1.Czas wyprawy

47 5 4
                                    

Henry :

Tak jest wakacje i co robimy super wypad na camping! Wszystko jest gotowe to znaczy ja. Mam najpotrzebniejsze rzeczy i czas pojechać po resztę. Najpierw pojadę po Colina mieszka blisko mnie więc jadę. Wyjechałem o siódmej rano to jeszcze wcześnie ,ale mieliśmy tam przyjechać już na wieczór. Co się dziwić 9 godzin jazdy. Dobrze ,że Rose ma prawko to się zamienimy w połowie. Nie wiem ,ale mam dziwne przeczucie. No cóż ważna jest zabawa. Podjechałem pod dom mojego kumpla. Znam go... sam nie wiem ile lat ale chyba od dzieciństwa. To mój dobry kumpel lubię go zawsze wymyśla śmieszne rzeczy. Więc z nim będzie najlepsza zabawa.

-Siema,siema stary-zawołał wychodząc z domu-widzę ,że jak zwykle masz wszystko co potrzebne w dzikiej przyrodzie.-zaśmiał się wrzucając torbę do bagażnika.

-No ja zawsze biorę to czego ty byś nigdy nie zabrał- uśmiechnąłem się pod nosem i pojechałem.

Kolejny dom. Tak jedziemy po Sam. Niestety Rose mieszka dalej od Sami więc ona ostatnia no bywa. Po 10 minutach byliśmy już pod domem naszej przyjaciółki. Gdy nas zobaczyła od razu wyszła widzę ,że zabrała też gitarę. Przepięknie gra uwielbiam jej słuchać. Nie żebym ja do niej coś czuł....

-No hej cieszycie się że jedziemy?-zapytała się siadając na na tyłach kampera.

-A jak nie mogę się doczekać!-zawołał zadowolony Colin.

-A skąd wytrzepałeś te miejsce co?-zapytała się Sam.

-Eeee słyszałem o tym parku a co?-odpowiedział zakłopotany Colin

Przez drogę do Rose moi przyjaciele gadali o tym co jak będzie fajnie i co zrobią po przyjeździe. Co cóż oni zawsze gadają bez przerwy. Ja na to nic nie poradzę. Jeszcze jeden dom i pojedziemy ku wyprawie. Po 20 minutach przyjechaliśmy pod dom naszej ciemnoskórej przyjaciółki.

-No cześć myślałam ,że o mnie już zapomnieliście.-powiedziała śmiejąc się.

-Jak mogliśmy zapomnieć o przepięknej lasce która z nami jedzie-zaśmiał się Colin.

Prawie bez przerwy gadali ,że ja się na to zgodziłem to ja nie wieże. Ustaliłem z Rose ,że zmienimy się za 3 godziny a potem ja do końca. Gdy jechałem dziwnie się czułem nie ,że się bałem czy coś tylko to jest dziwne uczucie... Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. Ale teraz nie zwrócę bo mi się podoba. Gdy tak się zamyśliłem nie zobaczyłem ,że na ulicy wyskoczyła sarna.W ostatniej chwili się zatrzymałem. Co spowodowało gwałtowne szarpnięcie.

-Jebana sarna no-krzyknąłem-nic wam nie jest?

-Nie tylko się skaleczyłam jak upadłam - powiedziała Sam-akurat wstałam

-Chodzi zobaczę co ci się stało- powiedziała Rose

Dale pojechałem nie wiem co się ze mną stało prawie spowodowałem wypadek. Nie wiem co o tym myśleć. Zaczynam się bać.Zamieniłem się z Rose i usiadłem przy niej.Patrzyłem przez okno jak zmienia się krajobraz. W pewniej chwili oparłem głowę o szybę i zasnąłem. Gdy otworzyłem oczy byłem w ciemnościach byłem sam i nic nie widziałem. Nagle usłyszałem krzyk.

-Sam!

Ruszyłem w stronę jej krzyków.Biegłem ile sił w nogach, nagle znalazłem się w lesie dokoła było mrocznie. Przed sobą zobaczyłem ciało Sam. Pobiegłem do niej i upadłem przy niej. Złapałem jej głowę i ujrzałem martwe spojrzenie.Oczy które patrzyły w daleką przestrzeń.

-Sam obudzi się.-powiedziałem przez łzy.

Jednak na mojej ręce poczułem coś ciepłego ,gdy mój wzrok powędrował w jej kierunku zobaczyłem krew. Wszędzie byłą krew jak byłem całe we krwi. Odskoczyłem od niej odsuwałem odpychając się nogami. Jednak Sam wstała i czołgała się w moją stronę.

-To wszystko przez ciebie-mówiła głosem diabła-to twoja wina! 

I rzuciła się na mnie.Jednak w tym momencie obudziła mnie Rose.

-Wstawaj zmieniamy się-powiedziała idąc na tyły-a za prawie kilometr będzie stacja trzeba zatankować zajmiesz się tym.

-Jasne nie ma sprawy-powiedziałem oglądając się dokoła

Usiadłem za kierownicą i ruszyłem. Niedaleko stacja przyda mi się wyprostować nogi.

Hejka teraz natchnęło minie na pisanie horroru jak się podobało piszcie i dziękuje za wszelkie gwiazdki :)


Tajemnica lasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz