Tutaj w Beacon Hills nic nie jest normalne. Wilkołaki, Kanime, Banshee... I ja Charlie wilkołak z mocą przewidywania przyszłości oraz widzenia przeszłości za pomocą dotyku (używam tego na wybranych osobach). Moja mama zawsze powtarzała że jestem jedną z najsilniejszych i jak to bardzo ciężko jest mnie okiełznać. Żyłam z nią jako kojot. 3 lat przed swoją śmiercią nauczyła mnie zmieniać formę. Dlatego po jej śmierci, chodzę po ziemi jako człowiek i chodzę do normalnej szkoły, brakuje mi tylko jeszcze normalnego domu... Przecież człowiek nie może mieszkać w jaskini kojota. Mówiła też o samokontroli, wychodziło mi to całkiem dobrze aż do teraz... Zaczęłam mieć z tym coraz większe problemy i czuję, że szykuję się coś złego. Gdy zmieniam się w "prawdziwą siebie" moje oczy są białe, normalnie jako człowiek niebieskie, ale ostatnio... Ostatnio moje tęczówki wariują zmieniają kolor co chwilę. Na czas szkoły jakoś udaje mi się to opanować, lecz gdy wrócę domu wtedy znowu się zaczyna. Boję się, że mogę kogoś skrzywdzić, kiedy jeszcze należałam do stada atakowałam innych (byłam z nimi jeszcze 2 lata po śmierci mamy teraz jestem już sama, zostawil mnie). Muszę coś z tym zrobić, dlatego potrzebuję pomocy. Mama opowiadała mi o Scott McCall (nie wiem jak się odmienia) powiedziała, że on i jego przyjaciele mi pomogą wrazie gdyby kiedyś jej zabrakło. Kiedy zostałam sama poszłam pod zostawiony przez nią adres.
Miałam obawy czy mi pomoże... Przecież dla niego jest obcą dziewczyną. Ubrałam moją czarną bluzę i schowałam głowę w kapturze tak aby nikt mnie nie rozpoznał, nie zobaczył moich zwariowanych tęczówek. Stałam przed drzwiami, nadal miałam obawy. Zapukałam, następnie szybko schowałam się w krzakach, tak aby dobrze widziała kto otwiera i tak aby osoba, która otworzy mnie nie widziała. Nie wierzyłam własnym oczom. Otworzyła ciocia Melissa... to znaczy nie jest dosłownie moją ciocią, była przyjaciółką mamy. Byłam na kilku ich spotkaniach. To tu Scott mieszka? Z Melissa? Kiedy podjęłam decyzję o pokazaniu się jej, było już za późno zamknęła drzwi. Postanowiłam obserwować ten dom by się upewnić, że dobrze trafiłam.
Minął miesiąc od początku moich obserwacji i jestem pewna, że to dobry adres. Mam pewne obawy... Ale nie mam wyjścia. Pójdę tam zaraz po szkole, najpierw trzeba jakoś przeżyć ten dzień.
Wchodząc odrazu zauważyłam mojego najlepszego przyjaciela geja- Corey'a. Po cichu zakradłam się do niego i od tyłu zasłaniłam mu oczy.
-Mason? - próbował zgadnąć. W roli ścisłości Mason to jego chłopak.
-Zgaduj dalej kochasiu.
- Charlie! Ty mój promyczku! - odsłoniłam mu oczy i obdarzyłam ciepłym uściskiem.-No to opowiadaj nasza kujonko, jak długo zakuwałaś na sprawdzian z matmy?
Hayden i Liam wpadli w śmiech, a mi zrzedła mina. Jak mogłam zapomnieć o szkole? Ah no tak byłam za bardzo zajęta myśleniem o mojej rozmowie z prawdziwym alfą.
-em... no wiesz...- wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani, może to dlatego, że miałam całkiem dobre oceny i moją wymówką z imprez była szkoła. Hayden i Liam nie musieli wiedzieć, że to wcale nie dlatego, tylko Corey wiedział prawdziwy powod, a ja wiedziałam o tym, że on jest Chimerą.
-Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że się nie uczyłaś? Wow dziewczyno jestem z ciebie dumna. - Hayden skomentowała z ciepłym uśmiechem na ustach.
-No tak... ale jakoś dam radę c'nie? Przecież jakoś sobie poradzę, a twój chłopak nie zawsze musi odemnie zrzynać.- spojrzałam na Liam'a, który zaczął błąkać wzrokiem po korytarzu.
-Hej! To nie moja wina, że jestem słaby matmy, pozatym to tylko mała pomoc.
-Okej, okej niech ci będzie- lekko zaśmiałam się z niego.
-Kochanie, mogłeś powiedzieć, że masz problem z matmą. Chodź idziemy pouczyć się do biblioteki. - chwyciła go za rękę.
-Tego chciałem uniknąć...- dodał cicho i ruszyli w swoją stronę. Razem z Corey zaczęliśmy się śmiać.
-Życzę miłej nauki!- dodałam machając.
-No dobra, poszli już, więc mów. Radzisz już sobie z tym czymś?- Spoważniał.
-A więc podjęłam decyzję... potrzebuję pomocy to jest pewne.- głeboko westchnęłam- znalazłam nawet odpowiednią osobe, tylko...
-Tylko co? Promyczku, martwię się o ciebie, a co jak ci się coś stanie? Powinnaś jak najszybciej porozmawiać z tą osobą. - powiedział z troską
-Wiem dlatego idę do niego zaraz po szkole. -czule się do niego uśmiechnęłam.
-Woo czekaj chcesz mi powiedzieć, że to on? Widziałaś go już?Jest przystojny?- poruszał znacząco brwiami
-Tak widziałam go - zaśmiałam się.
-Chcesz, żebym z tobą tam poszedł?
-Nie dzięki poradzę sobie sama. A tak w ogóle to gdzie Mason?
-Nie wiem,ale już do niego piszę.- uśmiechnął się.
Nagle ktoś od tyłu zasłonił mi oczy. Odrazu wiedziałam kto to jest, ale postanowiłam, że się z nim podroczę.
-Hayden? A nie czekaj ona jest w bibliotece.
-Zgaduj dalej
-Wiem to ty Mason. Gdzie się podziewałeś?- zachichotałam
-Nie, nie jestem Mason.- słyszałam w jego głosie lekkie zdenerwowanie. Odsłonił mi oczy i pokazał mi się. -To ja!
-Nolan, odrazu wiedziałam, że to ty. Przecież wiesz jak ja lubię się z tobą droczyć. -uśmiechnęłam się, potem mnie pocałował. Ja i Nolan jesteśmy parą, od niedawna. Mamy podobne zainteresowania, jest uroczy, ma piękne oczy, to tylko kilka powodów, przez które go lubię. Tylko moi przyjaciele są do niego sceptycznie nastawieni.
-I jak odpisał?- zwróciłam się do Corey.
-Tak, napisał, że dziś nie przyjdzie do szkoły. Muszę lecieć, będziesz mie kryć Charlie?
-Dlaczego musisz tak nagle lecieć? Jedziesz do niego?- pytałam z troską.
-Tak jadę do niego, to co będziesz mnie kryć?
-Tak, oczywiście leć- pocałował mnie w policzek i pobieg do wyjścia. Przed drzwami odwrócił się w moją stronę, żeby mi pomachać. Ciekawe coś się stało, oby z Mason było w porządku.
-To co zostaliśmy sami, mamy jeszcze trochę czasu zanin zaczyną się lekcje, więc może pójdziemy w jakiś miejsce i porozmawiamy?- Nolan złapał mnie za ręce.
-Właściwie to muszę iść w jedno miejsce... ale widzimy się w klasie, prawda?- przygryzłam nerwowo wargę.
-Ciekawe co jest ważniejsze niż twój chłopak, ale tak widzimy się.- ciężko westchnął, zaraz potem mnie pocałował i poszedł w stronę klasy.
CZYTASZ
•Mój Krzyk Szansy• (Teen wolf)
WerewolfCharlie to dziewczyna, która przez całe życie żyła jako kojot w Beacon Hills. Teraz chodzi do normalnej szkoły, jak człowiek. Chłopak, przyjaciele, dobre stopnie. Można by powiedzieć, że ma łatwe i cudowne życie. I to byłby błąd, Charlie nie ma matk...