Weekend

212 17 1
                                    

-W końcu weekend, tak czekałem na sobotę, nareszcie będę mógł wyjść z akademiku i pochodzić po mieście. - byłem uradowany, ze nadeszła sobota.
Wstałem o 10, wyspany po ciężkim tygodniu. Armina już nie było w pokoju. Zastanawiałem się gdzie może być, ale tak szczerze z jednej strony miałem go w dupie tak jak on mnie i moje zdanie. -Dobra, trzeba iść się umyć i    lecieć na śniadanie.- pomyślałem.
O godzinie 11 byłem już po śniadaniu i      czułem  się jak nowo narodzony.
Położyłem się i włączyłem sobie telewizor, i oglądałem jakiś bezsensowny program o modzie. Co kompletnie mnie nie interesowało.    Chciałem napisać do Levi'a czy ma dziś czas, żeby gdzieś wyjść na miasto, ale stwierdziłem że pewnie ma plany i nie będzie ich zmieniał dla mnie.

*Skip time*

Gdy miałem już wychodzić na miasto otrzymałem SMS (było około 14) od Levi'ego:
Hej
Masz czas gdzieś wyjść, domyślam się że masz plany. Ale czy znalazłaby się chociaż dla mnie jakąś godzinkę?
                       Levi

Odpisałem mu, że nie mam jakiś dużych planów i ze mogę zrezygnować z wyjścia na miasto, on na to odpisał abym spakował pare rzeczy, bo zabiera mnie na jednodniowy wyjazd skoro nie mam planów.
Z początku nie byłem co do tego przekonany, ale w końcu raz się żyje.
Umówiliśmy się o 15:30 przy głównej bramie akademika. Nie miałem pojęcia co mam spakować, nie widziałem gdzie jedziemy.
Wziąłem kąpielówki na wszelki wypadek, gdyby było to jezioro bądź basen.
Czas leciał szybko i zanim się obejrzałem była już 15:15.
Wziąłem walizkę i udałem się do głównej bramy. Byłem na czas. Ale Levi'ego nie było.
Czekałem około 5 minut. Nagle podjechał Levi, jakimś mega wypasionym autem, wyglądało na naprawdę drogie. Ahh nie ma się czego spodziewać, w końcu jego rodzice tak mało nie zarabiają. Z auta wyszedł Levi, wyglądał
jeszcze lepiej niż zwykle. Wziął moją małą walizkę i schował do bagażnika.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy.
E: Levi gdzie jedziemy?- byłem bardzo ciekawy.
L: Ojj Eren, ależ ty ciekawski. Nie powiem ci, to niespodzianka.
E: No okej, a jedziemy do hotelu czy raczej domek letniskowy?
L: Domek.
No nie, domek letniskowy, ja i Levi. To połączenie nie wróży nic  dobrego.
Jechaliśmy około półtorej godziny.
Okazało się, że przyjechaliśmy nad jezioro.
Nasz domek leżał tuż przy jeziorze. Widok był cudowny jak z obrazka.
Nagle Levi się odezwał:
L: I jak, podoba ci się ? -wyglądał na bardzo uradowanego
E: Tak, widok jest cholernie cudowny. - mam nadzieje, że nie wyszedłem  na jakiegoś wariata.
L: Cieszę się ☺️
Przeszliśmy się po okolicy,  by zobaczyć jak tu jest i żeby trochę zwiedzić. W końcu nadszedł wieczór. Była 20:00.
W domku było bardzo ładnie, tak nowocześnie, mieliśmy dwie sypialnie, dość sporą kuchnie, małą łazienkę, duży salon z dużym łóżkiem (narożnikiem) i balkon z widokiem na jezioro.
O 21 poszedłem się umyć. Levi szykował kolacje.
Jestem ciekawy jak wyglądają jego zdolności kulinarne.
Kiedy się umyłem na dużym stole w salonie była przygotowana kolacja. Przypomniała
taką kolacje dla dwojga jak w jakiś amerykańskich filmach lub serialach.
Na stole stał szampan, a do tego były przygotowane kotlety sojowe wraz z jakimś sosem.
Zapytałem Levi' ego co to za kolacja. Dlaczego jest tak, tak, tak jak jest?
On odparł, że chciał zrobić miłą atmosferę.
Miał dobre zamiary ( chyba), poszedłem do sypialni by odnieść moje ubrania. A w niej, na moim łóżku były  jakieś płatki róż.
Myślałem, że coś mnie trafi.
Wróciłem do kuchni i usiadłem przy stole, Levi zaczął polewać szampana.
Z każdą lampką szampana czułem, że upijam się coraz bardziej. Widziałem, że Levi nie wyglada lepiej, niż ja.
Nagle Levi wstał i podeszedł do mnie kazał mi wstać. Jak wstawałem, nagle się zachwiałem. Ale po chwili było już dobrze.
Levi kierował się w stronę, mojej sypialni. Tam gdzie były płatki róż. Gdybym był trzeźwy, zaradziłbym jakoś tej całej sytuacji. Gdy znaleźliśmy się w mojej sypialni upadłem,
na swoje łóżko. Levi położył się koło mnie, spojrzał na mnie swoim uwodzicielskim wzrokiem.
Wiedział, że to jego spojrzenie mnie uwodzi.
Nagle Levi usiadł na moich biodrach i swoją pupą zaczął kręcić po moim członku. Potem delikatnie się unosić i opadać, aż w końcu nie wytrzymałem i zacząłem rozpinać jego spodnie. On zaczął ściągać ze mnie całą moja piżamę, aż na końcu obydwoje znaleźliśmy
się bez ubrań oraz  bielizny.
Byliśmy całkowicie nadzy.
Po krótkiej chwili poczułem udo Levi'ego w moim kroczu, jak delikatnie dotyka mojego członka.
Zacząłem wydawać delikatne jęki.







A więc, tym miłym akcentem kończę ten rozdział.
Wiem, że na bardzo ciekawym momencie, ale wszystko będzie w kolejnym.
Mam nadzieje, że wam się podoba.

Do następnego 💕❤️

Zagubiony (Ereri/Riren)   Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz