CHAPTER THIRTEEN

2.6K 109 3
                                    

     Jechali samochodem już kilkanaście minut, a Allie nie mogła uwierzyć. Nie pamietała czy kiedykolwiek jechała samochodem, ale to jedno z najlepszych uczuć. Siedziała na tylnym fotelu, tuż za kierującym Jorge i wystawiła rękę za okno, uśmiechając się szeroko i co chwile śmiejąc. Newt miał to szczęście i siedział z przodu, na miejscu pasażera, a reszta siedziała, obok i za Allie. Blondyn spoglądał na Allie i Jorge z uśmiechem, musiał czuć to samo co dziewczyna. Jechali wgłąb gór, podskakując na niewielkich wzgórzach, gdy mężczyzna wjeżdżał w nie z dużą szybkością. Widoki były przepiękne, przez co Allie siedziała z nosem przy szybie chcąc zapamiętać je jak najdokładniej i już wiedziała, że w poprzednim życiu (oczywiście chodzi o życie przed labiryntem) kochała góry. Zatrzymali się na drodze, która była zastawiona innymi, porzuconymi samochodami, przez co nie mogli przejechać. Jorge wysiadł jako pierwszy, potem Newt i cała reszta.
— Dalej idziemy pieszo. — powiedział mężczyzna.
Z jeden strony rozciągała się wysoka płyta skalna, a z drugiej przepaść zabezpieczona barierkami. Poszli dalej ulicom rozglądając się wkoło. Przechodzi miedzy samochodami, z rozbitymi szybami, a kilku z nich brakowało części. Zaczęli zaglądać do środka, szukając czegoś co mogło im się przydać, lecz jedyne co znaleźli to stare i zakurzone ubrania. Wtem usłyszeli odbicie się pocisku od karoserii samochodu. Natychmiast schowali się za samochodami, a strzały nie ustępowały.
— Padnij! — krzyczał Aris, a w koło rozniosło się echo wystrzałów.
— Wszyscy cali? — krzyknął Tommy.
— Tak! — odpowiedziała Brenda siedząca obok Allie.
— Widzieliście skąd strzelają? — spytał Newt.
— Uwaga! — usłyszeli Jorge. — Na mój sygnał wszyscy biegiem do wozu! I zatkać uszy!
— Rzuć to! — dobiegł ich głos jakieś dziewczyny. — Już!
Thomas i Jorge położyli bombę na ulice, widząc jak dziewczyna celuje do nich z broni, a za nią stoi druga. Miały chusty przewiązane na twarzy, przez co nie można było ich rozpoznać. Widać tylko było, że pierwsza ma brązowe włosy, a druga blond zaplecione w warkocza.
— Wstawać! Idziemy! — chłopacy podnieśli się. — Wstawać i jazda!
— Spokojnie. — mówił Jorge, z wyciągniętymi rękoma.
— Wy też! Bez wygłupów! — krzyczała, a reszta towarzyszy wstała z uniesionymi rękoma.
— Powoli. — mówiła druga blondynka.
— Aris? — spytała pierwsza, a wszyscy spojrzeli na chłopaka, dziewczyna zdjęła chustę, opuszczając broń.
— Boże, Harriet? — dziewczyna z ciemnymi włosami podeszła do Arisa i go przytuliła.
— Co ty tutaj robisz? — pytała, a jej koleżanka, też zsunęła z twarzy chustę.
— Sonya? — blondynka także przytuliła chłopaka, a wszyscy spoglądali na nich podejrzanie.
— Mogłyśmy cię rozwalić. — mówiła Sonya.
— Wszystko dobrze? — spytała Harriet.
— Co jest? — spytał w końcu Minho.
— Byliśmy w Labiryncie. — wytłumaczył Aris, a dziewczyna zagwizdała na palcach.
— Możecie wyjść! — krzyknęła, a Allie mogła dostrzec gdzie chowali się ludzie. Spomiędzy skał wyłoniły się sylwetki ludzi, pilnujący przejścia.
Dziewczyny zaczęły ich prowadzić tunelem, za którym stała ciężarówka zastawiająca przejście. Dziewczyna krzyknęła, żeby ją przestawili, a oni znowu wyszli na światło dzienne. Newt ściskał dłoń Allie, wbijając wzrok w miejsce, do którego szli. Z drugiej strony było kilka samochodów oraz chodzących mężczyzn z bronią.
— Zabieramy ich do bazy. — powiedziała Harriet, widząc spojrzenia mężczyzn.
— Jak tu dotarłyście? — spytał Aris.
— Odbiło nas Prawe Ramie. — odpowiedziała podchodząc do samochodu i otworzyła drzwi.
— Prawe Ramie. Wiecie gdzie są? — wybiła się na przód Allie.
— Wskakujcie.
Gdy wszyscy znaleźli się w samochodach, dołączył do nich także kierowcy, ruszyli wyjeżdżając wgłąb gór, a za nimi kolejny samochód. Allie siedziała pogrążona w swoich myślach. Skoro oni zabiorą ich do Prawego Ramienia, w końcu będą woli? Bez DRESZCZ-u? Bez tych wszystkich koszmarów, które ich spotkały w Labiryncie i na Pogożelisku? Będzie mogła żyć spokojnie, bez zamartwiania się czy ona i jej przyjaciele dożyją następnego dnia? Wyjechali na niedużą górkę, a następnie zatrzymali się. Wysiedli z Jeepów, a ich oczom ukazał się obóz, bardzo rozbudowany. Wszędzie porozstawiane były namioty oraz beczki z wodą, a po koczowisku chodzili ludzie, od namiotu do namiotu. Jedni przynosili wodę, drudzy rozkładali namioty inni jedli, rozmawiali i śmieli się. Allie podbiegła do schodzącego przed nią Newt'a i złapała go za rękę. Ten spojrzał na nią z uśmiechem, który odwzajemniła. Zeszli do obozowiska, a Harriet zaczęła im opowiadać.
— Planowali to od ponad roku. To wszystko dla nas. Trafiliście w samą porę. Ruszamy o świcie. — Allie poczuła szczęście i ulgę. Zdążyli, a oni zabiorą ich do bezpiecznego miejsca. — Gdzie Vince?
— Chyba tam! — jakiś mężczyzna opowiedział wskazując kierunek ręką, a oni skierowali się wlanie w to miejsce.
— Kim jest Vince? — spytała Allie.
— Zdecyduje czy was weźmiemy. — uśmiechnęła się Harriet.
— To miała być armia. — zauważył Minho.
— Była. — odpowiedział jakiś mężczyzna, a Sonya i Harriet zatrzymały się. — Tylu zostało. — z namiotu wyszedł blond włosy mężczyzna i podszedł do nich. — Wielu zginęło zanim tu dotarliśmy. Kto to?
— Odporni. — powiedziała Harriet, a Allie zrozumiała, że to jest Vince. — Złapałyśmy ich w górach.
— Sprawdziłyście? — mężczyzna owijał ich wzorkiem.
— Arisa znam i mu wierze. — wskazała na chłopaka.
— A ja nie. Zbadać go. — zarządził Vince, a dziewczyny stanęły obok niego.
— Szefie. — obok nich stał facet, i wskazał na Brende, która się przewróciła.
— Brenda! Brenda. — podbiegł do niej Jorge i kucnął przy niej.
— Co jej jest? — spytał spoglądając na przyjaciół.
— Brenda! Odezwij się. — mówił Jorge z dziewczyną na ramieniu.
— Przepraszam. — wyrzuciła z siebie.
— Co z nią? — dopytywał Vince, a Allie spoglądała na nich wszystkich.
— Nie wiem. — odpowiedział Jorge. — Brenda? Źle się czujesz?
— Co u diabła? — mruknął blondyn i odsunął bandaż z nogi dziewczyny ukazując ranę po poparzeńcu. — Cholera! — wstał natychmiast wyciągając broń i celując w dziewczynę. — To poparzeniec!
— Czekaj, stój! — krzyknęła Allie i Thomas w tym samym momencie wychodząc naprzeciwko mężczyzny. Zaczęła się szamotanina, dwójka mężczyzn odciągnęła Jorge od Brendy.
— Jeszcze nie jest groźna! — mówił Tommy.
— Powinna tam zostać. — krzyczał na niego Vince. — W tydzień zniszczy przystań! Odsunie się!
— Powiedziałem, że jej pomożecie. — powiedział Thomas.
— Może uda wam się coś zrobić! — powiedziała Allie. — Ona uratowała mojego brata.
— Tak. Możemy. — mówił już spokojniej mężczyzna, a Allie spadł kamień z serca. — Skrócimy jej męki.
Vince załadował broń, a Jorge próbował się wyrwać mężczyznom, którzy go trzymali.
— Wystarczy! — krzyknęła kobieta, wychodząc zza Vince. — Puśćcie go!
— Jest zarażona. — upierał się mężczyzna, a kobieta zatrzymała dłużej wzrok na Allie i Tommym. — Nie pomożemy jej.
— Nie. — odezwała się. — Ale oni tak. — wskazała na bliźniaków, a oni nie wiedzieli co zrobić. — Witaj Allie i Thomasie. — wszyscy bez wyjątku spoglądali na kobietę zdziwieni.
— Pani nas zna? — spytała Allie.
— Ciekawe... — powiedziała cicho. — Trafiliście do Labiryntu. — kobieta podeszła do Brendy. — Po tym co zrobiliście mogli was zabić, a szczególnie ciebie Allie.
— Co zrobiliśmy? — mówił Tommy, a Allie cały czas miała wzrok wbity z brązowowłosą kobietę.
— Gdy się poznaliśmy, Allie mówiła, że nie może patrzeć, jak jej przyjaciele cierpią i umierają w Labiryncie. — wzrok wszystkich spadł na Allie. — Zaczęła wykradać informację na temat gdzie działają jednostki DRESZCZ-u i gdzie leżą labirynty. Kiedy już wiedziała, że wyślą ją do Labiryntu spotkała się z Thomasem i przekazała mu wszystkie informacje. Następnie Thomas zrozumiał o czym mówi Allie, gdy ostatnim razem się spotkaliśmy przekazał mi informacje wykradzione przez Allie, która od kilku dni siedziała w Labiryncie.
— Nasze źródło. — skomentował Vince spoglądając na Allie.
— To wszystko dzięki niej i Thomasowi. — skończyła kobieta, a Allie nie mogła w to wszystko uwierzyć. To dzięki niej mają ratunek? — Przenieście ją, a im dajcie ciepłe ubrania. Tyle możemy. Allie, Thomas chodźcie ze mną. — poprosiła kobieta i ruszyła za Brenda, którą niósł jakiś mężczyzna. — Muszę pobrać krew.
Doszli do jednego z namiotów, tam położyli dziewczynę na łożku, siedział przy niej Jorge, a Tommy po drugiej. Allie stała naprzeciwko patrząc na cierpiącą dziewczynę.
— Na początku byłyśmy jak ślepi. — zaczęła opowiadać kobieta. — Pewne było jedno. Najmłodsi mieli największe szanse.
— Była pani w DRESZCZ-u? — spytał Tommy.
— Tak. Dawno temu. — Allie i Thomas spojrzeli na siebie, a potem znowu na kobietę. — Intencje były dobre. Znaleść lek i ocalić świat. Stanowiliście rozwiązanie, bo byliście odporni. — zaczęła przelewać coś w zlewkach. — Dlaczego? W końcu to wyjaśniliśmy. Mózg odpornych wytwarza pewne enzym, wypreparowany z krwi może spowolnić rozwój choroby.
— Znaleźliście lek. — zauważyła Allie.
— Nie zupełnie. — westchnęła. — Tego nie da się wytwarzać, a tylko pozyskiwać od odpornych. Od młodych. — do strzykawki pobrała jakąś substancje. — To ich nie powstrzymało. Są w stanie poświecić całe pokolenie. Dla tego. — uniosła strzykawkę. — To dar biologii i ewolucji. Ale nie dla wszystkich.
Podeszła do leżącej Brendy, która nadal ciężko oddychała, Jorge trzymał jej głowę, aby nic sobie nie zrobiła. Kobieta wbiła igłę w skórę dziewczyny dostarczyła lek prosto do krwi. Dziewczyna prawie natychmiast się uspokoiła i odetchnęła z ulgą. Jej twarz rozluźniła się, a oddech znowu stał się miarowy.
— Ile zyska? — spytała Allie, podchodząc do Thomasa.
— Różnie. Kilka miesięcy. — opowiedziała, westchnęła i kontynuowała. — I w tym szkopuł. Potrzebuje więcej. Wyjdźmy. Niech odpocznie.
Jorge i Thomas wstali od łóżka i wyszli z namiotu, Allie przystanęła na chwile, rozmyślać nad czymś. Słyszała jak serce jej bije, a krew krąży w żyłach. Oddychała równomiernie patrząc się w przestrzeń.
— Chodź, Allie. — kobieta położyła dłoń na jej ramieniu. — Musimy wyjść.
Jednak Allie ani drgnęła, po czym przeniosła swoje brązowe oczy na kobietę.

~~~~~~~~~~~~
Coraz bardziej zbliżamy się do końca Prób Ognia, co za tym idzie będziemy zaczynając Lek na śmierć.

I (don't) remember |Newt|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz