CHAPTER SEVEN

3.9K 156 16
                                    

     Następnego dnia, gdy Thomas i Minho wbiegli do labiryntu w Strefie zaczął się kolejny dzień, każdy zajęty swoją pracą, nie zwracał uwagi na brak Thomasa, lecz wtedy usłyszeli szuranie kamiennych bloków. Jakby Labirynt zaczął się zmieniać, zaniepokojeni czekali przy Wrotach, aż Zwiadowcy wrócą. W końcu wybiegli zasapani, a Streferzy zaczęli zasypywać ich pytaniami.
     — Co tam się dzieje? — spytała Allie.
     — Znów narozrabiałeś? — spytał Newt idąc za Minho.
     — Znaleźliśmy nowe przejście. To może być wyjście. — mówił Thomas.
     — Na prawdę? — dopytywał zaskoczony blondyn.
     — Tak. Otworzyliśmy drzwi. Jeszcze ich nie wiedziałem. — sapał Minho, a za nimi szła cała reszta Streferów. — To chyba kryjówka Buldożerców.
      — Zaraz. Nora Buldożerców? — wtrącił Chuck. — I mamy tam iść?
     — To może być wyjście. — wytłumaczył Thomas.
     — I może czeka tam pełno Buldożerców! — dobiegł ich głos Gally'ego. — Thomas nie wie co robi. Jak zwykle.
     Zdenerwowany odwrócił się i stanął twarzą w twarz z chłopakiem.
     — Ala coś robię! A ty co? Chowasz się tylko z tym murem! — wykrzyczał wszystko co czuł, a wokół nich stworzył się okrąg.
     — Uważaj Świeżyno! Jesteś tutaj trzy dni, a ja trzy lata. — podkreślił.
     — I wciąż tu tkwisz! — Allie chciała ich uspokoić, ale zatrzymała ją rękę Newt'a, spojrzała na chłopaka, a ten pokręcił głową. — Jaki stąd wniosek? Może czas coś zmienić. Chcesz zostać szefem?
     — Chłopaki! Alby! — przerwała im Teresa. — Obudził się.
     Ruszyli za dziewczyną do miejsca gdzie leżał Alby. Przeszli cały dziedziniec i weszli do Bazy.
     — Mówił coś? — spytał Minho.
     — Nie. — odpowiedział krótko.
     Na łożku tyłem do wszystkich siedział Alby. Newt wyszedł z tłumu i stanął obok przyjaciela, mówiąc jego imię. Usiadł obok niego, patrząc na jego twarz.
      — Alby? Dobrze się czujesz? — chłopak nie odpowiedział, a Allie spojrzała po wszystkich, a Thomas przykucnął obok Alby'ego, patrząc na jego załzawione oczy.
      — Hej, Alby. Możliwe, że znaleźliśmy wyjście. Słyszysz. Może wyjdziemy. — chłopakowi spłynęły łzy i powiedział cichym i zachrypłym głosem.
     — Nie. Nie możemy. — Tommy spojrzał na ciemnoskórego zaskoczony, jego słowami. — Nie pozwolą.
     — O czym ty mówisz? — zdziwił się, i spojrzał przez chwile na siostrę, która była tak samo zaszokowana co on i zagryzała opuszek.
     — Pamietam. — wszyscy spojrzeli po sobie.
     — Co pamiętasz? — spytał, a Alby spojrzał na niego po raz pierwszy.
     — Ciebie, Allie. Zawsze byłeś ich ulubieńcem, Allie też, ale do czasu. Zawsze. Dlaczego to zrobiliście? Dlaczego tutaj przyszliście? — Allie zaczęła się cofać, nie widząc gdzie idzie.
      Łzy zamazały jej obraz, a ona sama zaczęła mieć wyrzuty. Dlaczego musiała to robić? Teraz jest pewne, to przez nią oni wszyscy tutaj trafili, a teraz ona musi pomóc im wyjść, tylko nie wie jak. Wychodząc przed Bazę usłyszała krzyki, oraz biegających Streferów. Szła, ale nie wiedziała gdzie. Po chwili wpada na Winstona, który złapał ją w ostatniej chwili.
     — Allie? Gdzie jest Newt? — spytał, a dziewczyna wskazała na Bazę.
     Chłopak wbiegła do środka, mówiąc, że Wrota nie zamykają się na noc. Allie usiadła na jednym z uciętych pieni i zaczęła się trząść. Poczucie winy zaczęło ją zżerać od środka. To ona im to zrobiła. To ona wysłała ich do piekła. Wszystko stało się nie ważne, a wszystkie dźwięki ucichły. Nie mogła złapać powietrza w płuca, łzy leciały z niej jak wodospad, a ręce były całe mokre od ocierania oczu i policzków. Serce biło coraz mocniej, a szlochała tak głośno, że miała wrażenie, że przekrzykuje wszystkich spanikowanych Streferów. Przyłożyła kciuk do ust i zagryzła go zębami powstrzymując szloch. Pomagało. Trochę, ale jednak.
     Wszystkie wrota zaczęły się otwierać, a ludzie w Strefie zaczęli panikować jeszcze bardziej. Thomas ogarnął się i zaczął rzucać polecenia, żeby wszystko ogarnąć, gdy zobaczyli jak Streferzy uciekają od jednych z Wrót. Zza korytarzy zaczęli wynurzać się Buldożercy. W pewnym momencie Thomas i Newt zauważyli, że nie ma z nimi Allie. Spojrzeli po sobie i zaczęli jej szukać. Newt zobaczył roztrzęsioną dziewczynę i natychmiast do niej podbiegł i biorąc jej twarz w dłonie, zmusił do patrzenia na siebie.
     — Allie, musimy uciekać. Już. — złapał jej ręce, jednak ona nie ruszyła się.
     — Nie, Newt. Nie mogę. — wyszlochała, chłopak pocałował ją.
     — Idziemy. — chwycił ją za rękę i wbiegł w pola kukurydzy, które były najbliższą kryjówką przed Buldożercami.
     Wpadli tam na Thomasa i Teresę. Słyszeli tylko odgłosy Buldożerców, które zaczęły niszczyć Strefę oraz krzyki innych Streferów. Allie uspokoiła się trochę i ściskała dłoń Newt'a. W pewnym momencie kreatura zabrała Zarta, a wszyscy, którzy schowali się w kukurydzy uciekli natychmiast do Bazy po Alby'ego. Tam spotkali Clinta i Jeff'a, którzy wyprowadzali chłopaka.
     — Co się dzieje? — spytał jeden z Plastrów.
     — Są tutaj. — odpowiedział Tommy.
     — Buldożercy?
     Kolejni Streferzy krzyczeli i wołali o pomoc, gdy kreatury ich zabierały. Thomas zabrał maczetę, do obrony.
     — Co mamy robić? — mówił Plaster.
     — W nogi! — krzyczał Thomas w szynach wybiegli z Bazy.
     Nagle ich drogę przerwał Buldożerca kilka osób wywróciło się, a potwór chciał ich urządzić. Allie puściła rękę Newt'a i podbiegła do leżącej świeczki, po czym rzuciła w kreaturę, a ta zaczęła się palić.
     — Uciekajcie! Już! — krzyczał Tommy, rzucając się w bieg do Sali Narad.
     Allie biegła jako ostatnia, bo uraz kolana nie pozwalał jej na szybszy bieg. Czuła na plecach jak Buldożerca już ją chwyta, gdy Thomas zatrzymał się i podbiegł do niej. Złapał ją na ręce i zaczął biec.
     — Thomas! — krzyknęła. — Zostaw mnie tutaj. Ratuj siebie!
     — Ani mi się śni! — mówił i biegł w kierunku budynku, gdzie już byli wszyscy ich przyjaciele.
     — Tutaj Thomas! — krzyknął Chuck widząc chłopaka.
     Gdy przekroczyli próg budynku odstawił siostrę na ziemię.
     — Zablokujmy drzwi! — wszyscy krzyczeli w panice.
     Odetchnęli, trochę lecz Buldożerca nie odpuszczał i próbował dostać się do środka. Drewniane ściany się ruszały jakby miały zaraz runąć. Potwór chodził nad ich głowami, a ci byli przygotowani na jego ewentualny atak. Nagle przez dach wbiło się wielkie odnóże, które zabrało jedną z podpór bydynku, a wszystko zawaliło się.
     — Wszyscy cali? — mówił ktoś z tłumu.
     — Tak! — wszyscy odpowiedzieli.
     Nagle odnóże chwyciło jakiegoś chłopaka i zabrało, a z drugiej strony to samo chciało zrobić z Chuckiem. Thomas i Newt w ostatniej chwili chwycili chłopaka i za wszelką cenę nie chcieli go puścić. Nagle pomógł im Alby, który zaczął rozwalać metalową cześć Buldożercy, dzięki temu udało uratować się chłopaka. Buldożerca odpuścił, a reszta pomogła wstać chłopcu.
     — Chuck nic ci nie jest? — spytał Tommy.
     — Tak, wszystko w porządku. — odpowiedział mu. — Dzięki Alby.
     — Alby! — krzyknęła Allie, gdy po raz kolejny kreatura chciała zabrać jednego z nich, a Thomas rzucił się, aby mu pomóc.
     — Thomas. — zaczął ciemnoskóry. — Zabierz ich stąd. — Buldożerca zabrał chłopaka.
     — Nie! — krzyczał Thomas. Nie mogą go zabrać!
     Ten rzucił się do wyjścia, a wszyscy rzucili się na niego, aby nie opuścił budynku, jednak udało mu się wyjść. Za nim poszedł Newt, Minho, Allie i reszta. Strefa wyglądała okropnie, wszystko było rozwalone, niektóre części się paliły.
     — Gdzie są wszyscy?
     — A tam? — wskazał Patelniak.
     W ich stronę szedł Gally razem z jakimiś dwoma chłopakami. Widać było, że jest wściekły. Podszedł do Thomasa i bez żadnego ostrzeżenia go uderzył. Ten pod wpływem siły przewrócił się. Chłopacy rzucili się, aby powstrzymać chłopaka.
     — To wszystko przez ciebie Thomas! — krzyczał. — Rozejrzyj się! To wszystko jego wina! — Allie pomogła bratu wstać. — Jest z nimi! Tak samo jak ona! — wskazał na Allie. — Przysłali ich, żeby wszystko zniszczyli! I zrobili to! Popatrzcie to przez was!
     Allie znowu poczuła te cholerne poczucie winy, spojrzała na Chucka, który trzymał w ręku strzykawkę, którą Alby wyrwał Buldożercy. Może Gally ma racje? Musiała się o tym przekonać. Wyrwała chłopakowi strzykawkę i zanim ktoś zareagował wbiła go sobie w udo. Zorientowali się dopiero, gdy usłyszeli, jak dziewczyna krzyczy z bólu.
     — Allie! Nie! — krzyczeli, a ona upadła na ziemie, naprzeciwko niej kucnął Newt i złapał ją pod głowę.
     — Coś ty zrobiła? — mówił. — Dajcie drugą strzykawkę!
     Allie zasnęła, a przed oczami zaczęły migać jej wszystkie wspomnienia, wszystkie. Dlaczego pracowała dla DRESZCZ-u. Dlaczego wcześniej jej nie wysłali. Dlaczego dopiero teraz ją tam wsadzili. Widziała jak patrzyła na nich wszystkich z drugiej strony. Jak ich obserwuje, bada. Była najlepsza, ale tak samo rozumiała od zawsze, że DRESZCZ nie jest dobry. W końcu sumienie tak ją zaczęło gryźć, że zaczęła spiskować, wykradła jak najwiecej informacji, aby ktoś z zewnątrz mógł pomóc tym dzieciakom. Z czasem zaczął jej pomagać Thomas. Teraz już wie dlaczego trafiła do Strefy. Zdradziła ich, a oni zaczęli ją obserwować. Potem także Tommy dał się złapać. A oni wsadzili ich tutaj. „Nie mogę patrzeć jak moi przyjaciele umierają, Tommy. Nie mogę.". Przypomniała sobie również Newt'a, pamietała go jako małego chłopca, który zawsze z nią był, jak potrzebowała pomocy. Najpierw jako małe dzieci, potem nastolatkowie. Już wtedy wiedziała, że to nie jest tylko przyjaźni, już wtedy w jej sercu rozwijało się zauroczenie do chłopaka, a ona nie mogła tego powstrzymać.
     Allie otworzyła oczy, a zaraz dobiegł ją głos Thomasa.
     — Allie. Hej. — po czym chwycił ją i mocno przytulił do siebie.
     — Lepiej ci? — spytała z troską Teresa, a Allie kiwnęła głową.
     — Coś ty sobie myślała? — zaczął mały Chuck, a ona dopiero teraz zorientowała się, że jest w Ciapie razem z Thomasem i Teresą, a Chuck, Newt i Minho stają obok wejścia.
     — Co się dzieje? — spytała.
     — Gally przejął władze. — wytłumaczył jej Newt. — Dał nam wybór, dołączyć do niego, albo wieczorem iść z wami.
     — A reszta?
     — Przekonał wszystkich, że to nasza wina. — odpowiedział Thomas.
     — I ma racje. — westchnęła, Allie, a wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni.
     — Co ty gadasz? — zdziwił się Minho.
     — To nie jest to co myśleliśmy. To nie jest wiezienie, tylko test. — zaczęła opowiadać. — Zaczęli, gdy byliśmy mali. Dawali nam zadania, które mieliśmy rozwiązywać. To eksperyment. Potem ludzie zaczęli znikać. Co miesiąc zabierali innego.
     — Wysyłali do Labiryntu? — spytał Newt.
     — Nie wszystkich. — westchnęła.
     — Jak to?
     — Jestem jedną z nich, tak samo jak Thomas czy Teresa. Nie wysłali mnie do Labiryntu, bo bym sobie nie poradziła. — wskazała na kolano. — Za to woleli mnie mieć u siebie. Pracowałam z nimi, pomagałam. Obserwowałam was przez lata. To ja wam to zrobiłam. To my im to zrobiliśmy. — Thomas i Teresa nie mogli uwierzyć w jej słowa, jakim cudem mogli im pomagać. Newt przetarł usta ręką.
     — Dlaczego nas tutaj przysłali? — spytała Teresa.
     — Nie obchodzi mnie to. — zaczął Thomas.
     — Ma racje. — zaczął Newt, a Allie spojrzała na niego. — To się nie liczy. Wcale. Ludzie, którymi byliśmy już nie ma. Ci stwórcy o to zadbali. Ważne kim jesteśmy teraz i co zrobimy. — spojrzał na Thomasa. — Poszedłeś do Labiryntu i znalazłeś wyjście.
     — Gdybym nie poszedł Alby by żył. — uparł się chłopak.
     — Może. — powiedział. — Ale gdyby tu był powiedziałby to samo. Weź się w garść i dokończ co zacząłeś. W przeciwnym razie zmarł na darmo, a na to nie pozwolę.
     — Okey. Musimy jakoś ominąć Gally'ego. — powiedział Thomas, a Allie oświeciło.
     — A ja już nawet wiem jak. — powiedziała, Allie spoglądając na wszystkich.

~~~~~~~~~~
Jak tam? Zaczynamy weekend!

I (don't) remember |Newt|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz