drzewo i przesiedzieliśmy tam cały dzień, dosłownie. Odpuściliśmy sobie obiad i kolację. Nasze towarzystwo w zupełności Nam wystarczało. Chociaż ja od pewnego czasu czuję się jakoś inaczej w jego towarzystwie. Kiedy na dworze robiło się już na prawdę ciemno, wróciliśmy do zamku. Jack poszedł do swojego dormitorium a ja do swojego. Kiedy weszłam do środka okazało się, że Alice siedzi na łóżku zapłakana. Szczerze mówiąc nie miałam ochoty teraz z nią rozmawiać. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam spać. 

Obudziłam się sama nie wiem o której. Może było bardzo wcześnie rano albo środek nocy. Było jeszcze ciemno. Jak się okazało nie tylko ja się przebudziłam.

- Koszmar?

- Tak. A Ty Alice? Czemu nie śpisz?

- Nie mogłam zasnąć.

- Co się stało, że wczoraj płakałaś?

- Pokłóciłam się z Jasonem.

- A co poszło?

- Błahostka. Jest mi strasznie głupio, że się tak od Was odsunęłam. 

- Nic się nie stało. Wiesz może, która godzina?

- A nie masz swojego budzika na szafce?

- Ostatnio gdzieś się zapodział.

- Poczekaj, gdzieś tutaj leżał mój zegarek.- dziewczyna po omacku zaczęła szukać przedmiotu.

- Lumos! - wzięłam różdżkę i wypowiedziałam zaklęcie i po chwili w ręce Alice znajdował się zegarek, który wskazywał godzinę 5:57.

- Tay, ja jeszcze spróbuję zasnąć.

- Ok. Ja już raczej nie zasnę więc pójdę wziąć kąpiel.

Poszłam się wykąpać po czym przebrałam się i pomalowałam. Kiedy wyszłam z łazienki była godzina 6:15. Ze względu na to, że śniadanie zaczyna się od  godziny 6:30 postanowiłam poszukać budzika. Jak się okazało był pod łóżkiem. Ponownie go nastawiłam po czym ubrałam bluzę i poszłam na śniadanie.

Byłam na sali jedną z pierwszych osób. Zwykle o tej porze są tu sami nauczyciele i kilku szkolnych rannych ptaszków. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam nakładać sobie na talerz jeden z bułgarskich przysmaków i wtedy zauważyłam Jasona Sivana. Nie miał w zwyczaju tak wcześnie zjawiać się na śniadanie. Wyglądał na przygnębionego i niewyspanego. W pewnym momencie popatrzył na mnie i nagle się ożywił jakby ktoś wylał na niego wiadro z zimną wodą. Zaczęłam jeść i kątem oka zobaczyłam, że na jego twarzy pojawił się uśmiech. W tym momencie już kompletnie nie rozumiem tego typka. Zanim się obejrzałam mój talerz był pusty jednak mój brzuch domagał się większej ilości jedzenia. Bez namysłu wzięłam dokładkę. Kiedy już miałam zamiar wziąć jedzenie do ust usłyszałam głos Jacka.

- Co ja widzę? Nasza Tay je dokładkę. Merlinie, czy Ty to widzisz?

Faktycznie. Nie należałam do osób, które jadły dużo. 

- Może dlatego, że wczoraj nie jedliśmy obiadu i kolacji? Dzisiaj rano myślałam, że umrę z głodu.

- Tay, często mówisz, że umierasz z głodu i jesz tyle co pięciolatek.

- Znowu chcesz się o to wykłócać? Lepiej mi powiedz czy masz wypracowanie na eliksiry.

- Nie całe. Muszę je dokończyć dzisiaj. Czyli pół dnia spędzę w bibliotece.

- Jack, nawet nie myśl, że zrobię to za Ciebie. Jak zrobisz sam wypracowanie to nic Ci się nie stanie.

- Przesiedzę cały dzień nad książkami. Super!

- Jakbyś myślał o zadaniu to szybciej by Ci to poszło.

- Mam problemy z koncentracją i ciężko przyswajam wiedzę.

- Jakbym słyszała Jamesa. - zaczęłam się śmiać.

- Cześć Wam! Z czego się śmiejecie? - nagle przy stole pojawiła się Alice.

- Tak jak zwykle, z Jacka. - powiedziałam przez śmiech.

-  A Ty czego tutaj chcesz?! - warknął Jack.

- Nie mogę usiąść ze swoimi przyjaciółmi?

- Przyjaciółmi?! Nagle przypomniałaś sobie o naszym istnieniu?! Pewnie zaraz przyjdzie do Ciebie ten twój chłoptaś i znowu Nas zostawisz! Masz gdzieś to jak my się czuliśmy! Jak Tay się czuła!

- Tak się składa, że pokłóciłam się z Jasonem.

- No i wszystko jasne! Teraz jesteś z Nami, bo przeżywasz kłótnię z  Sivanem a potem się pogodzicie i znowu będziesz nas traktować jak powietrze! I Ty to nazywasz przyjaźnią?!

- Jack, uspokój się. - wtrąciłam się.

- Nie uspokoję się! Niech wie jaka z niej "przyjaciółeczka". Lepiej idź to tego swojego lalusia.

- Jack wiem, że zawaliłam ale...

- Nie chcę słuchać twoich wyjaśnień. Interesują mnie one jak zeszłoroczny śnieg!

Chłopak wyszedł z sali mocno wkurzony. Od razu pobiegłam za nim zostawiając zszokowaną Alice samą.

- Jack! Jack, poczekaj!

- Co chcesz?! Będziesz mi kazania robić?!

- Nie krzycz na mnie.

- Przepraszam.

- Choć, siadaj. - usiadłam na murku i poklepałam miejsce obok siebie. 

- Jack, możesz mi powiedzieć co się dzieje?

- Nic. Po prostu się zdenerwowałem.

- Aż tak się zdenerwowałeś przez to nic? Dobrze wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko co Ci leży na sercu.

- Tak, wiem tylko głupio mi rozmawiać z Tobą na takie tematy.

- Jakie tematy?

- No bo ja jakiś czas temu zauważyłem, że Alice nie jest dla mnie tylko przyjaciółką. 

W tym momencie poczułam się co najmniej dziwnie...

Siostra HuncwotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz