-Rozdział 2-

838 36 1
                                    


Poszłam do łazienki się poprawić, miałam dziś na sobie swoją czarną bluzę, biały t-shirt z moim ulubionym zespołem i granatowe rurki. Stwierdziłam, że warto było by ogarnąć mój artystyczny nieład na głowie, więc sięgnęłam do plecaka po szczotke. Odrazu wyglądały na miejszy bałagan. Spojrzałam na siebie w lustrze, a dokładniej na moje oczy. Dzisiaj idę po pomoc nad panowaniem. To znaczy panuje, ale tylko na czas szkoły i nie rozumiem dlaczego one tak wariują. Zwykle są białe lub lekko szare podczas przemiany. Przemyłam twarz wodą, kiedy nagle wysunęły się moje pazury. Spojrzałam na oczy, wariują, tylko nie to... W szkole zdarzyło mi się to tylko 2 razy to już jest 3. Muszę coś z tym zrobić. Założyłam kaptur na głowę, włożyłam ręce do kieszeni, na moje szczęście korytarze były prawie puste. Pobiegłem do sali muzycznej, podczas poprzednich napadów przychodziłam tu i zaczynałam grać, to pomagało. Zamknęłam drzwi, upewniając się czy aby na pewno nikogo nie ma. Tylko tu mogę to wyciszyć, ze względu na moje życie, nie posiadam gitary. To właśnie na niej gram, właściwie nie tylko dla uspokojenia, bardzo to polubiłam. Zdjęłam kaptur wzięłam instrument i usiadłam na krześle, zagrałam pare akordów. Atak przeszedł, ale miałam jeszcze jakieś 10 minut zanim zaczną się lekcje, więc grałam dalej. Grałam piosenkę pt."Impossible", bardzo ją lubię.
Niespodziewanie ktoś otworzył drzwi, została mi ostatnia zwrotka, więc postanowiłam ją dokończyć zanim spojrzałam kto to. Kiedy skończyłam ten ktoś zaczął klaskać.
-Wow to było super, masz talent.- powiedział nieznajomy. Po głosie wnioskuję, że to jakiś chłopak.
-Dzięki...- uniosłam głowę. Wcześniej go tu nie widziałam i czemu jest taki zdyszany.- Sory, że pytam, ale czy ty przed kimś uciekasz?- zmierzyła go od góry do dołu, czekaj może go już gdzieś widziałam.
-Właściwie to spieszyłem się do trenera, pomagam mu czasem, ale kiedy usłyszałem jak ślicznie grasz postanowiłem zobaczyć kto to.- uśmiechnął się.- Gdzie moje maniery. Mam na imię Theo, a ty piękna?
-Charlie...- odłożyłam gitarę na krześle, miałam zamiar do niego podejść, ale potknęłam się o kabel od głośnika. Podszedł do mnie, pomóg mi wstać. Podał mi rękę i w tym momencie zobaczyłam kawałek jego przyszłości. Widziałam, że będę go częściej spotykać tutaj. Dziwnie ucieszyła mnie ta wiadomość.
-Nic ci nie jest?- było czuć troskę w jego głosie.
-Trochę zakręciło mi się w głowie, a poza tym to nie.
-Może zaprowadzę cie do pielęgniarki?
-Nie trzeba tylko chwilę sobie usiądę i będę musiała lecieć na lekcje.- usiadliśmy razem.
-Wygląda na to że częściej będę pomagał trenerowi.- uśmiechnął się szoroko. Ma śliczny uśmiech.
-Na to wygląda.- posłałam mu ciepły uśmiech. Naszą krótką rozmowę przerwał dzwonek.- Muszę lecieć, w końcu nie mogę spóźnić się na sprawdzian z matmy.
-Powodzenia! -wykrzykną jak byłam już przy drzwiach.
-Dzięki! Do zobaczenia! -pomachałam mu na dowidzenia.
Starałam się wejść jak najciszej, bo byłam spóźniona, co prawda o pare minut, ale dla Skorpiona te pare minut jest jak pół godziny.
-Dzień dobry panno Charlie Evans. Miło, że się pani zjawiła.- powiedział oschle.
-Dzień dobry... Bardzo przepraszam za spóźnienie to się więcej nie powtórzy. -Nolan okazał mi spojrzenie typu: dziewczyno jak to jest możliwe, przecież byłaś dzisiaj wcześniej. A ja odwdzięczyłam się typem: nie patrz tak na mnie, sama nie wiem jak to się stało.
-No dobrze siadaj już, ponieważ to twoje pierwsze spóźnienie nie będzie żadnych konsekwencji. -szybko usiadłam na miejscu koło Hayden i Liama. Oboje na mnie spojrzeli zszokowani, a ja wzruszyłam ramionami.
-Klaso wyciągamy karteczki. -kontynułował Skorpion. -Przepiszcie zadania z tablicy i je wykonajcie macie na to 20 minut.
Skończyliśmy pisać, reszta lekcji minęła normalnie. W końcu dobiegł koniec tej jakże nudnej lekcji. Stanęliśmy przy naszych szafkach ja, Hayden, Liam i Nolan. Corey'a nadal nie było, może już dziś nie wróci. Napisałam do niego.

Charlie do Corey'a:
Hej, masz zamiar wrócić czy zostawiasz nas samych na pastwę losu, tych nudnych lekcji? ;)
Corey do Charlie:
Wybacz promyczku jakoś musicie się przemęczyć, nie wrócę już dzisiaj ale widzimy się jutro. Wierzę w cb wytrzymasz! ;) O i powodzenia dzisiaj po szkole! Koniecznie do mnie zadzwoń po wszystkim albo do mnie wpadnij. ;*
Charlie do Corey'a:
Eh... jakoś chyba wytrzymam :D i dzięki, zadzwonię do cb po wszystkim. Buziaki! ;*

Wszyscy czekali już tylko na mnie, więc szybka wpakowałam swoje książki i czekałam na "rozkazy".
-Charlie może powiesz nam czemu się spóźniłaś? -zwrócił się do mnie Nolan.
-No dokładnie tłumacz się. -dorzuciła Hayden.
-Byłam w łazience i nie słyszałam dzwonka. To tyle nic wielkiego, nie wyolbrzymiajcie, aż tak.
-Skoro tak mówisz. Muszę lecieć widzimi się na lunchu? -rzucił pospiesznie Nolan.
-Tak, oczywiście. -odpowiedziała Hayden.
-To do zobaczenia... wtedy. -pocałował mnie i odszedł.
-Biblioteka? -Zapytał Liam łapiąc Hayden za rękę.
-Skoro nie ma lepszego miejsca w naszej szkole to tak możemy iść. -zaśmiała się Hayden, pocałowała go w policzek i złapała za rękę. Teraz rozumiem jak to jest być piątym kołem u wozu i już wiem jak Corey czuje się kiedy jesteśmy w trójkę. (Ja, on i mój chłopak)
-A mnie kto złapie za rączkę? -zrobiłam maślane oczka.
-Ja cie wezmę słońce. -wyciągnęła do mnie rękę Hayden, więc ją chwyciłam.-Ale w policzek to ja cie całować nie będę. -zaśmialiśmy się wszyscy.
-Nie no co ty! Ble! Buziak od kogoś takiego jak ty? -rozbawieni w końcu ruszyliśmy do "naszego miejsca", tam najczęściej jesteśmy.
Reszta dnia minęła monotonnie. Nadszedł koniec lekcji i czas pójścia do Scott'a.

•Mój Krzyk Szansy•   (Teen wolf)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz