5.

85 8 0
                                    

Coś jednak się nie zgadzało...

- Hej, A gdzie Octopus? - Zapytałam

- Nie zostawiłby reszty bez powodu... - Odparł Miles

- Może ma jakiegoś Asa w rękawie? - Riley spojrzał na Spider-Mana.

- O Nie! Anty-Hydrowa broń! Ekipa co kolwiek by sie działo macie tu zostać!

- Serio? Mamy wogóle coś takiego? - Ben pobiegł za Spideyem. Ja zostałam z resztą, jednak każdy się zajął sobą. Zorientowałam się, że Kraven narobił mi dość mocną ranę na ręce. Zauważył to Iron-Spider. Widzialam jak wahał się aby podejść, lecz wkońcu to zrobił.

- A jednak beze mnie nie wytrzymasz, daj pomoge ci. - Czarnowłosy zdiął automatycznie hełm, klęknął na dwóch kolanach jako, że ja siedziałam na ziemi i złapał mnie delikatnie za rękę.
- Najpierw trzeba oczyścić te rane... - Powiedział i Nagle z Rękawa zbroi wysunęło się coś jakby mały zraszacz. Poczułam lekkie pieczenie ale szybko minęło gdy Amadeus przyłożył mi bandaż do rany. Dziwnie się poczułam. Myślałam, że chce dla mnie jak najgorzej, aż tu nagle pomaga mi z małą raną...

- Nie prosiłam cie o pomoc.

- A co nie przydałem się?

- Znaczy... No tak ale poradze sobie bez Ciebie Cho...

- I Tak miałaś zaledwie 49% szans na wygraną z Kravenem bez szwanku na zdrowiu, rudzielcu.

- A gdyby nie ja Electro zrobiłby z Ciebie miazgę, skończ już kujonie.

- Tak sobie wmawiaj A kto dał ci sieciowody?-  Chłopak wstał i chciał się odwrócić lecz w tym momencie miejsce w którym byliśmy przechodził głośny hałas walenia w jakąś ścianę i śmiech, okropny śmiech Octopusa. Ponownie zaczęła się jadka. Niestety po drugiej stronie Akademi Miles przegrywał walkę z Goblinem, Ja i Wiewióra chciałyśmy mu pomóc ale nic z tego...
Goblin zabrał gdzieś Milesa. W pewnym momencie akademia zadrżała - Goblin wyważyl ścianę nieco pod nami. Słychać było tylko uderzenia i wielką rozróbe. Byłam przerażona. Co jeżeli nie wrócę do domu? Co jeżeli nigdy nie zobaczę rodzicow? Sama już nie wiem...
Nagle usłyszeliśmy głos w słuchawce:

- Pk o emi, nadodzi Han i to ść oie.  YCIE IE? - zwykły, niezrozumiały bełkot. Tak jakby coś przerwało nam sygnał. To Octopus. Wiedział, że Spider-Man chce przekazać nam coś ważnego. Poczułam chłód pomimo grubej bluzy. Jednak Głośny Ton Amadeusa który stał obok mnie oznaczał tylko jedno...

- JESTEŚMY W STREFIE UDERZENIA! ZŁAPCIE SIE CZEGOŚ!

Zrobiłam coś obrzydliwego, poprostu pierwsze co w tym przerażeniu wpadło mi na myśl to "złapanie się" Amadeusa. Dość mocno go objęłam. Hydro-Man powrócił i opanował całą Akademię. Wszystko było zalane.
Woda panowała nad budynkiem. Czułam jak Chłopak obejmuje mnie ostrzami abym nie wypadła i złapał się klifu, dość mocnego klifu. Woda opadła, jednak wokół Akademi powstał wir. Nie dało się z niego wyjść ani wejść. Gdy byliśmy już bezpieczni Amadeus mnie puścił, wypadając że zbroi.

- Woda uszkodziła mi pancerz, narazie nie mogę z niego korzystać.

- Co ty nie powiesz... - Szturchnełam czarnowłosego.
Naszą paplanine przerwał jednak krzyk. Petera. Dobiegał ze środka Budynku. Nie wróżył nic dobrego. Ale zastanawialiśmy się czy tam iść. Musimy pilnować reszty Tej całej szóstki... Ale to nasz dowódca... Nasz przyjaciel. Nie możemy go tak zostawić.

Jestem Spider-Girl || Ultimate Spider-ManOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz