Za Newt'em stała Allie, cała zasapana, twarz miała mokrą od łez, jednak uśmiechniętą. Allie trzymała w pieści pustą już strzykawkę po serum. Thomas położył blondyna na ziemi, a Allie także opadła, nie mogąc utrzymać się na nogach, od tych emocji oraz bólu kolana. Zaczęła się śmiać.
— Udało mi się Tommy. — mimo, że uśmiech nie chciał zejść jej z twarzy, płakała. — Zdążyłam.
Allie trzymała pustą ampułkę po serum, po czym przytuliła się do brata, nie mogąc uwierzyć, że jej się udało. Teraz wszyscy będą bezpieczni. Minho, Newt, Tommy, Patelniak, Brenda, Jorge, Vince, inne dzieciaki. Wreszcie będą mogli normalnie żyć.
— Idź do niej Tommy. — powiedziała, gdy brat odsunął się od niej. — Ja z nim zostanę.
Thomas tylko kiwnął głową, wstał i odszedł spoglądając na Allie, która złapała Newt'a z rękę. Chłopak leżał nieprzytomny, jednak bardzo spokojny. Allie wpatrywała się w niego, co by było gdyby go straciła? Gdyby nie miała serum, które jeszcze w Prawym Ramieniu zrobiła jej Mary? Tak to właśnie jej Allie zawdzięcza życie Newt'a. Gdy miały zostawić Brende, aby odpoczęła, zatrzymała kobietę na chwile i poprosiła o jedną strzykawkę z serum. Nie wie co nią wtedy kierowało, przeczucie albo ostrożność, ale cieszyła się, że właśnie wtedy poprosiła o lekarstwo. Brunetka siedziała zatopiona we własnych myślach, płacząc dalej. Prawie go straciła, jakby biegła wolniej nie zdążyłaby...
— Allie? — usłyszała cichy i zachrypnięty głos Newt'a.
Podniosła na niego brązowe oczy, w których iskrzyły płomyki radości. Nie myśląc długo, schyliła się nad chłopakiem i go przytuliła. Emocje wylały się z niej jeszcze mocniej. Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej, a Allie szlochała w jego szyje, z której powoli schodziły fioletowe żyły.
— Dziękuje ci Allie. — powiedział, gdy dziewczyna spojrzała na niego. — To ty mnie uratowałaś.
— Wiem, Newt. Wiem. — mówiła zagryzając usta.
Allie siedziała na udach chłopaka trzymając go za głowę, czując pod palcami jego miękkie włosy. Przysunęła twarz bliżej i złączyła ich usta. Teraz nie obchodziło ją, że chłopak ma całe usta ubrudzone krwią, możliwe, że jest ranny, że jego blond włosy przyklejały się do czoła od potu, bo ona wyglądała tak samo.
— Kocham cię, Newt. Nawet nie wiesz jak bardzo bałam się, że cię stracę. — powiedziała opierając swoje czoło o jego.
— Już wszystko jest dobrze. — złapał jej dłonie. — Już zawsze będzie. Kocham cię.
Para przytuliła się do siebie, za nic na świecie nie chcieli się od siebie odsunąć. Nie teraz, gdy wszystko co złe kończy się, a oni mają siebie. Nagle usłyszeli jednego z ogromnych dronów DRESZCZ-u. Ten przeleciał nad ich głowami, a następnie wylądował kilkanaście metrów przed nimi. Oboje patrzyli jak maszyna ląduje, a wiatr rozwiał im włosy. Drzwi otworzyły się, a ze środka wybiegł jako pierwszy Minho, zaraz potem Patelniak i Brenda.
— Wskakujcie. — zawołał Minho.
Nastolatkowie uśmiechali się do siebie i wstali. Bynajmniej Newt, bo Allie miała z tym problem. Chłopak wiedząc, że nie da sobie rady wziął ją na ręce.
— Teraz ja cię uratuje, Świeżyno. — zaśmiał się, całując dziewczynę w policzek i skierował do maszyny.
Tam położył ją na jednym z siedzeń, a wszyscy zaczęli się cieszyć, że Minho jak i Newt są cali. Każdy przytulił Newt'a, bo Minho wyściskali już wcześniej. Azjata podszedł do Allie, która patrzyła na wszystko z radością w oczach.
— Ze starym przyjacielem się nie przywitasz? — dziewczyna podniosła się na jednej nodze i wtuliła się w Minho.
— Cieszę się, że jesteś cały. — odsunęła się od niego. — Nigdy masz nas już tak nie zostawiać! Brakowało mi ciebie.
— Allie? — dobiegł ją głos Jorge, który po chwili stanął przed nią. — Gdzie jest Thomas?
Dziewczyna opowiedziała, że poszedł do Teresy, do głównej siedziby DRESZCZ-u. Z pomocą mężczyzny do kuśtykała z cholernie mocnym bólem kolana do przedniej części statku. Z radością mogła powiedzieć, że na fotelu obok siedział Vince.
— Jak się miewasz, młoda? — spytał spoglądając na nią.
— Bywało lepiej. — zaśmiała się, opierając rękę na fotelu. — Patrzcie tam!
Wskazała na dach palącego i walącego się budynku, gdzie siedział Thomas i Teresa. Jorge i Vince stwierdzili, że podlecą od tyłu, a reszta pomoże wejść Tommy'emu wejść do środka.
— Nie podlece bliżej! — krzyczał Jorge, do Vince i reszty.
Brenda otworzyła drzwi i wszyscy podbiegli do krawędzi, żeby pomóc Thomasowi.
— Dalej, Thomas! — krzyczeli jeden przez drugiego.
W końcu Teresa wrzuciła Thomasa na pokład, a reszta zaczęła go wciągać dalej. Chcieli też pomoc Teresie, lecz ta zaczęła patrząc jak wieżowiec obok runie, a po chwili ten, na którym stoi także zaczął się walić. Po chwili podłoga się osunęła a dziewczyna spadła pomiędzy spadające części gruzu.
— Leć, Jorge! — krzyknęła Allie.
Mężczyzna poleciał w górę, a następnie skierował się w kierunku bazy, gdzie stacjonowali od dłuższego czasu. Zamknęli drzwi i wprowadzili rannego Tommy'ego do środka, Allie pokuśtykała do niego i zabrała leżącą na jakimś siedzeniu apteczkę. Thomas już stracił przytomność, a dziewczyna opatrzyła mu ranę, aby zaraz opaść obok niego. Oddychała szybciej czując ból w kolanie.
— Może to ci się przyda? — przed nią stanął Patelniak trzymając w rękach stabilizator, obok nich zjawił się Newt.
— Allie, dlaczego do cholery to zdjęłaś? — zabrał chłopakowi opatrunek. — Dzięki Patelniak.
— Nie ma za co. — po czym odszedł z uśmiechem.
Blondyn usiadł naprzeciwko Allie, która patrzyła na niego, nadal niedowierzając, że jest obok niej. Newt rozciął nożem kawałek jej spodni i założył na jej kolano stabilizator, po czym podał jakieś tabletki. Brenda i reszta zajęli się Thomasem, który nie odzyskał przytomności. Newt usiadł obok Allie, a ta oparła głowę o jego ramie, a dłońmi ujęła jego ciepłą rękę. Przespali tak całą podróż, a żadne z ich przyjaciół nie miało serca ich budzić. Gdy wylądowali przy porcie, z którego mieli wypływać, musieli ich wyrwać ze snu. Wrócili późno w nocy, dlatego postanowili, że wypłyną o świcie. Jak postawili tak zrobili. Jak tylko promienie słońca obudziły Vince, ten zaczął chodzić po pokojach budząc wszyskich. W ciągu godziny wszyscy byli na pokładzie statku, który wcześniej, był już załadowany, wiec odrazu ruszyli do Bezpiecznej Przystani.
Gdy dotarli ma miejsce, wszyscy oniemieli z wrażenia, było tutaj pięknie. Plaża, a kilka metrów dalej postawione były małe budynki z drewna oraz coś na wzór namiotów, bez bocznych ścian, sam dach. Przenieśli nadal nieprzytomnego Thomasa do jakiegoś domku, a reszta pomagał się rozpakować. Po kilku godzinach wszystko tętniło życiem. Wszyscy się śmiali, rozmawiali. Jedli i pili, niektórzy także tańczyli i śpiewali. Większość pomagał, przynosili owoce, niektórzy jeszcze budowli dodatkowego schronienia. Cała grupka byłych Streferów siedziała obok siebie i śmiała się z żartów Minho. Allie i Newt trzymali się kurczowo za ręce, Patelniak i Minho co chwilę przybijali sobie piątki.
— Tommy. — powiedziała Allie, gdy zauważyła w tłumie brata. — Tommy.
Poderwała się z miejsca i pobiegła do brata, po drodze zdążyła też się popłakać. Przytuliła się do niego jak najmocniej.
— Czy ty zawsze musisz mi robić na złość? — spytała uśmiechając się do niego.
Zaraz za nią przybiegł Minho, Newt, Patelniak i reszta. Thomas zaczął ich przytulać, wszystkich po kolei.
Wieczorem Vince zorganizował ognisko, wszyscy siedzieli wkoło niego i słuchali słów mężczyzny.
— Wiele razem przeszliśmy. — zaczął, gdy wszyscy się zebrali i zapanowała cisza. Allie siedziała objęta przez Newt'a, a z drugiej strony siedział Tommy. Wpatrywała się w ogień, czując łzy, skapujące po brodzie. — Poświeciliśmy tak wiele, żeby utworzyć to miejsce. Waszych przyjaciół. Wasze rodziny. Wznieśmy toast za nieobecnych. — mężczyzna uniósł dłoń w której trzymał kubek. — Za przyjaciół, których straciliśmy. — wszyscy poszli za gestem mężczyzny.
Allie nie mogła powstrzymać łez, była tak cholernie wzruszona tym ci mówi Vince, bała się, że Newt'a tu jednak nie ma. Został tam, zamieniony w poparzeńca.
— To miejsce jest dla was. Dla nas wszystkich. Ale to... — wskazał na kamień stojący za nim. — To jest dla nich. W swoim czasie i na swój sposób, upamiętnijcie ich. Witajcie w Bezpiecznej Przystani!
Wszyscy zaczęli wiwatować, a Allie nie mogła, naprawdę się cieszyła, ale za bardzo się bała, że to tylko sen. Że zaraz się obudzi tam w Strefie, a to co przeżyła to tylko jej wyobraźnia. Rozpłakała się na dobre i wtuliła w Newt'a.
— Hej, Allie co jest? — spytał, gdy dziewczyna nie mogła się uspokoić.
— Newt. — złapała powietrze do płuc. — Boje się, że to tylko sen.
— Przecież jestem tutaj. — chwycił jej dłoń. — Możesz mnie dotknąć. — dziewczyna położyła dłoń na jego szyi. — Jesteś już bezpieczna.
Chłopak pocałował dziewczynę, a ona na prawdę uwierzyła, że to wszystko dzieje się na prawdę. Są tutaj, w tym pięknym i bezpiecznym miejscu. Z dla od DRESZCZ-u, od wszystkich tych koszmarów, które przeszła razem z innymi. Po chwili zaczęła się zabawa, wszyscy śmiali się i rozmawiali, tańczyli, śpiewali, wygłupiali się. Dawali upust swoim emocjom, które skrywali od tak dawana. Teraz mogą być sobą, bez żadnych obawa.
TERAZ SĄ BEZPIECZNI.~~~~~~~~~~
Nawet nie wiecie ile wylałam tutaj łez, pisząc to nie widziałam co pisze. Teraz, gdy to pisałam czułam te same emocje co opisywałam. Nie wiem co mogę wam powiedzieć, ale jestem z siebie dumna, na prawdę.
Kto się spodziewał takiego zakończenia?
CZYTASZ
I (don't) remember |Newt|
FanfictionPoczuła szarpnięcie, a zaraz potem duszności w klatce piersiowej. Otworzyła oczy, widząc tylko przerażającą ciemność, wciągając do płuc więcej powietrza. Zaczęła strasznie kaszleć, jednocześnie płytko oddychając. Po kilku chwilach, gdy mózg dostał o...