14.Twarzą w twarz

6 2 0
                                    

Rose:
Chodziłam po zniszczonej podłodzę w piwnicy. Czekałam na tych idiotów wysłanych przez Abore. Nie wierzę, że muszę tu siedzieć, ale nie po to planowałam to przez ponad pięć lat! W końcu usłyszałam znajomy mi dźwięk, cichych szeptów. Po chwili zobaczyłam moich przydupasów dosłownie...

-I co gdzie oni są? Gadać!!
-Pani-uklęknol jeden przedemną, idiota- są nie cały kilometr od domu
-Że co! Wydawało mi się że są dalej...

W tej chwili do pomieszczenia wszedł Abora. Był w postaci mglistej przezklątwe ,ale niedługo to się zmieni znowu będzie człowiekiem. Obiecuje ci na prawdę:

-Witaj ukochana-staną przedemną- czemu krzyczysz kochanie?

Dotkną dłonią mojego policzka ,poczułam zimno i wilgoć bijące od niego.

-Bo oni idą. Przez nich nasz plan może nie wyjść- powiedziałam już spokojniej
-Nie zepsują go ,oni tego dopilnują-wskazał na tych debili-a teraz przygotuj swojego przyjaciela...

Samanta:
Ruszyliśmy w stronę domu ,tak mi serce wali jak oszalałe jak nigdy. Z każdym metrem czułam jak mi nogi j ręce drętwieją, to było takie dziwne uczucie. Moje serce ,tak było mi zimno. W końcu byliśmy zaledwie kilka metrów od drzwi wejściowych. Spojrzałam na mojego przyjaciela ,a potem na Nicka ,tak mu wiele zawdzięczamy.

-Wiec gdzie będziemy iść?-zapytał się Henry
- Coś tak czuje ,że mogą być w piwnicach pod domem-odpowiedział
- Jak w typowych horrorach co nie?-powiedział ironicznie chłopak
-Żebyś wiedział-powiedziałam szybko
-Dobra wchodzimy-powiedział Henry

Spojrzałam na niego zdziwiona i zszokowana, ale rozumiałam co też chciałam to juz skończyć. Postawiłam nogę na pierwszym schodku i wtedy poczułam ból w sercu. Upadłem na kolana i złapała się za to miejsce. Chłopak objął mnie ramieniem i pomógł mi wstać. Po chwili ból minął i mogłam już chodzić. Byliśmy już na tarasie ,pod naszymi nogami uginały się zgniłe deski. Henry powoli uchylił drzwi ,które pomimo wielu lat wyglądały najlepiej z tego wszystkiego. Byliśmy już w środku całe pomieszczenie wyglądało na nie naruszone. Co nas wszystkich zdziwiło ,że cały pokój wyglądał na zadbane pomieszczenie. Meble były całe nie było po nich widać tylu lat ,nawet kurzu na nich nie było widać. Popatrzyliśmy po sobie w tej chwili poczułam ogromny strach.

-Okej ,tu jest mega dziwne...-powiedział Henry
-I to bardzo, to które z nich prowadzą na duł?-zapytałam się patrząc na Nicka
-Ważne jest to ,żeby się nierozdzielać jasne-pokonaliśmy tylko głową- dobra a teraz wyjmować swoje pochodnie i obiera wtedy pójdziemy dalej.

Tak jak powiedział tak i zrobiliśmy. Po chwili każdy z nas miał już własny ogień. Ruszyliśmy w stronę drzwi ,które były nam najbliższe. Kolejne pomieszczenie było jadalnią. Na środku stał wielki stół z dwunastoma krzesłami. Tak jak tamto pomieszczenie było idealne w każdym detalu.

-Tutaj poczekamy-powiedział Nick
-A nie mieliśmy iść do piwnicy?-zapytał się Henry
- Coś tak myślę, że tam może czekać na nas niespodzianka.
-To tu odprwimy rytułał?-zapytałam się
-Dokładnie

Zabraliśmy się za przygotowywanie miejsca. Na podłodze narysowalismy orła ,który był symbolem Abory. Nick na sztylecie runy ognia ,potem podał mi go do rąk. Patrzyłam się na niego z przerażeniem ,bałam się go. Usiadliśmy na stole i czekaliśmy na zmrok ,bo dopiero nocom mogliśmy zacząć. Siedzieliśmy w ciszy i nic nie mówiliśmy. A w mojej głowie dział się sztorm. Myślałam o tylu rzeczach na raz ,bałam się tych myśli jednak nie mogłam ich od siebie odgonić. W końcu nastał mrok ,a my mieliśmy zaczynać. Ja usiadłam na samym środku, chłopaki na skrzydłach orła. Nick zaczą wymawiać zaklęcie po języku jakiego nie znałam. Po chwili wokół nas zaczęła zbierać się mgła. Ku mojemu zdziwieniu z czarnej mgły wyłoniła się Rose!

-Rose żyjesz!-krzyknęłam i chciałam wstać ale Nick mnie zatrzymał
-Nie wychodź z kręgu!

Nie ruszyłam się z miejsca ,siedziałam jak bym miała od niego zginąć.

-Wierzysz temu staremu durnilwi nie przyjdziesz się przywitać z przyjaciółka-wyciągnęła do mnie ręce na znak ,żebym do niej podeszła
-Nie idź, ona nie przejdzie przez kręg-ostrzegał mnie Nick
-Zamknij się!
-Gdzie twój kochaś co?-zadrwil Henry
-Mało ci się naśniłam co? Chcesz jeszcze więcej zabawy-mówiła że złością
-Tu jestem...

Odwruciłam się w stronę głosu, który był dla mnie bardzo znajomy. Zobaczyłam tam Colina on żył!

-O nie...- usłyszałam głos Nicka

Spojrzałam wystaraszona na chłopaka, a on na mnie. Słów mi zabrakło tak bardzo się bałam...

*********
Hejka💞💓
Rozdział trochę krótki ,ale mam nadzieję że się wam podobał.
Kolejny rozdział będzie niestety zakończeniem 😞😞
Jednak mam nadzieję ,że ta nie duża ilość rozdziałów była dla was bardzo fajna😊
Do zobaczenia za niedługo

Tajemnica lasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz