CHAPTER THREE

5.7K 222 47
                                    

     — Rozpruwacz to zdecydowanie nie praca dla ciebie. — zaśmiał się Newt stojący oparty o drzewo, a obok niego stała, trzymając ręce na kolanach Allie, która nie wytrzymała i zwróciła poranne śniadanie.
     — Zawrzyj twarzostan, Newt. — podkreśliła jego imię, a przed oczami znowu stanął jej obraz zabijanych przez Winstona, zwierząt.
     Żołądek wykręcił fikołka, a dziewczyna po raz kolejny zwróciła posiłek. Usiadła pod drzewem ocierając usta w materiał na przedramieniu.
     — Wylaksuj Świeżyno. — po raz kolejny uśmiech zawitał na jego twarzy.
Wtem zza Wrót wybiegł Minho, który jest Zwiadowcą. Gdy dobiegł do Allie i Newt'a, położył się na zielonej trawie.
— Njubi spędziła miłe chwile u Winstona? — zaśmiał się miedzy głębokimi oddechami Azjata.
— Spinkalaj Minho! — uśmiechnięta uderzyła chłopaka w klatkę piersiową.
Przez te kilka dni w Strefie Allie przyzwyczaiła się do ich slangu, a nawet sama zaczęła go używać. Odkąd Allie pojawiła się w Strefie, czyli jakieś kilka dni temu, Newt oraz inni zaczęli chodzić bardziej uśmiechnięci. Sporo czasu spędziła z Newt'em i Minho, a miedzy nimi zaczęła rozkwitać przyjaźń. Dobrze się rozumieli, nawzajem wspierali oraz wygłupiali. Mogli siedzieć godzinami i rozmawiać, ale każdy w Strefie ma zajęcie i niestety trzeba zrobić swoje. Newt jako zastępca Alby'ego, Minho Zwiadowca, a Allie, jak narazie nie znalazła swojego miejsca. Jutro ma zacząć prace u Zarta, która wyglada zdecydowanie bardziej obiecująco niż u Winstona.
     Siedzieli tak jeszcze jakiś czas, aż Wrota zaczęły się zamykać, a Strefę zaczął spowijać mrok, razem poszli do Patelniaka na kolacje, a potem, każdy do swojego pokoju. Tym razem noc dla Allie nie była zbyt przyjazna, a raczej sny, które wyglądały jak wspomnienia. Urywki z dawnego życia migały jej przez oczami.
      Stała na korytarzu w białej, ołówkowej spódnicy, białej koszuli mając na to zarzucony kitel. Spod spódnicy mogła dostrzec, że na lewym kolanie ma założony, także biały stabilizator. Stała naprzeciwko chłopaka. Był brunetem o brązowych oczach, byli prawie takiego samego wzrostu. Allie powiedziała coś do niego, lecz głosy były tak rozmazane i niewyraźne, że nie mogła dosłyszeć. Po chwili wyciągnęła z kieszeni kartkę, po czym wcisnęła ją w dłoń chłopaka, przytulając go, a w jej głowie rozszedł się głos, „Tommy".
     Po chwili znów wszystko się rozmyło, a ona siedziała ubrana prawie tak samo, tylko zamiast spódnicy miała białe spodnie. Zawzięcie pisała coś na klawiaturze, przed wielkim ekranem, gdy ktoś położył dłoń na jej ramieniu.
     Znowu przed oczami stanęła jej mgła, a gdy wszystko doszło do normalności pojawiła się następna scena. Stała, również ubrana na biało, jak we wszystkich poprzednich i następnych wspomnieniach, naprzeciwko chłopaka, który ją przerastał o kilkanaście centymetrów, tym razem zamiast opanowania na jej twarzy, było widać smutek i rozpacz, łzy spadły na koszule, zostawiajac mokre ślady. Mówiła coś, gdy chłopak jej przerwał i mocno przytulił, po czym, pojawili się mężczyźni w czarnych mundurach i chwytając chłopaka za ręce wyprowadzili z pomieszczenia. Załamana schowała twarz w dłoniach i opadła na kolana.
     Wszystko po raz kolejny zawirowało, a Allie usłyszała głos kobiety: „Allie, DRESZCZ jest dobry.", a zaraz potem usłyszała swój głos: „Kłamiesz! Przestań mnie okłamywać! DRESZCZ nie jest dobry!". Teraz stała w jakimś pomieszczeniu, naprzeciwko przez małe okienka widziała twarze Minho, Newt'a, Alby'ego, Patelniaka i Gally'ego, którzy walczyli o każdy oddech pod wysoką warstwą wody. Allie ocierała co chwile oczy, gdyż łzy rozmazywały jej obraz, odwróciła wzrok.
      Następne wspomnienie, siedziała jak we wcześniejszej wizji przy ekranie, gdy do pomieszczenia weszli zamaskowani mężczyźni. Allie podniosła wzrok na Thomasa, który siedział na wprost niej, a następnie na dziewczynę, mówiąc bezgłośne „Przepraszam". Udając, że robi swoje nie przejęła się mężczyznami, dopóki nie chwycili jej za przedramiona szarpiąc żeby wstała. Zdezorientowany Thomas, wstał i chciał jej pomóc, lecz zatrzymała go ręka kobiety, w białym ubraniu i blond włosach splecionych w kok. Allie spojrzała cwanym wzorkiem na jednego z mężczyzn, po czym wyprowadzili ją z pomieszczenia. Po drodze zaczęła się szamotać, pomimo ostrzeżeń umundurowanych nie przestała, co skończyło się tym, że poczuła jak ktoś wbija jej igłę w szyje, a ona powoli zasypia.
     Zerwała się z łóżka do pozycji siedzącej. Zrzuciła z siebie koc i dotknęła stopami chłodnej podłogi. Oparła łokcie na kolanach, a dłońmi przejechała po twarzy, a następnie po skroniach i zanurzyła we włosy. Pot spływał po jej twarzy, prawie jak łzy, ręce i nogi strasznie się jej trzęsły. Zacisnęła oczy i przygryzła usta, próbując się opanować.
— Purwa! — krzyknęła szeptem, tak aby nikogo nie obudzić.
Klasnęła w dłonie i wstała podchodząc do komody, gdzie miała swoje ubrania. Wybrała coś i chwyciła jeszcze trampki, które stały przy drzwiach i wyszła z pokoju kierując się do łazienki. Tam umyła ciało i włosy, ubierając świeże ubrania. Włosy rozczesała palcami i zostawiała do wyschnięcia. Chodząc cicho po Bazie, wymsknęła się na zewnątrz. Było jeszcze trochę ciemno, jednak widać było, że lada chwila i wyjdzie słońce, a dzień rozpocznie się na nowo, przez co Strefa zacznie tętnic życiem. Allie ciesząc się chwilą spokoju i samotności, zaczęła przechadzać się dziedzicem. Poranny przymrozek, szczypał jej rumiane policzki, rozbudzając dziewczynę coraz bardziej. Jej głowa buzowała od wspomnień, które widziała we śnie. Kim był Thomas? Czemu DRESZCZ jest dobry? Albo raczej zły? Czy jej kontuzja kolana trwała nawet przed Labiryntem? Kim był tem chłopak, za którym tak płakała?
Miała tyle pytań, a żadnej odpowiedzi, żadnej podpowiedzi, żadnej wskazówki. Błąkała się chodząc po Strefie jak jeszcze nigdy. Słońce z każdą minuta było coraz wyżej, a nikt nadal się nie obudził. Przechodziła koło lasu, słysząc szumienie liści, na drzewach. Nie wiedząc co zrobić, poszła do kuchni Patelniaka i buszując po szafkach i szufladach, próbowała znaleść coś do przekąszenia. Poddała się po kilku minutach i złapała czerwone jabłko, z koszyka stojącego na blacie. Usiadła przy stole, tym co zawsze, tyłem do wyjścia. Owoc był słodki i soczysty, co trochę poprawiło koszmarny nastrój dziewczyny. Wyrzuciła ogryzek przez okno, opierając głowę o dłoń. Siedziała tak, chciała pomyśleć, o tym co widziała, słyszała i czuła, lecz w jej głowie nie było nic. Wielka czarna dziura, nie mogła się skupić. Usłyszała kroki, a zaraz otwieranie drzwi, mimo to nie odwróciła się. Nie miała siły.
— Co jest Świeżyno? — usłyszała głos Patelniaka, a którym świetnie się dogadywała. — Co się stało, że ktoś jest na nogach wcześniej ode mnie oraz Newt'a? — stanął obok niej, czekając na wyjaśnienia.
— Nie mogłam spać. — powiedziała, wzruszając ramionami, jednak wymusiła uśmiech.
— Ta jasne. — skwitował. — Chcesz coś do żarcia? — spytał idąc w stronę swojego stanowiska pracy.
— Nie dzięki, jadłam już. — powiedziała głośniej, żeby ją usłyszał.
— Ogay. Krzycz, jakbyś coś chciała. — powiedział po czym skupił się na przygotowaniu śniadania, dla całej Strefy.
Westchnęła, wiedząc, że mimo tego, że chce ogarnąć te wszystkie wspomnienia, nie może. Nie ma siły, a może tak na prawdę nie chce tego ogarnąć. Ściskała palce u rąk coraz mocniej, przez uczycie bezradności, która zawładnęła nią całą. Nie świadomie przyłożyła opuszek kciuka do ust i zagryzła na nim zęby. Nie bolało ją to, ale pomagało w jakimś stopniu. Przygryzała opuszek kilka chwil, gdy znowu ktoś wszedł do środka. Szybko odsunęła palec od ust i złączyła palce razem odwracając się do postaci, która weszła do środka. Przed drzwiami stał Newt, wpatrując się ze zdziwieniem w Allie. Ta uniosła kąciki ust w górę i pomachała chłopakowi. Ten podniósł brwi i podszedł do stołu siadając, jak zawsze naprzeciwko niej.
— Jakim cudem wstałaś tak szybko? — spytał kładąc dłonie na drewnianym stole, Allie wzruszyła ramionami.
— Nie mogłam spać. — Newt spojrzał na nią podejrzanie, szukając w jej brązowych oczach jakiegoś zawahania.
— Na pewno? — dopytywał, a Allie pokręciła niedowierzanie głową.
— Tak, na pewno. Nie martw się tak. — uśmiechnęła się, a on nadal czujny oddał gest.
Coś mu tutaj jednak nie grało. Wydawało mu się, że Allie nie mówi mu wszystkiego, a on miał mieć na nią oko i w razie potrzeby opiekować, ale jak miał to robić, gdy ona coś ukrywała. Postanowił jej teraz odpuścić, ale będzie się jej przyglądać. Z jego zadumy, rozbudził go głos Patelniaka.
— Masz Newt, szamaj. — chłopak postawił przed nim talerz z jajecznicą i kromką chleba.
— Dzięki, Patelniak. — kucharz odszedł, a blondyn wziął się za pałaszowanie śniadania. — Ty nie jesz? — zwrócił się do przyjaciółki.
— Jadłam już. — czując wzrok Newt'a na dobie dodała. — Na serio!
— Ogay... — zabrał się za jedzenia, a Allie obserwowała go. — Gotowa na dzień próbny u Zarta?
— No jasne. Czuje, że to będzie moje miejsce. — zaśmiała się.
Co za paradoks. Jeszcze kilka minut temu siedziała zamartwiają się co widziała we śnie, a teraz siedzi z przyjacielem i się śmieje. I to zupełnie szczerze. Kątem oka zobaczyła jak Minho odbiera swój posiłek.
— Siemasz Sztamaku! — krzyknęła do niego, uśmiechając się.
— Siemasz Świeżuchu! — potargał jej włosy, siadając obok. — Siema Newt.
— Ej! Nie mów na mnie Świeżuch! —oburzyła się.
— Hej Minho. — odpowiedział blondyn, unosząc dłoń, w której trzymał widelec.
— Spokojnie Njubi. Nie bulwersuj się tak. — zaśmiał się Azjata, spoglądając na twarz przyjaciółki.
— Njubi, też nie! — założyła ręce na klatkę piersiową, na co chłopacy zaśmiali się.
Minho tak jak Newy wcześniej spytał się czemu Allie nie je, a ta odpowiedziała, że już jadła. Do końca śniadania, rozmawiali, a tłum zaspanych Streferów im nie przeszkadzał. Allie w tłumie wypatrzyła Gally'ego, który wysyłał jej kilka nienawistnych spojrzeń kierowanych prosto w nią.
— Słyszeliście, że Alby chce zrobić dzisiaj wieczorem ognisko? — spytał Newt, a Minho i Allie spojrzeli na sobie zaskoczeni, a potem utkwili wzrok w blondynie. Ten tylko zaśmiał się z ich reakcji i kontynuował. — Wiecie długo go nie było, wiec pomyślał, że coś takiego powinnismy zrobić. Wyrwać się na chwile z tego wszystkiego...
Dokończyli w spokoju śniadanie, a na dziedzińcu rozeszli się, Minho poszedł do Pokoju Map, a Allie z Newt'em do Zarta. Tam chłopak odrazu podał dziewczynie skrzynkę i wskazał pole z groszkiem, które miała zerwać, a gdy napełni skrzynkę, wrócić, a on powie co dalej. Newt przez pierwsze dwie godziny pomagał Allie, a potem zostawił ją mówiąc, że musi pomóc Alby'emu i reszcie Klumpom, pomóc przy organizowaniu ogniska. Dziewczyna kiwnęła głową i wróciła do swojej roboty, gdy blondyn odszedł.
     Allie mogła przyznać, że podobała jej się ta robota. Czuła się tutaj dobrze, w porównaniu do Mordowni, do której za żadne skarby świata nie chciała wracać. Zrywając zielony groszek, zaczęła się zastanawiać. Najpierw o tym co może tutaj w Strefie zrobić. Bycie Zwiadowcą odpadło na samym początku, wiedząc o kontuzji kolana, ale nie może tutaj tak bezczynnie siedzieć. Mimo, że nie może za wiele, chciała coś zrobić, żeby ich wydostać, a tym czasem stoi i zrywa groszek. Świetnie! Teraz jak na złość jej głowę zaczęły zaprzątać przebłyski wspomnień. Serio teraz? Nie mogły wcześniej, gdy miała chwila czasu? Zrywała groszek, myśląc jednocześnie, tak intensywnie, że nie zauważyła, że warzywa już wysypują się jej ze skrzynki. Gdy jakiś chłopak zwrócił jej uwagę, wyzbierała to co jej spadło i wróciła do Zarta. Ten zabrał od niej skrzynkę i wyrzucił stos zielonych warzywek na stół, gdzie kilku chłopaków, obierało go z łupinek. Oddał skrzynkę Allie, mówiąc, że zostało jej kilka godzin roboty wiec, niech uzbiera tyle ile da radę i wraca. Allie kiwnęła głową i wróciła na swoje miejsce pracy.
     Nagle jej prace przerwały głośne syreny, które jak tłumaczył jej kiedyś Newt zwiastują pojawienie się Świeżego w Pudle. Blondyn mówił jednak, że nowi pojawiają się co miesiąc, a nie co nie całe dwa tygodnie...

~~~~~~~~~~
     Siema!
     Jak się podoba? Dodaje dzisiaj tak na dobry początek weekendu! Jak się podobało to komentujcie i zostawiajcie gwizdki! Możecie polecać książkę innym znajomym! Im więcej tym lepiej.

I (don't) remember |Newt|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz