-Rozdział 19-

167 14 7
                                    

Zbliżył się do mnie i przejęłam inicjatywę, pocałowałam go. To był impuls, bardzo dobry impuls...
-Wybacz... -powiedziałam pośpiesznie, Theo położył swoje dłonie na moich policzkach.
-Ale za co? -tym razem on mnie pocałował.
-Myślałam...
-Nie myśl za dużo - przerwał mi całując mnie dalej.
Wyszliśmy z wody położyliśmy się na kocu, patrzyliśmy w niebo i rozmawialiśmy, śmieliśmy się, ciesząc się chwilą. Złapałam go za rękę, zobaczyłam naszą przyszłość, to było dziwne pierwszy raz nie widziałam jej wyraźnie, jedynie zarysy. Pomimo to wydawała się być szczęśliwa.

Nagle usłyszałam kogoś dyszącego, jakby przed kimś uciekał, za nim faktycznie ktoś biegł.
-Słyszałeś to? - usiadłam, spojrzałam na Theo.
-Co? - zdziwił się.
-Cicho, słuchaj!
-Teraz słyszę, daj spokój pewnie się ktoś wygłupia.
-Czujesz? On jest ranny. Musimy mu pomóc. - pobiegłam tak szybko jak tylko mogłam, Theo za mną.
Daleko nie musieliśmy biec, na przeciw wybiegł jakiś chłopak, rozpoznałam go dopiero po chwili. To był Mason! Rzucił mi się w objęcia, widać po nim, że był wycieńczony ucieczką, było z nim źle, rany które miał były świeże. Jak do tego doszło? Przecież rzekomo był chory. Czemu Corey nic nie powiedział, pomogłabym szukać Mason'a.
-Theo zajmij się nim, a ja dorwę tego co mu to zrobił. -Mason prawie upadł na ziemię, wiec położyłam go delikatnie i spojrzałam na niego.- Nie martw się, jesteś w dobrych rękach.- powiedziałam i pobiegłam.
-Charlie! Stój, to może być niebezpieczne! - wolał Theo za mną.
Ale nie posłuchałam go, wyczuwałam obecność tej osoby. Biegłam, aż zapędziła mnie w kozi róg. Czułam ją wszędzie, jakby specjalnie to zrobiła. Dookoła mnie nie było nikogo, tylko drzewa, zgubiłam trop. Nagle zauważyłam coś na jednym z drzew, ktoś wyrył jakiś napis.
„To dopiero początek skarbie... xoxo" To po to mnie tu zwabiła, żebym przeczytała wiadomość. Zrobiłam szybko zdjęcie i wróciłam do chłopaków bałam się, że oprawca może być gdzieś nadal w pobliżu i coś im zrobi.
-Wszystko w porządku?
-Powiedzmy... -spojrzał na mnie Theo, schyliłam się do Mason'a.
-Te rany wyglądają na głębokie, weź go do auta zabieramy go do szpitala.
Siedziałam z tyłu z Mason'em, oparłam jego głowę na moich nogach.
-Wszystko będzie dobrze Mason, jesteś bezpieczny... -pogładziłam go po policzku.- Cholera! Theo pośpiesz się, jego tętno zwalnia.
-Już prawie jesteśmy.
Dotarliśmy Theo wziął go na ręce, ja biegłam przodem.
-Pomocy! Szybko pomocy! Mamy rannego!- wydarłam się. Melissa była dzisiaj na zmianie.
-Jezus Mario! Charlie co się stało. - złapała mnie za ręce, emocje wzięły górę zaczęłam płakać, a ona wycierać mi łzy z policzków.
-Ja... nie wiem, nie mam pojęcia.
Wzięli Mason'a na nosze, odrazu zrobili mu wszystkie badania, rany były na tyle głębokie, że gdyby nie jego silna wola życia, już by było po nim. Tak mówili lekarze. Czekaliśmy przed salą, aż będziemy mogli go zobaczyć, rzuciłam się w objęcia Theo, bardzo martwiłam się o Mason'a.
-Musimy powiadomić wszystkich. -uspokoiłam się trochę.
-Dzwoniłem już do Scott'a, przyjedzie z Malia, Lydia i Stiles.
-Ja zadzwonię do Corey'a.
-Widziałaś te rany?
-Jeżeli to po którymś z nas, to albo umrze albo stanie się jednym z nas.
Minęło jakieś 10 minut, wszyscy przyszli do nas.
-Ktoś wyjaśni? -spytał Scott.
-Mogę do niego wejść? -spytał załamany Corey, pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Rzuciłam się mu w objęcia.
-Idź, właśnie zasnął. -powiedziałam i już go nie było.
-To, które z was powie jak udało wam się go znaleźć? -powiedział Stiles. -My tygodniami nie mogliśmy.
-Zajebiście, że dowiaduje się o tym, że był zaginiony ostatnia. Może by do tego nie doszło.
-Nie dziw się nam, musiałaś zająć się swoim sprawami, tak byś nam nie pomogła.- powiedziała Lydia łapiąc mnie za ramię.
-To jak? -dopytywał Scott.
-Leżeliśmy, nagle Charlie usłyszała jak ucieka, więc ruszyliśmy na pomoc, takiego go znaleźliśmy. Potem pobiegła szukać tego co mu to zrobił, ale nie znalazła nic i wróciła.
-Tak właściwie... To znalazłam coś. -pokazałam wszystkim zdjęcie.
-Wszystko jasne, w pakiecie z nią dostaliśmy nowego wroga. -zamamrotał pod nosem Stiles.
-Słyszałam to. -spojrzałam na niego.
-Wybacz, głośno myśle.
-Nie szkodzi, masz racje to moja wina. Nie mam pojęcia kto to może być.
-Pewnie niedługo się przekonamy... -wtrącił Theo.
-Do tego czasu musimy być gotowi na wszystko.
-Idę do chłopaków. - powiedziałam.

Mason był w złym stanie ale wiedziałam, że wyjdzie z tego. Siedziałam z Corey'em na kanapie, wtulałam się w niego, cały czas się trząsł z nerwów. Reszta czekała na zewnątrz, rozmawiali o czymś więc ich troszeczkę podsłuchałam.
-Jak udało mu się uciec? -zapytała Malia.
-Lepsze pytanie brzmi, od kogo udało mu się uciec? -poprawił Stiles.
-Może gdybyśmy go wcześniej znaleźli... - zarzuciła Lydia.
-Nie ma co gdybać ważne, że teraz jest cały i zdrowy.
-Nie taki zdrowy. -powiedział Stiles, wszyscy zamilkli, musieli spojrzeć na niego „spod byka".
-Co teraz robimy? - spytał Theo.
-Zadzwonię do Liam'a i Hayden, zabierzesz nas wszystkich w miejsce gdzie go znaleźliście. Stiles zawieziesz Charlie do domu, pojedziemy jak wrócisz. -rozplanował Scott.
-Czemu ja? -zdziwił się.
-Może w końcu znajdziecie wspólny język.

Wszedł do nas do środka.
-Chodź młoda zabieram cię do domu, pewnie zmęczona jesteś. Corey zawieźć cię też?
-Nie, ja tu zostaje przy nim.
-Tylko nie siedź za długo, oboje potrzebujecie odpoczynku. - pocałowałam go w czoło. -Będzie wszystko dobrze, obiecuje.

Jechaliśmy w całkowitej ciszy, starałam się przeanalizować blisko czego go znaleźliśmy. O ile się nie mylę, gdzieś tam powinna być opuszczona fabryka, pewnie tam go trzymała. Wyjęłam telefon z kieszeni i otworzyłam zdjęcie z wiadomością. Nie wyglada to na zrobione nożem.
-Co tam oglądasz? - przerwał moją zadumę Stiles.
-Zdjęcia wiadomości, na pewno jest skierowana do mnie, nie ma innej opcji. -zjechał na bok.
-Mogę jeszcze raz zobaczyć?
-Pewnie. -przysunęłam się do niego. -Spójrz na pewno nie jest to zrobione nożem.
-Zdecydowanie, wygląda bardziej na ... - pokazałam w tym momencie swoje pazury- tak właśnie. Skoro to wiadomość do ciebie, to może przypadkiem...?
-Nie, nie mam żadnych pomysłów kto to mógłby być.
-Dobra musiałem spróbować. Pomyśl jeszcze nad tym.
-Jasne, a teraz ruszaj co wrócisz im pomóc.
-Podsłuchiwałaś? -ruszył.
-Ale tylko troszkę. - zaśmiałam się. -Wyślę ci to zdjęcie może znajdziesz coś czego na pierwszy rzut oka nie widać.
-Nie ma sprawy.

Zajechaliśmy, zaczekał aż weszłam do środka i odjechał. Poszłam prosto do swojego pokoju, padnięta rzuciłam się do łóżka.

———————————————————————-
c.d.n

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 25, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

•Mój Krzyk Szansy•   (Teen wolf)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz