25

546 29 7
                                    

~Marinette~

Po wyjściu ze sklepu i zakupieniu kilkunastu gwiazdorków powolnym krokiem ruszyłam w stronę parku. Dopiero po chwili zauważyłam, że prószy śnieg. Było już ciemno, a ulice oświetlały latarnie poustawiane w odpowiedniej odległości. To wszystko wyglądało, jak z jakieś bajki. I jeszcze ta ziemia będąca pomału pokrywana śnieżnobiałą warstwą puchu. To wszystko spowodowało, że zechciało mi się kręcić wokół własnej osi. Niestety chwilowy zanik równowagi przyczynił się do bliskiego spotkania moich czterech liter z ziemią. Zaśmiałam się pod nosem i szybko wstałam. Właśnie w tym momencie przydałby mi się chłopak. Zjadłam ostatniego gwiazdorka i ruszyłam dalej.

Kiedy dotarłam na miejsce usiadłam na ławce naprzeciw fontanny. Śnieg sypał coraz bardziej, a mi było coraz zimniej. O lepszej porze Adrien nie mógł się umówić? Ech... No trudno. Nagle poczułam uścisk i jak ktoś mnie bierze oraz przerzuca przez ramię. Po pierwszych chwilach oszołomienia zaczęłam się wiercić, machać nogami i okładać tą osobę pięściami po plecach.

- Puść mnie! Natychmiast! - Krzyczałam. Na nic się to zdało. W jednej chwili przed oczami mignął mi jeden element, który raczej u zwykłego człowieka nie występuje. Ogon?

Po dłuższej chwili porywacz powoli opuścił mnie na ziemię. Chciałam go uderzyć, ale złapał mnie za rękę uniemożliwiając mi to zrobić. Twarz, którą przysłaniała czarna maska nie wyrażała żadnych uczuć. Niesamowite zielone oczy wpatrywały się we mnie, a blond włosy powiewały na wietrze.

- Oszalałeś?! - Krzyczałam - Chcesz bym zdechła na zawał?!

- W życiu, Księżniczko! Ja tyl...

- Wybacz mi Chat, ale byłam z kimś umówiona. Mógłbyś mnie spowrotem odstawić na miejsce? W ogóle, gdzie my do jasnej cholery jesteśmy?!

Rozejrzałam się szybko i zatrzymałam wzrok na barierce. Zabrał mnie na Wieżę Eiffla? Podeszłam do barierki i zaniemówiłam. Panorama Paryża, który pomału zostawał pokryty śniegiem, oświetlone ulice oraz chodniki, spacerujący ludzie i prószący ciągle śnieg. Łzy napłynęły mi do oczu. Chciałam wyciągnąć telefon i zrobić zdjęcie, ale poczułam silne dłonie na moich biodrach przez co znieruchomiałam.

- Podoba ci się? - Szepnął mi do ucha i delikatnie przegryzł jego płatek, przez co przeszedł mnie dreszcz.

Pokiwałam pomału głową i się do niego odwróciłam. Zamarłam. Przede mną go nie było. Nie było tego seksownego bohatera w czarnym lateksie, masce, kocimi uszami i ogonem. Stał przede mną chłopak, z którym byłam umówiona dzisiaj w parku.

- Adrien? Co ty tutaj rob... - Nie dokończyłam, bo ten przywarł do moich ust. Całował delikatnie, pomału, zupełnie jakby bał się, że za chwilę ucieknę, albo niczym porcelanowa lalka się pokruszę. Po chwili jednak odwzajemniłam pocałunek i rozchyliłam lekko wargi, przez co teraz nasze języki toczyły ze sobą bitwę. Właśnie tak wyobrażałam sobie swój pierwszy raz! Kiedy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie, a nasze wzroki skrzyżowały się.

- Marinette... Muszę ci coś powiedzieć. - Spojrzał na mnie tym swoim troskliwym wzrokiem i odsunął się na kilkadziesiąt centymetrów. - Plagg, wysuwaj pazury. - Wypowiedział  regułkę i nagle przede mną stał Chat Noir...

****

Witajcie kochani! ❣️

Jak wam minął tydzień, bo mi bardzo szybko 😁

To ostatni rozdział, a kiedyś tam pojawi się epilog... Niestety.

Jak myślicie? Co zrobi Maryna? Ucieknie? A może zostanie i będzie się śmiała? Albo poprosi o kilka dni do namysłu?

Otóż dowiemy się w epilogu

Mam nadzieję że rodział się spodobał i już teraz zapraszam was do mojego nowego dzieła o tytule Miłość czy wojna...? Który o miraculum już nie jest, ale serdecznie zapraszam ^^

Miłej soboty kochani ❤️

Ciaoo Xx

Miraculum ~ Wszystko się daOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz