Minął tydzień...tydzień mijania się bez słowa na korytarzach, milczenia i ciszy. Odpychałem nawet Lily, która znając ją starała się mi pomóc.
Biedna nie rozumiała mojej sytuacji, a ja byłem zbyt wielkim tchórzem by powiedzieć wprost jak jej zazdroszczę...To ona miała tak niepowtarzalną szanse być obiektem westchnień Pottera.
To on za nią latał jak pies za przysłowiowa kością.
U mnie sytuacja miała się zgoła inaczej...
Jednak każdy kto zna Lily Evans wie, że ona się tak łatwo nie poddaje. Nie mogłem też jej pozbyć żadnym kłamstwem bo znamy się zdecydowanie za długo by to uszło mi na sucho.
Czasami myśle, że było by lepiej gdybym to w niej się zakochał.
No cóż serce nie sługa, a moje zdecydowanie ma skłonności samobójcze, bo jak inaczej wyjaśnić, że na swojego właściciela wybrało sobie akurat Pottera...
No jednak wracając do tego''przełomowego" momentu. Przycisneła mnie tuż po lekcjach i but by mnie to jeszcze obchodziło gdyby to zrobiła w poniedziałek,wtorek, może nawet czwartek bym przebolał, a reszta to wiadomo prawie weekend, ale nie ona szczwana żmija musiała wybrać środę.
Środek tygodnia i największa harówka jaką widział ten tydzień, więc po tych 9 tak dziwięciu godzinach na dupie od bitej 5 rano nie dziwię się sobie, że byłem lekko mówiąc złamany...
Chociaż jak tak teraz myśle to ta przypatówka akurat w ten dzień mogła być zaplanowana...
Więc teraz siedzę i próbuje wygonić te upierdliwe komarzysko, które ciągle bzyczy mi nad uchem jakieś brednie o przyjaźni i zaufaniu;
-Severusie! Ale ty już mi nie ufasz!
-Ależ ufam Lily...
-To czemu nie chcesz mi wyjaśnić co się dzieje?
-A co ma się dziać?-To tylko depresja, złamane serce, nocne koszmary przszłości, czyli nic nowego...Ale ty tego nie wiesz i obyś się nie dowiedziała.
-No chodzisz taki smutny i przybity, o ile wcześniej emanowałeś po prostu czystą pogardą dla wszystkich z moim oczywistym wyjątkiem-tutaj pozwoliła sobie na lekki uśmiech-choć to też nie zawsze-dodała ciszej, zwróciłem spojrzenie w podłoge. No tak przecież nazywanie jej szlamą raczej nie jest miłą sprawą. A ja się dziwie, że nie mam znajomych. Nie to co taki cholerny Potter! Z dwojga złego to ja nigdy nikogo nie potraktuje zaklęciem i nie zrobie psikusa, ale widocznie robię coś gorszego...
-Sev, słowa też mogą ranić, ale cokolwiek mi powiesz to lepsze niż cisza. Cisza jest jak mgła. Niby nic nie robi po prostu jest. ALe zasłania rzeczywistość tak, że nie widzisz co jest przed tobą. Chce ci pomóc, ale nie wiem jak skoro nie znam problemu z którym musimy się zmierzyć.-my?
-Lily rozumiem i obiecuje, że ci wszystko wyjaśnie, ale...gdy będę gotów, daj mi czas, sam musze przemyśleć co z tym zrobić...
Obydwoje wiedzieliśmy, że nie zamierzam jeśli to tylko będzie możliwe nigdy jej tego mówić, ale nieodzywa się czyli jest szansa, że dała za wygraną. No chociaż na chwile, w końcu to Lily.
Ona jeszcze nie wie, że mnie nie da się pomóc.
Kto wie może powinienem stać się taki jak chce mnie widzieć świat?Ten jeden raz nie być egoistą. Wszystkim to wyjdzie na dobre...
-Na razie jednak powinnaś już iść.-rozpoczynamy plan zniechęcić jeszcze więcej osób do siebie.
-Wyganiasz mnie?
CZYTASZ
severusxjames
FanficPragnienia młodego Snape łaknącego bliskoskości swojego największego wroga. Zabóczy przystojny anioł z szatańską duszą, tak nieporadny w obcowaniu z TAK delikatnym sercem. NIe było dla niego już nadziei od kiedy oczy Jemesa Pottera spotkały się z je...