Rozdział 10.1

972 94 41
                                    

MEDIA☝: Sierra BurgessSunflowers.

***

*Vittoria*

Wspólne dwa dni, które zdążyłam spędzić na wyspie razem z Ernestem, były wręcz magiczne. Moje uczucia do niego jakby odżyły na nowo. Wspólne kąpiele w morzu, wieczorne spacery. To było coś pięknego. Dzięki niemu ponownie zapomniałam o dręczących mnie o problemach, o trudach życia codziennego. Doskonale wiedziałam, że on jedyny mnie rozumiał i do tego mnie uszczęśliwiał. Próba terapii była moim ogromnym błędem. Wcale nie chciałam robić tego dla siebie, a dla André i Amalii. Ernest pomógł mi zrozumieć, że moje szczęście w tym całym zamieszaniu powinno być najważniejsze.

— Świeże pomidorki, które udało mi się zdobyć ze stoiska. Mam nadzieję, że ci posmakują. — Costello cmoknął mnie w policzek, na co uśmiechnęłam się promiennie. Zapach przyniesionych przez niego rzeczy od razu poprawił mi humor, a moje kupki smakowe zaczęły domagać się ich jak najszybszego zjedzenia. Szatyn usadowił się naprzeciw mnie i zabrał się do jedzenia. Obserwowałam jego poczynania z radością wymalowaną na twarzy. Chciałam zapamiętać ten widok na jak najdłuższy czas. Miałam dziwne wrażenie, że lada chwila to wszystko może  prysnąć jak bańka mydlana.

— Słodko wyglądasz jak jesteś głodny. — Zaśmiałam się i odgarnęłam niesforne kosmyki włosów do tyłu.

— Jedz, ciambella. Głód pomału zaczyna odbierać ci zdrowy rozsądek. — Ernest posłał mi ciepły uśmiech, podczas którego uwidoczniły się jego dołeczki. — Wiem, że masz na mnie ochotę, ale to musi jeszcze trochę poczekać.

Wybuchnęłam śmiechem i wzięłam pomidora w dłoń. Miałam zamiar rzucić nim w szatyna, jednak w ostatniej chwili się powstrzymałam. To było przecież moje śniadanie. Przewróciłam więc oczami i zabrałam się do jedzenia. Na usta Costello wkradł się triumfalny uśmieszek.

Po zjedzonym posiłku oboje postanowiliśmy się udać na spacer wzdłuż wybrzeża. Promiennie słońca delikatnie muskały nasze ciała, a wiatr nieco je chłodził. W pewnym momencie przysiedliśmy na rozgrzanym piasku,a ja ułożyłam głowę na ramieniu Ernesta.

— Cieszę się, że znowu jesteśmy razem.  — Szatyn obdarzył mnie pocałunkiem w czoło. Przytuliłam się do jego ramienia i rozmarzonym wzrokiem spojrzałam w morze. Czułam się tak, jakbym zaczynała w swoim życiu jakiś nowy rozdział. Tym razem jednak byłam na to w stu procentach gotowa. Chciałam iść przez życie z Ernestem, chciałam, aby był już zawsze przy mnie.

W pewnym momencie Ernest zsunął nieco ramiączko mojego stanika i z czułością zaczął całować moje ramię. Jego dłonie znalazły się na moim ciele, przez co przeszły mnie dreszcze. Przymknęłam powieki i oddałam się rozkoszy, która ogarnęła moje ciało pod wpływem jego dotyku. Zaczął obdarowywać moją szyję pocałunkami. Sprawił, że zapragnęłam go jeszcze bardziej.

— Ernest, możemy się przenieść do pokoju? — spytałam, przejeżdżając dłonią po jego torsie. Szatyn uśmiechnął się cwaniacko i złożył na moich ustach namiętny pocałunek.

— Mam lepszy pomysł, wyjdź za mnie. — Oniemiałam, słysząc jego propozycję. Po chwili jednak wybuchnęłam śmiechem, myśląc, że żartował.

— Mówię serio, Ernest.

— Ja również, ciambella. Wyjdź za mnie dziś o zachodzie słońca. — Posłałam mu pytające spojrzenie i pokręciłam głową ze zdumieniem.

— To niewykonalne.

— Najpierw mi odpowiedz czy tego chcesz. Potem pogadamy o wykonalności. — On naprawdę nie żartował. Spytał mnie właśnie czy z niego wyjdę. Byłam zdumiona, ale też ogromnie szczęśliwa.

Pokochaj Mnie Na Nowo [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz