Sen?

442 29 4
                                    

Mam już tego dość... Przyzwyczaić sie do takiego życia? Da się przyzwyczaić do tego, że wszyscy cię opuszczają? Nie... Na pewno nie. Tytan się do mnie zbliża... Mogę zginąć, mam to gdzieś... Jeżeli zginę to będę mieć spokój, niech tylko będzie to delikatna śmieć...

Levi... Nawet nie próbuj mnie ratować... Wiem że ci na mnie zależy ale trudno... Żegnam...

- Co? - zerwałam się na równe nogi. - Sen?

Popatrzyłam w stronę osoby leżącej obok mnie, Levi... Chwila... Czyli... To wszystko co się stało było snem?

- Czemu się wydzierasz? - warknął Levi, którego obudziłam.

- Miałam... Zły sen...

- Złe sny w porównaniu z tym co nas czeka za murami to nic. - odpowiedział po czym wstał.

- Która godzina? - zapytałam przecierając oczy.

- Czwarta nad ranem. - odpowiedział i zaczął się ubierać.

Przez tak krótki czas śniło mi się tyle rzeczy... Wczoraj ktoś mnie chciał zgwałcić... A w moim śnie byłam z Levi'm i widziałam swoich rodziców... Dziwne...

- Ja wychodzę. - powiedziałam. - Przebrać się muszę, później przyjdę na śniadanie.

Wyszłam z pokoju nie rozumiejąc całej tej sytuacji. ,, To wszystko było snem? Ja przecież nawet nie kocham Kaprala."

Przebrałam się w pokoju i poszłam na śniadanie, Levi pił herbatę, zaczęłam się zastanawiać, czy dalej nie śnie. To było TAKIE realistyczne... Nawet ból czułam.

Zrobiłam sobie herbatę i śniadanie.  Podeszłam do stolika, przy którym siedział Levi.

- pozwoliłem?

No tak, zapomniałam przecież, że nawyki, które mieliśmy w moim śnie nie są rzeczywistością.

- Przepraszam, jestem rozkojarzona.

- Przejmujesz się dalej tym człowiekiem?

- Obawy mam, ale przyzwyczaiłam się do myśli iż za murami może zawsze czekać coś gorszego. - powiedziałam zaczynając jeść.

- Brawo ty.

- Brawo ja. - odruchowo się uśmiechnęłam.

Po skończonym posiłku zaczęłam delektować się herbatą, bo przecież żadnych obowiązków nie miałam.

- Zaraz. - powiedział nagle Levi. - dziś dzień sprzątania. - w jego głosie było słychać radość.

No i spokój szlag trafił.

- Tak, Faktycznie. - wstałam odnosząc naczynia.

- Onami, do sprzątania. - powiedział wychodząc.

Tylko nie łazienki, proszę.

Ruszyłam za Kapralem. Miałam pewne wątpliwości co do mojego miejsca sprzątania. Weszliśmy do pokoju z detergętami, podał mi ścirekę, płyny i wiaderko z gąpką. Mogłam się po tym domyśleć co będę robić.

- Na pierwszym piętrze umujesz wszytkie okna, jeżeli zdąrzysz umyjesz je również na drugim piętrze, jutro natomiast zamiatasz pierwsze i drugie piętro, jeżeli zostanie ci czasu zaczniesz myć podłegę na pierwszym, trzeciego dnia umyjesz na drugim. - ale się rozgadał. - Zrozumiałaś?

- Tak. - zabrałam przedmioty i wyszłam.

Najpierw poszłam napełnić wiadro wodą. Później zeszłam na dół aby zacząć myś okna. Było ich sporo więc wiedziałam automatycznie ile to mi czasu zajmie.

**

15 okno... 16 okno... Końca nie ma, zostało mi jeszcze trochę, jedynym pocieszającym faktem były głosy dobiegające z niektórych pokoi, również sprzątali.

- Skończyłam! - krzyknęłam entuzjastycznie. - Jeszcze drugie piętro...

Poszłam niezadowolona na drugie piętro sprzątać. Raczej myć okna.

**

Myłam już ósme okno popatrzyłam w dół i zakręciło mi się w głowie. Poleciałam do tyłu, powoli przygotowywałam się do uderzenia w podłogę, ale poczułam jak ktoś mnie łapie.

- Uważaj. - ten głos... - Może powinnaś odpocząć?

- Nie. - wróciłam do pozycji kucania na parapecie.  - Mam czas... Skończę chociaż myć okna.

- Jak chcesz. - warknął pod nosem. - Uważam że powinnaś odpocząć.

- Posprzątam. - powiedziałam po czym wróciłam do sprzątania.

Było późno a ja dumna z siebie postanowiłam odpocząć, wykąpałam się i wróciłam do pokoju. Położyłam się zmęczona. ,, Jutro znów sprzątanie." Pomyślałam i zasnęłam.

||| Levi |||

Poszedłem pod pokój Onami. Zapukałem ale nikt nie odpowiedział. Pociągnąłem za klamkę. Drzwi były otwarte. ,, Jak można drzwi nie zamknąć?"

Spała. Tu niby się boi gwałciciela, a nie zamyka drzwi na noc. Usiadłem na krześle obok okna. Patrzyłem jak śpi, aż w końcu sam usnąłem siedząc na krześle. Już nie raz tak miałem, więc z niego nie spadłem.

||| Krista |||

Obudziłam się rano i usłyszałam kogoś oddech. Rozglądałam się po pokoju,na krześle obok okna siedział Levi.

Zeszłam z łóżka i przykryłam go kocem, niech śpi. Wyszłam cicho z pokoju, przebrałam się i wróciłam, Levi dalej spał.

Poszłam więc do kuchni aby zrobić herbatę i zjeść śniadanie. Jadłam w spokoju i miałam wracać, ale pomyślałam o Levi'm. Przygotowałam mu śniadanie i herbatę, zaniosłam do pokoju, Levi właśnie się obudził.

- Dzień dobry, Kapralu. - powiedziałam i położyłam na stole jedzenie z herbatą. - Przyniosłam śniadanie. - uśmiechnęłam się serdecznie.

Levi też jakby się uśmiechnął.

- To niech Kapral w spokoju zje, a ja idę sprzątać. - powiedziałam wychodząc z pokoju. - Im szybciej zacznę to tym szybciej skończę. Smacznego.

Wyszłam z pokoju i poszłam po Detergenty. Zaczęłam to co miałam w planie.

Shingeki no Kyojin - Bezpieczna strefa [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz