9.Historia Abory

13 2 2
                                    

Henry:

-Dlaczego?-zapytałem się 

-Dlaczego! Jeszcze się pytasz ,każdy z nas był kimś w poprzednim wcieleniu. Tak jak ja byłam królową taki i ty byłeś.-odpowiedziała z pogardą

Nastała chwila ciszy. Patrzyłem na nią i wyszukiwałem w niej cienia Rose ,ale nie zobaczyłem jej. Była jak dla mnie całkowicie obcą osobą.Po chwili zapytałem:

-A kim ja byłem ,że mnie tak nienawidzisz?

-Ty go zabiłeś!-wykrzyknęła-Ty go zabiłeś ,zabiłeś mojego ukochanego!

-Ale co ja zrobiłem?-zapytałem bezradny

-A co ruszyło cię sumienie!

-Ja nawet nie wiem kim byłem w tamtym wcieleniu...Powiesz mi?

-Aż tak cię to interesuje?

-Tak-odparłem

-To posłuchaj...

Rok 360 p.n.e

Księżniczka Rose:

To już nie wiem które spotkanie! Ale każde jest inne od siebie. Ach... Abora to człowiek jakiego nie ma drugiego. Wiem że łączy mnie z nim wyjątkowa więzi ,jak by był moim przeznaczeniem. Kocham go! Lecz małżeństwo nie wchodzi w grę. On jest rycerzem co prawda ,ale księżniczka nie może za niego wyjść. Tak przynajmniej mówi mi ojciec. Jest praktycznie środek nocy ,a ja szykuje się na nasze spotkanie. Ubrałam najpiękniejszą suknię ,a teraz czeszę włosy. Muszę wyglądać pięknie. Za niedługo wybije północ muszę iść. Ostrożnie otworzyłam drzwi ,rozejrzałam się dookoła nikogo nie widziałam. Zrobiłam kilka cichych kroków ,ale w budach było mnie słychać ,postanowiłam je zdjąć. Ruszyłam biegiem przez korytarz. Jakby mnie teraz widział mój ojciec powiedział by ,że zgłupiałam ale to nie jest teraz ważne. Gdy byłam przy kuchni uważnie się rozejrzałam. Po cichu weszłam do środka ,nikogo nie było. Wyszłam na zewnątrz było przyjemnie ciepło ,a lekki wietrzyk owiał moją twarz. Znowu zaczęłam biec tym razem w butach. Ruszyłam w stronę lasu i w miejsce naszego spotkania. Do leśnej chaty w środku tego lasu. Biegłam ile sił w nogach. Tak długo go nie widziałam ,tęskniłam za nim jak za nikim innym. Każdy krzew i gałąź omijałam z wyjątkową gracją. Mój oddech przyśpieszał gdy w oddali zobaczyłam miejsce naszego spotkania. Zwolniłam trochę ,żeby wyrównać oddech. Jednak moje nogi nadal się rwały do przodu ,ale podeszłam już po woli. Powoli zaczęłam otwierać drzwi ,gdy w połowie usłyszałam głos:

-Uciekaj!

To Abora! Chciałam wejść do środka ,ale zrobiłam tak jak mi kazał. Jednak daleko nie poszłam bo za mną ktoś stał. Złapał mnie za talię i mocno przytrzymał.

-Puszczaj!-krzyknęłam waląc go pięściami 

-Nie ma takiej opcji Pani-odparł nieznajomy

Złapał mnie za rękę i wepchną do środka. Wewnątrz domku było kilka innych osób. Abora siedział na krześle ,a obok niego było dwóch uzbrojonych. Niedaleko nich było jeszcze trzech. Rzucił mną o krzesło i staną na wprost mnie. Zdjął z łowy kaptur. Rozpoznałam go to przyjaciel Abory. Jego kompan w boju ,ale też i książę. Jak my tam  było , a tak książę Maximilian ,co on tu robi? Niedługo potem do środka wszedł mój ojciec! Jak to o co tu chodzi! Spojrzał na mnie ,a ja tylko odwróciłam wzrok. Następnie popatrzył na Abore i ruszył w jego kierunku.

-A ja ci ufałem-powiedział z wyrzutem-a ty takie rzeczy robisz za moimi plecami

-To nie jego wina!-krzyknęłam 

-Ty lepiej się nie odzywaj ,zawiodłem się na tobie. A ty nie jesteś godny mienia rycerza.

Abora spojrzał na niego i zaczął coś szeptać. Nie wiedziałam o co mu chodzi.

-A i jeszcze coś drogi królu-odezwał się Maximilian- chce go oskarżyć o używanie czarów.

-Co czy ty mówisz prawdę?

W tej chwili Abora uwolnił ręce. Złapał za miecz jednego z stojących obok. Pchnął go w brzuch ,nie czekając dłużej szybkim ruchem uciął głowę drugiemu. Krew poleciała na ścianę ,robiąc krwawy wzór na niej. Inni złapali za miecze i ruszyli na niego. Lecz ten nie wiem jak znalazł się za nimi i zaczął robić swoje. Jednym ruchem robił takie rzeczy jakich ja nigdy nie widziałam w swoim życiu. Gdy otoczyli go z wszystkich stron ,zobaczyłam jak zbliża się do niego mój ojciec z mieczem w ręku. Nie mogłam na to pozwolić! Zobaczyłam miecz na ziemi niedaleko mnie. Chwyciłam za niego i bez zastanowienia wbiłam go mu w plecy. Zrobiłam to tak mocno ,że mich przeszył go na wylot. Poczułam ciepło na ręce co okazało się jego krwią. Upadł on an kolana ,a z jego ust zaczęła lecieć stróżka krwi. Miała tak mocny kolor ,że aż trudno mi było w to uwierzyć. Odsunęłam się od niego i zerknęłam na ukochanego. On stał z mieczem z którego ściekała krew. Rzuciłam się mu w ramiona ,on odwzajemnił uścisk. Spojrzeliśmy sobie w oczy ,jednak jego oczy się powiększyły a on sam wydał głuchy okrzyk. Zaczął suwać się na podłogę. Nie wiedziała co się dzieje. Spojrzała na jego plecy ,a z nich wystawał sztylet. Popatrzyłam na wprost i zobaczyłam jego przyjaciela ,który jak się okazuje stał się jego zabójcą. Upadłam koło niego na podłogę i złapałam za twarz. Stał się raptem taki biały jak śnieg. Jego przyjemne ciepło zaczęło uchodzić z niego jak życie. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. On złapał mnie za rękę i wyszeptał.

-Obiecuję ,że będziemy razem.... Nasza miłość przetrwa....wieki...obiecuję.

-Nie ,nie umrzesz...proszę nie rób mi tego

W tej chwili z domku wyszedł Max. Widać ,że jest tchórzem i to wielkim. Ja nadal go trzymałam za rękę. On ją puścił i zerwał z szyi naszyjnik. Podał mi go do ręki i powiedział.

-On da ci moc...kocham cię

-Ja ciebie też

Złożyłam na jego ustach pocałunek. Po czym on  już nie żył. Zaczęłam krzyczeć ,postanowiłam zemstę. Nie daruje temu księciuniu.Po miesiącu objęłam tron i królestwo. Co dziwne Max znikną tego samego dnia co umarł Abora. Rządziłam żelazną rękom nie znałam łaski ,a tym bardziej przebaczenia.

Henry:

I to właśnie teraz wypełni się jego obietnica. Po tylu set latach będziemy razem.

-Po mim trupie.

Spojrzała na mnie srogim wzrokiem. Podeszła do mnie szybkim krokiem i złapał mnie za gardło. Co dziwne miała wielką siłę.Złapałam się za jej rękę i próbowałem się uwolnić ,ale na darmo.

-Twoje słowa nie moją znaczenia. 

Rzuciła mną o podłogę. Odwróciła się i ruszyła w stronę tronu ,usiadła na nim. 

-Wiesz co może i po twoim trupie ,bo mogę ci obiecać ,że żywi nie wróćcie do domu

Zaczęła się śmiać. A mnie obudziło szarpanie.Otworzyłem oczy a przy mnie była Sami, Kukułka i Nick. Nie wiedziałem co się stało. Powoli wstałem z łóżka. 

-Coś się stało?-zapytałem po chwili

-Nie mogłam cię dobudzić, strasznie krzyczałeś przez sen-powiedziała Samanta

-Co mówiłem?

-Za bardzo nie rozumiałam ,ale często mówiłeś imię Abora i Max-odparła po chwili

-Opowiesz mi potem ten sen ,a teraz się zbieraj-powiedział Nick.

A ja zrobiłem jak on powiedział.

 Hejka! 

Mam nadziej że się podobało:)

Możecie napisać kogo chcecie perspektywę czy Sam,Henry czy Nick a może Kukułka?

Do zobaczenia wkrótce:)


Tajemnica lasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz