3.

200 9 27
                                    

Hejka. Minęło kilka dni, o dziwo działo się bardzo dużo. Fury'ego ciągle nie ma, Rhino zdradził nas dla Hydry a Octopus unieruchomił nam agenta - Dokładniej Venoma. Najgorsze jest to, że od czasu zniknięcia Fury'ego dowodzi Pajęczak i widać jak źle mu to idzie. Ciągle jest pseudo zapracowany, ale w sumie, ja tym bardziej nie potrafiłabym ogarnąć Tarczy nawet na 5 minut, a Spider-Man robi to już dobry tydzień.
Jednak dziś był ważny dzień. Urodziny cioci May. Nie dowiary, Peter spóźnił się na urodziny własnej cioci, niedobrze. Szkarłatny zaniepokojony zadzwonił do Parkera i zapewnił mnie oraz pozostałych Wojowników o tym, że Spidey pojawi się tu lada chwila z tortem. Cały czas graliśmy w kalambury, teraz przyszła kolej May. Zaczęliśmy zgadywać.

- To Hulk! - Krzyknął Amadeus.

- Obstawiam Octopusa! - Odkrzyknęłam.

- A Może Godzilla? - Flash przekonany, że ma rację.

- JASNE BEN! - Przebił nas Miles. Takiej Fali śmiechu nie słyszałam nigdy, chociaż Szkarłatemu nawet kącik ust się nie podniósł, nic nowego.
W tej samej chwili przyszedł Peter, troche spóźniony... Ale lepiej późno niż wcale, prawda?

- Oj Peter, jak zawsze na czas - Ciocia May przywitała Pajęczaka buziakiem. Widocznie nie był zadowolony.

- Ciociu May, nie przy ekipie. - Powiedział solenizantce na ucho, jednak każdy doskonale to usłyszał.

- A, czyli możesz walczyć z potworami i szaleńcami w stroju Spider-Mana ale wstydzisz się całusa? Nawet w taki dzień? - Ciocia May stanęła charakterystycznie a Parker z uśmieszkiem oddał jej buziaka.

- Peter, nie przy ekipie - May odeszła od chłopaka a ja i reszta pajęczaków zaczęliśmy się śmiać. Spidey jednak ruszył z workiem do kuchni, ewidentnie zadowolony, a Riley ruszył za nim.

- Przyniosłeś tort co nie? - Słyszałam z kuchni.

- Czy przyniosłem? Pomógł mi w walce, bez niego bym oberwał - Tyle udało mi się usłyszeć z drugiego pomieszczenia oraz jakiś czas później krzyk Petera:

- Stary! Zawsze mogę na Ciebie liczyć Ben. - Potem przyszli i wręczyli May tort, była bardzo zadowolona, wręcz dumna.

- Masz naprawde fajnych przyjaciół Peter - Odparła gładząc bruneta po poliku.

- Bez Ciebie bym ich nie poznał, najlepszego ciociu. - Nagle cała nasza 6 stanęła obok siebie.
- Dziękuję, że jesteś przy mnie, zawsze.

- No i, że tu jest jak w domu, chociaż pochodzę z innego wymiaru. - Dodał Miles.

- I za to, że się mną zaopiekowałaś. - Dodał Flash, którego na wózku podtrzymywał Iron-Spider.

- Oraz za to, że zawsze jesteś taka pomocna i kochana. - Powiedziałam od siebie.

- No i za to, że nauczyłaś mnie optymizmu, chociaż to nie logiczne. - Powiedział Amadeus.

- I za imię też. - zahichotał Ben, który podszedł do cioci i wręczył jej prezent.

- Oo, Ja nie wiem co powiedzieć.. - Odparła po czym wzięła do ręki prezent - Daliśmy jej zdjęcie naszej 6, aby zawsze o nas pamiętała. - Wielkie dzięki kochani.

- Doktor Connors też coś dla Ciebie przygotował - Spider-Man grzebał w kieszeni i podał cioci dziwny klucz, wyglądał naprawdę niepozornie.
- Ee, proszę.

- Jest... Przepiekny, co to takiego? - Solenizantka przyglądała się temu prezentowi, chociaż zdziwiło mnie, czemu Connors miałby dawać coś Cioci May? Znaczy wiem. Urodziny. Ale chyba sami rozumiecie.

- Sztuka, bardzo nowoczesna i bardzo inspirująca. - Szybko odparł Spidey.

- To chyba najpaskudniejsze... - Miles zaczął, jednak Peter mu przerwał.

- To Sztuka, nie paskuda! - Dodał brunet.

- Na moje oko brzydszy przedmiot byłby wręcz... - Tym razem to ja przerwałam Cho.

- Logicznie sprzeczny. - Odpowiedziałam poprawiając okulary. Niespodziewanie do całej 6 zadzwonił komunikator, potrzebują nas w Tarczy.

- Sygnał alarmowy, nadają z Akademi. - potwierdził Amadeus.

- Przepraszamy. - Powiedział lekko zawiedziony Peter do swojej cioci.

- Na co jeszcze czekacie, ruszajcie bohaterowie przyjęcie poczeka. - Tak jak powiedziała, tak zrobiliśmy.

Jestem Spider-Girl || Ultimate Spider-ManOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz