4.Ratunku

33 3 3
                                    



Po kilku minutach usłyszałem dźwięk syren oddalonych o kilka kilometrów. W głębi duszy byłem wdzięczny Alice za to że tak szybko wezwała pomoc ale jednocześnie byłem na nią zły. Przez głowę nie przeszła by mi myśl że to właśnie ja będę drugim kierowcą.

Płytki oddech Madinso'n pomagał mi w liczeniu sekund dzielących nas od przyjazdu karetki. Każda minuta oznaczała dla niej utratę krwi. Myśl że to właśnie prze zemnie jest w takim stanie dobijała mnie. Co róż przez moją głowę przepływały setki myśli od którego natłoku normalnego śmiertelnika rozbolała by głowa. Moja wyobraźnia nie była na tyle dobra bym mógł sobie wymarzyć świat bez niej. 

Przed moimi oczami pojawiły się obrazy w których grała główną rolę. Przez moment poniosła mnie wyobraźnia i znów wydawało mi się że szare oczy dziewczyny kolejny raz bacznie mi się przyglądają. Z rozmyśleń wyrwał mnie cichy jęk wydobywający się z jej ust. Twarz miała bez wyrazu ale usta wykrzywiał bolesny grymas. 

Unoszący się w powietrzu słodki zapach krwi drażnił mnie ale zdążyłem się z nim oswoić na tyle by nie popełnić żadnej głupoty. Syreny było słychać coraz wyraźniej i po kilku sekundach pojawiła się karetka. Zatrzymała się trzy metry od nas rzucając czerwoną poświatę na bladą skórę Madinso'n.  

Tylna drzwi otworzyły się lekko skrzypiąc a na asfalt wyskoczyły dwie osoby.Rudowłosa kobieta o piwnych oczach była o głowę niższa od swojego partnera. Blondyn o oczach koloru miodu spojrzał przytomnie prosto na mnie. Znajome rysy twarzy mężczyzny wykrzywiły się gdy wywnioskował co się wydarzyło. W jego oczach pojawił się żal i współczucie co przygnębiło  mnie jeszcze bardziej. Skóra na jego i tak mocno już widocznych kościach policzkowy napięła się jeszcze bardziej.

- Carliss... - Wyszeptałem przez zaciśnięte zęby tak by tylko on mógł mnie usłyszeć. - Jej krew.!

Nieznacznie mocniej wciągnął powietrze nie zwracając przy tym uwagi kobiety. Cała ta sytuacja trwała kilka sekund w których zdążyli do nas podejść. Mężczyzna szybko oszacował sytuacje wydał kilka poleceń rudowłosej a ta wróciła do karetki.

- Ja ja nie chciałem... - Powiedziałem łamiącym się głosem. - Jeśli ona prze zemnie umrze..

- Nie umrze. - Zaprzeczył stanowczo. - Wsłuchaj się w bicie jej serca. - Mówił pewnie a ja robiłem to co mi kazał. - Słyszysz jak równo miernie bije? Ona chce żyć słyszysz jak walczy? - Próbował mnie uspokoić. - Gdyby nie ty dawno jej już tu by z nami nie było. Nie wszyscy na twoim miejscu wiedzieli by co robić. - Chciałem uwierzyć w to co mówi ale nie mogłem więc tylko lekko pokiwałem głową. - Teraz połóż ją delikatnie na drodze. - Widząc moje wahanie położył mi rękę na ramieniu by mnie zachęcić co podziałało.

Jedną ręką podniosłem ją a drugą wciąż uciskałem najgłębszą ranę. W tym czasie kobieta  zdążyła wrócić więc jej bezwładne ciało ułożyłem na noszy.

- Blair zajmij się chłopakiem. - Polecił blondyn. - Idź z nim do karetki.

Blair podeszła i chwyciła mnie pod ramie próbując pomóc mi wstać. Nie wiedziała że gdybym chciał delikatnym pchnięciem posłał bym ją kilkanaście metrów dalej. Jej próby spełzły na niczym . Wzrok utkwiłem w Carlisie który widząc że się opieram posłał mi gniewne spojrzenie. Ufałem mu ale wiedziałem że jeśli ona ma umrzeć to mi tego nie powie. Nie spuściłem wzroku tak samo jak on ale w jego oczach zmieniło się coś co przekonało mnie że ustąpiłem pozwalając by kobieta zaprowadziła mnie do karetki.






Dziękuje wszystkim za cierpliwość. Piszcie co sądzicie i pamiętajcie o gwiazdkach. Szczególna pozdrowienia z MOW Załusków dla 💐Rainbow💐.


Nie pozwolę Ci umrzeć...Where stories live. Discover now