19

546 30 5
                                    

~Adrien~

Przechodziłem koło domu Marinette. Dawno jej nie widziałem. Tak jakby odcięła się od reszty ludzkości... A ja jako Czarny Kot zamiast przychodzić do niej i jej pomagać, to nie! Zachowałem się jak ostatni kretyn... Powinienem ją przeprosić. Spojrzałem w okno jej pokoju. Jakaś lampka się tam świeci. A więc jest w domu.. Nie myśląc dłużej schowałem się w zaułku i wypowiedziałem magiczną regułkę, która pozwala mi się zamienić w superbohatera. Przemieniony wskoczyłem na jej balkon i zapukałem.

- Chat Noir? - Zapytała zachrypniętym głosem, kiedy otworzyła okno balkonowe.

- Dobry wieczór My Lady. Przeszkadzam?

- Nie! Skądże? Wejdź. Napijesz się czegoś? - Zapytała, na co odpowiedziałem, że z chęcią napije się herbaty i wyszła.

W pokoju było czuć smutek, który panował tu od dawna. Nic w tym dziwnego. Ma się cudowną i kochającą rodzinę, a po chwili jak na czyjeś życzenie to wszystko się traci. Spuściłem głowę w dół i zauważyłem zdjęcię leżącą na ziemi. Fotografia była wymiętolona, jakby ktoś ją niechcący pogniótł, potem próbował wyprostować i jeszcze raz zniszczył, ale tym razem chcący. Była na niej uśmiechnięta rodzina. Rozpoznałem tylko Marinette, która była bardzo ciepło ubrana. Dopiero po chwili dostrzegłem, że wszyscy mają na sobie łyżwy. Mari umie jeździć?

- Dolałam do twojej herbaty trochę cytryny i wzięłam jeszcze kilka... - Do pokoju weszła fiołkowooka z dwoma kubkami parujacego napoju i croissantami na tacce. - Grzebiesz w moich rzeczach?

- N-niee! Broń Boże! Zauważyłem tylko to zdjęcie na podłodze i zacząłem mu sie przyglądać. Słowo kocura. - Przyłożyłem prawą rękę do serca, a lewą razem z fotografią podniosłem. Ciemnowłosa tylko westchnęła i odłożyła tacke na biurko. - Umiesz jeździć na łyżwach?

- Kiedyś Lukas mnie nauczył, ale nie wiem czy jeszcze potrafię. - Usiadła na krawędzi łóżka, spuściła głowę w dół i zaczęła bawić sie swoimi palcami. - Martwię się o niego. To jedyna osoba, jaka była zawsze przy mnie. Jeśli on... Jeśli coś mu sie stanie, to nie wiem co ze mną będzie. Nie daruje sobie tego, że nie było mnie wtedy w tym samochodzie z nimi...

- Ej... Nawet tak nie myśl. - Usiadłem obok niej i usadowiłem dziewczyne na swoich kolanach. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - Otarłem jej łzy z policzka i przyciągnąłem ją do swojego torsu. Mari się uspokoiła i wtuliła się bardziej w moją klatkę piersiową.

- Ogólnie to przyszedłem cie przeprosić... Zachowałem się jak dupek że do ciebie nie przyszedłem ani razu, gdy potrzebowałaś mnie najbardziej... Jestem chujowym przyjacielem.. Przepraszam.

- Nic sie nie stało. Potrzebowałam pobyć trochę sama. Naprawdę nic sie nie stało.

~Marinette~

Długo tak trwaliśmy, ale wszystko co dobre kiedyś sie kończy, prawda? Tak mi z nim dobrze, że nie umiem sobie teraz wyobrazić życia bez niego. Będę czuła się potwornie jeśli któregoś dnia i on mnie zostawi. Z zamyśleń wyrwał mnie jego ciepły i opiekuńczy głos, który mogłabym słuchać godzinami.

- Muszę uciekać Księżniczko...

- Już? - Odkleiłam się od niego.

- Niestety... Jutro po południu przyślę kogoś, aby poszedł gdzieś z tobą, a ja odwiedzę cię wieczorem. Co ty na to?

- Pod warunkiem, że mnie nie zostawisz i nic sobie nie zrobisz.

- Księżniczko, jestem superbohaterem i to bedzie trudne do wykonania. - Wyszedłem na balkon. - Ale postaram się. A teraz meawrevuoir My Lady. - Pocałował moje kostki u dłoni i zniknął w odchłani nocy.

- Meawrevuoir Chat. - Powiedziałam już raczej sama do siebie i schowałam się do pokoju.

Miraculum ~ Wszystko się daOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz