Lovely Mischief

373 23 30
                                    

dla wszystkich moich wspaniałych Czytelników.
jesteście bohaterami przez duże B.

Kłamca z przyjemnością całował szyję Brunhildy, unoszącej podbródek i obdarowującej go zachwyconymi pomrukami. Powoli zostawiał za sobą wilgotny ślad, gdy zmieniał położenie ust, dopóki nie przywarł do obojczyka i nie zostawił malinki. Wcisnął twarz w zgięcie szyi walkirii, coraz namiętniej całując wrażliwą skórę, nie powstrzymując się od używania języka i wydawania cichych, usatysfakcjonowanych jęków.

Po omacku wsunął jedną rękę pod plecy szatynki, starając się rozpiąć biustonosz, co jednak przychodziło mu z marnym skutkiem. Syknął sfustrowany, z rezygnacją uwalniając dłonie partnerki, drugą ręką mocując się z zapięciem.

- Cholera - mruknął, nie przestając zajmować się pieszczeniem kobiety.

Poczuł nagłe szarpnięcie, gdy uniosła jego głowę i zmierzyli się szaleńczymi spojrzeniami; on, z rękami zastygłymi na zapięciu bielizny, ona, rozkosznie wygięta w łuk, nie będąc jednak bezbronna. Rozchylił wargi, chcąc choć przez chwilę odetchnąć chłodnym powietrzem, nie było mu to dane. Opadł z powrotem na nią, nareszcie pozbywając się zawadzającego elementu garderoby.

Chwilę później poczuł, jak palce Brunhildy chaotycznie rozpinają guziki jego koszuli i jak ją z niego niemal zrywa, jak z pełnym żalu protestem chwyta za jego spodnie, siłując się z rozporkiem. Opierał się nad nią na kolanach, wspierając się rękami, i z pochyloną głową przygryzał i całował wrażliwą skórę zgięcia szyi walkirii. Wydał z siebie satysfakcjonujący pomruk, gdy szarpnęła za materiał, a jej palce otarły się o jego krocze. Pozwolił jej na zrzucenie z niego spodni, jednocześnie poprawiając włosy.

- Loki! - podniosła głos, gdy wcisnął twarz w jej pierś, oddychając nazbyt szybko i nierówno.

- Brun... - wymamrotał czule. Nie lubił przywiązania, jednak odkąd się spotkali, a raczej wpadli na siebie na Sakaar, wiedział, że bedzie tęsknił za jej towarzystwem. Doprawdy, zabranie jej ze sobą to był świetny pomysł, dzięki, bracie, pomyślał szyderczo, czując, jak wojowniczka pozbywa się jego bielizny.

Nie pozostał jej dłużny, zaraz potem przyciskając ją do siebie i niemo prosząc o rozchylenie ud, co też zrobiła, dysząc głośno. Objęła Lokiego, który zacisnął mocniej ręce na jej biodrach. Starał się powolnym głaskaniem rozluźnić wyraźnie spiętą kochankę.

Złapała go nagle za rękę, patrząc mu w oczy. Doszukał się w nich nuty strachu, którą sam przecież rozpalił.

- Kontroluj magię - poprosiła, wtulając się w niego.

- Zawsze ją kontroluję - odparł, mocniej nalegając na dostęp.

Zamknęła oczy, kiedy powoli przeszedł do rzeczy i mocno przytulił, szepcząc do ucha niekoniecznie cenzuralne czy słodkie słówka. Z każdym, każdym jego ruchem głębiej, wbijała podbródek mocniej w jego ramię, dopóki nie uzyskała bolesnego jęku. Wtedy dopiero pozwoliła sobie na rozluźnienie się, prawie bezwładnie spoczywając w szczupłych ramionach boga.

Nie widział grymasów bólu ani przyjemności, tuląc ją do siebie.

Drżąc, oparła się o klatkę piersiową Oszusta.

Oboje skończyli w tym samym momencie, na chwilę na obu twarzach pojawił się szczęśliwy uśmiech, by zaraz potem zniknąć, zastąpiony słabnącym podnieceniem. Odsunęli się od siebie, uspokajając stygnące ciała.

Loki przeciągnął się, czując, jak coś mu strzela w barku.

- Cholera - burknął, opadając spocony na materac. Zmęczony długimi igraszkami zarzucił ręce na szyję walkirii i przyciągnął ją do siebie. Po raz kolejny ich ciała zderzyły się, splatając ciasno ze sobą.

ON MIDGARD. valkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz