— Widzę, że nie jesteś przekonany — stwierdził po dłuższej chwili Mark, nieco się krzywiąc, przez co uśmiech wreszcie zniknął z jego twarzy.
Yuta westchnął ciężko i schował twarz w dłoniach. Dzisiejszego dnia zdążyło się wydarzyć tyle rzeczy, które jeszcze do niego nie dotarły, że jego mózg powoli przestawał funkcjonować. Nie jest przystosowany do ciągłych interakcji z innymi ludźmi oprócz Taeila i sporadycznie nauczycieli, więc nie ma się co dziwić, że osiągnął limit. Chciał iść do domu, ale jeszcze nie było mu to dane.
— W której ty klasie jesteś w ogóle? — spytał.
— Pierwszej. Ale co to ma do rzeczy?
— To, że oczekuję od ciebie szacunku.
— Nie muszę kłaniać się kujonowi.
Ta dyskusja prowadziła donikąd. Yuta, czując jak nieznośny chłód przejmuje powoli jego ciało, wreszcie wstał z ziemi i otrzepał spodnie. Mark miał szczęście, że takie teksty już nie robią na nim wrażenia, jak na samym początku.
Młodszy chłopak zrobił to samo i ściskając w rękach pokaźny plik papierów, kiwnięciem głowy kazał Japończykowi iść za sobą, cicho mamrocząc podziękowanie. Yuta nie miał innego wyboru, chociaż już nie czuł takiej ciekawości na temat wyznania Marka i było mu obojętne czy dowie się, czy nie.
Po kilku minutach stanęli przed niepozornie wyglądającymi drzwiami, wyglądającymi jak schowek na miotły i inne detergenty dla woźnego. Yuta spojrzał na chłopaka w oczekiwaniu na jakieś wyjaśnienia, jednak ten tylko podszedł bliżej i otworzył je. W środku panował mrok, rozświetlany przez dwa laptopy stojące na małej ławce. Przed jednym siedział chłopak, mający na nosie okulary z grubymi szkłami, przypominającymi dna szklanek, zaś przed drugim zastępca przewodniczącego szkoły we własnej osobie. Oboje w tym momencie oderwali spojrzenia od jasnych ekranów i wbili je w zdziwionego Yutę.
Mark stanął przed nimi, a stos kartek z głuchym hukiem wylądował na blacie.
— Informacje o pierwszorocznych — powiedział.
Yuta zmarszczył brwi. Jak mógł nie zauważyć, że pomaga nowo poznanemu poskładać do kupy małą, szkolną kartotekę. Inaczej tego nazwać nie można. Teraz naprawdę poczuł się jak w jakiejś szajce, która lada moment wytypuje odpowiednich uczniów i sprzeda zakazane proszki.
— Spisałeś się — odezwał się Youngho, podpierając podbródek o wierzch dłoni.
— Czemu zdradzasz nasze tajemnice, Mork? — spytał chłopak z grubymi okularami. — Wylecisz.
Wszyscy spojrzeli na nadal stojącego w progu Yutę. Postanowił wreszcie zamknąć za sobą drzwi i podejść nieco bliżej, jednak nie miał zamiaru się z nikim spoufalać, gdyż to by było dla niego zbyt dużo. Pozna kogo trzeba, wyjdzie stąd jak najszybciej i zapomni, to dobry plan. Był przygotowany również na to, iż pozostała dwójka także będzie go doskonale znała.
Wtem Youngho wstał, przeszedł obok Japończyka bez słowa i zapalił światło w pomieszczeniu. Mnóstwo kabli, wszędzie segregatory wypchane po brzegi zapewne różnymi informacjami o uczniach. Była nawet tablica wyjęta rodem z jakiegoś serialu detektywistycznego — czerwony marker, zdjęcia, kreski, kropki, kółka, wycinki. Yuta mimo to nie mógł powstrzymać się od pokiwania z uznaniem głową, chociaż czuł szczery niepokój.
— Nakamoto Yuta — powiedział szef, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Japończyk musiał podnieść nieco głowę, gdyż chłopak z bliska wydawał się jeszcze większy niż, gdy stoi między resztą samorządu szkolnego. — Cokolwiek tutaj widziałeś, zapomnij.
Jego głos był odwrotnością wzrostu — niski oraz wywołujący dreszcze. Yuta zaczął zastanawiać się czy czasem Youngho nie ma brata bliźniaka, bo to, co widzi teraz nie pokrywało się za bardzo z usłyszanymi gdzieś na korytarzu opowieściami.
Pokiwał energicznie głową w pełnej zgodzie. Mimowolnie prawie ustawił się tak, jakby za chwilę miał składać jakąś przysięgę, której złamanie grozi śmiercią.
— Oczywiście — wymamrotał cicho, onieśmielony.
Nagle twarz Youngho pojaśniała przez szeroki uśmiech. Yuta z wrażenia zrobił krok do tyłu. Pierwszy raz widział tak szybką zmianę w czyimś zachowaniu. Atmosfera w pokoju również uległa małemu rozładowaniu.
— Ale go nastraszyłeś. — Mark próbował za wszelką cenę nie wybuchnąć śmiechem. Zresztą nie tylko on. Sam Youngho także bawił się w tym momencie nad wyraz wybornie. Oparty o ścianę za sobą, trzymał brzuch i zaciskał mocno usta.
— Jakbyś widział swoją minę, Nakamoto.
— Pajace — skwitował chłopak, siedzący przy drugim laptopie. Okulary miał teraz podniesione na czoło, więc nie wzbudzał już ochoty na wyśmiewanie się z niego. Yuta pomyślał, że nie wygląda jakby miał aż tak wielką wadę, aby nosić te obciachowe binokle. — Ale naprawdę wolelibyśmy, żebyś nikomu o nas nie wspominał. Po prostu jesteśmy zwykłymi uczniami, którzy lubią nielegalnie stalkować innych, a potem sprzedawać informacje o nich na czarnym rynku.
— Jeszcze dodaj, że wyceniamy ich organy wewnętrzne — powiedział już spokojniejszy Youngho, choć w kącikach oczu nadal miał łzy.
— Moglibyśmy — dodał Mark i znów zaczęli się śmiać.
Po chwili najstarszy z nich sięgnął do jednego z segregatorów i ze skupieniem zaczął czegoś szukać. Gdy znalazł cztery kartki, od razu je skserował i wręczył Japończykowi, mrugając przy tym okiem.
— Zapłata za milczenie.
CZYTASZ
❝bookworm❞ [1]
Fanfiction- historia, w której mól książkowy i przywódca najsławniejszej grupy w szkole nie za bardzo za sobą przepadają ship: yuwin; tags: high school!au, falling in love, from enemies to lovers, yuta as bookworm, sicheng as sicheng straight from boss mv, bu...