#15

1.8K 94 7
                                    

Prawie cały dzień spędziłam z Christhoperem. Syriusz chodził jakiś nabzdyczony. Nie wiem o co mu chodzi. Christy poszedł około osiemnastej a ja z pomocą taty wróciłam do domu. Posadził mnie na krześle paręnaście minut później jedliśmy kolacje. Wszyscy normalnie ze sobą rozmawiali tylko Syriusz był wpatrzony w talerz.

- Syriusz, wszystko w porządku? - zapytałam.

- Tak, czemu pytasz? - zauważyłam, że drgnęła mu prawa brew. Trzeba zapamiętać ten tik nerwowy.

- Nic nie mówisz a zwykle nie potrafisz przestać gadać.

- Spokojnie, wszystko gra.

Nie za bardzo chciałam mu wierzyć ale postanowiłam nie ciągnąc tej rozmowy przy rodzicach, Może Syriusz zwierzy się Jamesowi i uda mi się czegoś dowiedzieć. Po kolacji rodzice poszli do kuchni posprzątać po kolacji a James gdzieś się ulotnił. Chciałam iść do swojego pokoju. Wołałam tatę ale pewnie nie usłyszał. Przekręciłam się na krześle i próbowałam wstać ale nic z tego nie wyszło. Nogi potwornie mnie bolały przy najmniejszym ruchu. Na szczęście jutro te bąble powinny zniknąć.

- Chcesz iść spać? - Syriusz wywiercał we mnie dziurę wzrokiem. Dziwnie się czułam.

- Tak. Mógłbyś pójść po mojego tatę?

- Ja Cię zaniosę. - zadeklarował swoją pomoc.

- Nie uniesiesz mnie.

- Zobaczymy. - zanim się obejrzałam Syriusz wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do mojego pokoju i położył na łóżku.

- Dzięki za pomoc.

- Nie ma za co.

- Syriusz, chcesz mnie o coś zapytać?

- Nie.

- Na pewno?

- Zastanawiam się ostatnio nad tym czemu nie masz żadnych koleżanek. Kręcą się wokół Ciebie sami chłopcy.

- Zawsze lepiej dogadywałam się z chłopakami niż z dziewczynami. Od zawsze uwielbiam Quidditcha i jako jedyna prócz Alice nie zgadzałam się z zakazem gry dla dziewcząt. Przez to sporo chłopaków mnie polubiło. Zazdrościły mi i tyle. 

- I przez to nie masz żadnych koleżanek?

- Poniekąd tak ale Jack i Christopher doskonale spisują się w roli przyjaciółek. Czasami chciałabym się wygadać jakiejś dziewczynie ale jakoś daje radę.

- To jak będziesz w Hogwarcie musisz poznać Rudą.

- Rudą? Kto to?

- Lily Evans, dziewczyna z naszego rocznika. Nie przepada za Nami nie licząc Remusa. Myślę, że się polubicie.

- Zobaczymy. A teraz jakbyś mógł już pójść, bo chciałabym się położyć.

- Jasne, dobranoc.

Przykryłam się kołdrą i odpłynęłam do krainy Morfeusza licząc, że ból nóg w końcu ustąpi.

Następnego dnia obudziłam się i przebrałam się. Uzdrowiciel powiedział, że dzisiaj mogę już chodzić ale niewiele. Czyli zejść po schodach dam radę. Pół godziny później schodziłam na śniadanie ale w połowie Syriusz wziął mnie na ręce i zniósł do kuchni. 

- Syriusz, możesz mnie postawić? - krzyknęłam kiedy po mojej kolejnej prośbie chłopak nie chciał mnie puścić.

- No, już już. Nie krzycz.

Przez całe śniadanie James mordował Syriusza wzrokiem. Coś czuję, że będą kłopoty. Zaraz po śniadaniu wyszłam do ogrodu i znowu położyłam się na hamaku. Nie minęło dużo czasu a Christhoper mnie odwiedził. Przegadaliśmy pół dnia. Drugie pół dnia spędziłam w swoim pokoju na pisaniu listów do Jack'a i Jasona oraz na czytaniu książek. Fakt czasami lubię w ciszy sobie poczytać jednak nie tym razem. Przeczytałam tylko trzy strony. Taylor może wywinęłabyś chłopakom jakiś kawał? Z chęcią. 

Rano, czując już pełną swobodę w nogach bez tych cholernych bandaży, weszłam po cichu do łazienki w pokoju Jamesa i podmieniłam mydło. Ciekawe czy panowie lubią zieleń? Jeśli nie to będą musieli ją polubić. Wyszłam po cichu z pomieszczenia i zbiegłam na dół do kuchni.

- Co Ty taka szczęśliwa? - mój tata jak zwykle przeglądał nowego Proroka Codziennego a mama piła kawę czytając jakiś mugolski tygodnik dla kobiet. Pani Ava - mama Christhopera pokazała go kiedyś mojej mamie i tak to się zaczęło.

- Ciesze się, że wreszcie mogłam zdjąć te bandaże. Mogę nakryć do stołu? - nie czekałam na odpowiedź tylko od razu wyjęłam talerze i rozłożyłam je na stole. Potem pobiegłam po sztućce i zaraz znalazły się obok talerzy.

- Jasne. - moi rodzice śmiali się ze mnie. Z resztą jak zwykle kiedy się o to pytam. Nigdy nie czekam na odpowiedź.  

- Taylor! Zamorduję Cię! - krzyk Jamesa znaczy tylko jedno. Zbiegli do kuchni jak poparzeni. Jak ich zobaczyłam to aż zwijałam się ze śmiechu a rodzice ledwo co utrzymywali powagę.

- Taylor, zemścimy się! - wzięli kilka naleśników i poszli do jego pokoju.

SYRIUSZ

- James nie uważasz, że to jest przesada? - coś się wydarzy za niedługo. Dobrego albo złego.

- Syriusz od kiedy farbowanie włosów uważasz za przesadę? Jak ślizgonom przefarbowaliśmy włosy to było w porządku.

- Ale to twoja siostra.

- Raz się żyje. I tak będzie się bardziej na mnie wściekać niż na Ciebie.

- James! Pchlarz! - krzyk El było słychać w całym domu. Jak weszła do pokoju w różowym afro szczęka mi opadła.

- Co to ma być?! - wygląda ja wściekła świnka.

- Pięknie wyglądasz. Nie wiem o co Ci chodzi. - James tarzał się po podłodze.

- Chciałam Wam podziękować. Zawsze chciałam przefarbować się na jasny róż. Dzięki chłopaki. - z uśmiechem wyszła z pokoju. 1:0 dla Niej. Jednak nie da się ukryć, że nawet w różowym afro świetnie wygląda.

Siostra HuncwotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz