-Ym.... Ja.. Ja dziękuję- wyszeptałam jednak chłopak usłyszał.
-Nie masz za co dziękować każdy by tak postąpił na naszym miejscu. Chodź z nami zjesz coś, prześpisz sie bo pewnie jesteś zmęczona i głodna a jutro Cię odwieziemy do domu.
Stałam tam jakby mi nogi wrosły w ziemię i nie mogłam wydusić słowa. Jestem zmęczona i głodna, ale nie znam ich więc wolę nie ryzykować.
-Nie masz się czego bać nikt z nas ci nic nie zrobi, gdybyśmy chcieli ci cos zrobić nie ratowalibyśmy Cię tylko przyłączyli się do ich chorej zabawy.
Chłopak wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zaczal kierować się w nieznanym mi kierunku. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i zasnęłam.
Obudziłam się, ponieważ promienie słoneczne przedzierające się przez roletę padły wprost na moją twarz.
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu, które zdecydowanie nie było moim pokojem. Jasne ściany i ciemne meble, duże bardzo wygodne łóżko, przy drzwiach niewielkie biurko, na którym leżały jakieś kartki, gitara stojąca w kącie. Ogólnie panuje tu porządek, no dobra moze oprócz tego biurka ale to szczegół. Przytulnie tu, ale skoro to nie jest mój pokój to czyj? Usłyszałam głosy dochodzące z dołu postanowiłam zejść i dowiedzieć się gdzie jestem. Wstając z łóżka zauważyłam, że mam na sobie męską koszulkę pachnąca jakimiś perfumami które swoją drogą skądś znam. Miałam już kierować się w stronę drzwi gdy ktoś nagle nacisnął klamkę. Z za drzwi wyłoniła się blond czupryna. Po chwili chłopak wszedł do pokoju a ja zrozumiałam gdzie właśnie jestem.
-O wstałaś już. Śniadanie już czeka jednak najpierw chciałbym z Tobą porozmawiać.
-Porozmawiać? Ym o czym?- odpowiedziałam zaskoczona.
-Wiem że się nie znamy i nie powinienem się wtrącać, ale czy mogłabyś powiedzieć mi skąd masz te wszystkie siniaki i blizny?- powiedział z zaklopotaniem chłopak.
-Ym...Noo.. Pewnie te siniaki to z wczoraj a blizny to z dzieciństwa miałam głupie pomysły i pare razy sie zdarzyło że gdzieś sie przewróciłam czy coś- skłamałam.
Chłopak cały czas patrzył mi w oczy i chyba mi nie uwierzył bo miał dziwny wyraz twarzy taki jakby zamyślony.
- Z dzieciństwa powiadasz? Wpadłaś do jakiegoś kontenera ze szkłem albo nożami? Nie sądzę żebyś zrobiła to przypadkiem to wygląda bardziej jakbyś się cięła lub ktoś robił ci krzywde. Siniaki z wczoraj są świeże a masz również dużo starych, a wymówka, że sie wywróciłaś czy spadłaś ze schodów jest mało wiarygodna bo musiałabyś z nich spadać kilka razy dziennie.
-Nie ważne- powiedziałam starając się powstrzymać płacz jednak mój głos się załamał.
-Czy ktoś Cię krzywdzi? Nie będę mógł ci pomóc dopóki nie będę wiedział co się dzieje.
-Nie potrzebuje pomocy- powiedziałam ledwo słyszalnie.
-Jeżeli zdecydujesz, że jednak potrzebujesz pomocy to przyjdź do mnie i powiedz o co chodzi a teraz chodź na śniadanie.
Chłopak zaczął kierować się do wyjścia a ja zaraz za nim. Zeszliśmy po schodach, przeszliśmy przez duży salon i weszliśmy do kuchni gdzie siedziało trzech chłopaków.
Usiadłam na krześle między Calumem i Ashtonem a po chwili przede mną wylądował talerz z kanapkami.
-To dla ciebie więc jedz bo dopóki wszystkie kanapki nie znikną nie wyjdziesz stąd.
-No to sobie posiedzimy- powiedziałam pod nosem sama do siebie.
Nie wiem ile czasu tak siedziałam i patrzyłam na ten talerz z kanapkami zamyślona, gdy ktoś zaczął mnie dźgać w ramie. Spojrzałam na osobę, która przerwałam mi moje rozmyślania i napotkalam na niebieskie tęczówki Luke'a.
- Mogłabyś zacząć to w końcu jeść? Siedzisz nad nimi od godziny i nie zwracasz uwagi na to co sie dzieje wokół.
- Przepraszam zamyśliłam się a poza tym ja powinnam już iść..- powiedziałam i poderwałam się z miejsca.
-Gdzie znajdę mój telefon i torbę?
- W pokoju, którym byłaś przy biurku ale naprawde najpierw powinnaś coś zjeść.
Skierowałam się w stronę schodów by po chwili znaleźć się w pokoju którym spałam. Zabrałam torbę oraz telefon i oposcilam pokój. W korytarzu natknęłam się na Luke'a.
-Przepraszam, gdzie jest toaleta?
- Tutaj- powiedział chłopak wskazując mi drzwi na przeciwko.
Weszłam do środka szybko się przebrałam i uczesałam. Zeszłam po schodach na dół gdy zatrzymał mnie czyjś głos.
-Poczekaj odwiozę cię i tak musze jechać do sklepu więc przy okazji mogę odstawić- powiedział kolorowowlosy.
-Jeżeli to nie problem to okej.
-To nie problem mówię, że muszę jechać do sklepu więc przy okazji mogę odwieźć Ciebie.
Skierowaliśmy się w stronę auta chłopaka, które stało na podjeździe przed domem. Podałam mu adres i ruszyliśmy. Droga minęła nam w ciszy jednak nie była ona niezręczna bardziej kojąca. Po 20 minutach byłam już pod domem. Pożegnałam się z chłopakiem i podziękowałam mu po czym skierowałam się w stronę domu.
Wrócenie do domu właśnie teraz było wielkim błędem. Ledwo otworzyłam drzwi i odrazu napotkałam bardzo rozwścieczonego ojca. Zamknęłam za sobą drzwi i odrazu ojciec wymierzył mi cios w brzuch nie byłam w stanie powstrzymać łez, i krzyku a ojciec bił mnie coraz bardziej bez opamiętania.
Usłyszałam trzask i przestałam po chwili czuć ciosy ojca. Słyszałam tylko jęknięcia z bólu. Bałam się otworzyć oczy po chwili ktoś wziął mnie na ręce i zaczął wychodzić po schodach. Będąc na górze zaczął otwierać wszystkie drzwi po koleji by wkońcu znaleźć mój pokój, położył mnie na łóżku.
-Nikt Cię więcej nie skrzywdzi księżniczko obecuję. A teraz spakuję cię i zabiorę do siebie. Tam będziesz bezpieczna a on więcej się do ciebie nie zbliży- powiedział....
YOU ARE READING
Long way love
Teen FictionTa historia będzie o sile uczucia,wsparciu,szczerej przyjaźni oraz o tym jak bardzo można zranić człowieka. Zapraszam do czytania ^^