4.

25 2 2
                                    


Sky POV

Gdy otworzyłam oczy pierwsze co zobaczyłam to Michael wpatrujący się we mnie z troską.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które w dalszym ciągu nie było moim pokojem.

-Co ja tutaj robię? Czyj to pokój i jak się tu znalazłam?- zaczęłam wypytywać chłopaka.

-Pokój należy do mnie, przywiozłem Cię tutaj i będziesz tutaj mieszkać.

-Mieszkać? Dlaczego mam tutaj mieszkać? Nawet was dobrze nie znam. Dlaczego nie mogę wrócić do domu?

-Tak, będziesz tutaj mieszkać i nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu. Nie pozwolę ci wrócić do domu, by ojciec znowu cię bił. Wtedy gdy weszłaś do domu stałem jeszcze chwilę na podjeździe, usłyszałem krzyk więc poszedłem to sprawdzić, ale gdy wszedłem zobaczyłem jak on cię bije. Nie mogłem cię tam zostawić, widziałem, że stać go na dużo więcej. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało Sky...

Spojrzałam mu w oczy. Wyrażały one troskę, współczucie i smutek. Nie chciałam, żeby chłopak to widział. Nie powiedziałam Hemmingsowi tego co zobaczył Mike, by uniknąć właśnie tego współczucia, którego nie potrzebuję.

-Dziękuję, ale ja muszę wrócić Mike.- powiedziałam łamiącym się głosem.

-Nie musisz Sky.

-Ty nic nie rozumiesz Mike. Ja muszę wrócić. Jeżeli tego nie zrobię on zrobi krzywdę wam, a ja tego nie chcę.

-Nikt nie zrobi nam krzywdy mała. Potrafimy sobie radzić i ty jesteś tutaj bezpieczna.

Wpatrywałam się jeszcze chwilę w chłopaka jednak on po chwili zamknął mnie w szczelnym uścisku, przez moment byłam zdezorientowana jednak odwzajemnilam gest i mocniej się w niego wtuliłam. Nie wiem ile siedzieliśmy tak przytuleni do siebie, gdy nagle ktoś wpadł nam do pokoju.

-Mike, Luke kazał ci zejść szybko na dół. Chodzi o ojca Sky, mamy mały problem.- powiedział na jednym wdechu Calum, jednak gdy mnie zobaczył wydał się być przerażony faktem, że to wszystko usłyszałam.

-Problem z moim ojcem? O co chodzi?

-Nie interesuj się. - wysyczał ciemnowłosy chłopak- Mike, złaź na dół i tyle.

Chłopak opuścił pokój trzaskając drzwiami. Mike spojrzał na mnie przepraszająco.

-Pójdę sprawdzić o co chodzi i wrócę do ciebie. Połóż się i odpocznij. Jest ci to teraz potrzebne. Jesteś głodna?

Pokiwałam troche niepewnie twierdząco głową.

Chłopak uśmiechnął się do mnie ciepło i wyszedł.

Leżałam i patrzyłam w sufit. Próbowałam chociaż spróbować sobie wyobrazić o jakim problemie z moim ojcem mogł mówić Calum.

Nie mam pojęcia ile tak rozmyślałam, ale w pewnym momencie usłyszałam dźwięk naciskanej klamki i spojrzałam w kierunku drzwi. W pokoju pojawił się kolorowowłosy chłopak z tacką, na której było jedzenie. Podszedł do łóżka i ułożył mi tackę na nogach. Ilość jedzenia na niej mnie przeraziła, przecież ja aż tyle nie zjem. Chłopak przyglądał się mojej przerażonej minie, a po chwili usiadł.

-Smacznego mała, masz wszystko pięknie zjeść, bo śniadania nawet nie tknęłaś. Jeśli nie zjesz to cię tym nakarmię.

-Alee...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ chłopak wepchnął mi do ust bułkę.

-Mówiłaś coś? - chłopak zaśmiał, a ja mordowałam go wzrokiem.

Jadłam wpatrując się w talerz, a jedzenia jakby nie ubywało. Czułam, że już nie dam rady nic więcej wcisnąć dlatego odstawiłam tackę na szafkę obok łóżka i spojrzałam kontem oka na chłopaka siedzącego obok.

-Miałaś zjeść wszystko, a nie zrobiłaś tego więc spotka cię kara.- uśmiechnął się tajemniczo i wstał by po chwili zacząć mnie łaskotać.

-Mi...Mike proszę już dość, brzuch mnie już boli przestań.- mówiłam przez śmiech.

Chłopak pokręcił głową z rozbawieniem i wstał.

-Zejdę na chwilę do kuchni coś zjeść. Zaraz wracam.- powiedział wychodząc.

Byłam zmęczona i toczyłam walkę z opadającymi powiekami, którą po chwili przegrałam.

Michael POV

Wyszedłem z pokoju chwilę po Calumie i skierowałem się do salonu.

-No to co jest?- powiedziałem będąc już w pomieszczeniu. Oczy chłopaków nagle skierowały się w moją stronę.

-Ojciec Sky wie kim jesteś idioto. Mamy przejebane, każdy w mieście nas zna więc nie będzie miał problemu ze znalezieniem nas, a wtedy nie będzie zbyt wesoło. - wysyczał Calum.

-Trzeba obmyślić plan, ale to jutro.- powiedział Luke i zniknął na schodach.

Skierowałem się w stronę kuchni i zrobiłem jedzenie dla dziewczyny, położyłem wszystko na tackę i ruszyłem w stronę pokoju.

Postawiłem tackę z jedzeniem na kolanach dziewczyny. Bardzo rozbawiła mnie jej przerażona mina zapewne spowodowana dużą ilością jedzenia.

-Smacznego mała, masz wszystko pięknie zjeść, bo śniadania nawet nie tknęłaś. Jeśli nie zjesz to cię tym nakarmię.-powiedziałem lekko się uśmiechając.

-Alee..- Nic więcej nie zdarzyła powiedzieć bo zatkałem jej buzie bułką. Wygladała jakby miała mnie zaraz zabić jednak nic więcej nie powiedziała i jadła dalej.

Poczułem, że dziewczyna się poruszyła i spojrzałem w jej kierunku. Odłożyła tackę na szafkę nocną.

-Miałaś zjeść wszystko, a nie zrobiłaś tego, więc spotka cię kara.- powiedziałem i po chwili wstałem, by zacząć ją łaskotać.

-Mi...Mike prosze już dość, brzuch mnie już boli przestań.-mówiła przez śmiech. Pokręciłem głową i wstałem.

-Zejdę na chwilę do kuchni coś zjeść. Zaraz wracam.- powiedziałem i wyszedłem.

W kuchni spotkałem Caluma,który odrazu jak mnie zobaczył to wyszedł.

Wzruszyłem ramionami i przygotowałem sobie kanapki, które po chwili zniknęły. Zostawiłem talerz na blacie z nadzieją, że Ashton albo Luke go umyje.

Wszedłem do pokoju i zobaczyłem śpiącą już Sky.

Rozebrałem się do bokserek i położyłem się obok dziewczyny.

-Dobranoc mała.- powiedziałem do pogrążonej we śnie dziewczyny.

Poruszyła się niespokojnie, a po chwili się do mnie przytuliła.

Objąłem ją ręką w talii i w takiej pozycji zasnąłem.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Ogółem to nie wiem co myślec o tym rozdziale, ale mam nadzieję, że wyrazicie swoją opinię w komentarzach.

Long way loveWhere stories live. Discover now