Sam Wilson "Falcon"
Jesteś bezrobotnym fryzjerem, który siedzi w domu i od czasu znajduje prace w postaci obcinania zdesperowanych ludzi z internetu.Okoliczności poznania:
Dzień zaczęłaś od twoich codziennych nawyków. Sprawdzenie facebooka, twojej strony i skrzynki pocztowej. Dostałaś dość nietypowego emaila, z prośbą o przyjazd do Avengers Tower jak najszybciej tylko mogłaś. Trochę cię to zdziwiło, ale potrzebowałaś pieniędzy. Koleś napisał, że to sprawa życia i śmierci, pieniądze nie grały tu roli. Po zjedzeniu śniadania i doprowadzeniu się do ładu, biorąc swoją torebkę z narzędziami, wyszłaś z domu. Nie lubiłaś podróżować metrem, ale na nic lepszego nie było ciebie stać. Będąc na miejscu, podeszłaś do recepcji, gdzie skierowano cię na 40 piętro. Wychodząc z windy, zauważyłaś dwóch mężczyzn odwróconych tyłem do ciebie. Co jak co, ale tyłki mieli zacne,aż szkoda było Ci przestać się gapić.
- Przepraszam, Pan Wilson? - oboje odwrócili się do ciebie, odsłaniając trzecią postać przywiązaną do krzesła.
- Wystarczy Sam. Ten tutaj to Steve. - podali ci rękę, uśmiechając się.
- Idioci natychmiast mnie rozwiążcie! Steve byłeś moim przyjacielem, ja ci ufałem! - odpowiedział brunet siedzący na krześle.
- Nie do końca rozumiem, myślałam, że miałam kogoś obciąć. - powiedziałaś zdezorientowana.
- I tak właśnie jest, Pani klientem jest ten z metalową ręką. Ma na imię Bucky. - odpowiedziałał Wilson.
- Zabije was. - Bucky łypał złowrogim spojrzeniem na swoich kumpli.
- Nie mogę się podjąć, przecież on nie chce. To trochę nie w porządku. Nie bawią mnie takie żarty, czy wy jesteście z oddziału przedszkola? - powiedziałaś z powagą, ale potem się roześmiałaś. - Żartowałam.
Do pomieszczenia wleciały dwie dziewczyny, szatynka o zielonych oczach i rudowłosa o niebieskich oczach. Buck posłał im wręcz niemą wiadomość o treści "pomocy".
- Cześć, co robicie? - odezwała się zielonooka.
- Chcą zrujnować mi życie Alice, pomóżmi. - brunet wyprzedził blondyna, który miał zamiar się odezwać.
- Najpierw wypadało by umyć mu głowę. - odezwałaś się przyglądając się włosom Bucka. - Masz strasznie zniszczone końcówki, którymi się postaram zająć. Szkoda obcinać, wiem. - próbowałaś jakoś dodać mu otuchy, ale pieniądze były ci potrzebne.
- Chłopaki jesteście okropni, uwielbiam was. O skoro jest tutaj fryzjer, to może i ja skorzystam, oczywiście zapłacę. - odezwała się rudowłosa.
- Nic z tego, nikt nie dotknie moich włosów. Vision dziękuję, że mnie odwiązałeś. Macie przejebane. - brunet zbliżał się niebezpiecznie w kierunku Wilsona i Steve'a.
- Język! - odezwał się blondyn, po czym zaczął uciekać razem ze swoim towarzyszem zbrodni.
- Oni tak zawsze? - spytałaś dziewczyn.
- Gorzej bywało. To co mogłabyś mi trochę przyciąć końcówki? - niebieskooka posłała ci miły uśmiech.
- Jasne po to tutaj jestem. - co za dziwny dzień.
- Chce ktoś paprykarzu? - wspomniany wcześniej Vision, wrócił w kuchennym fartuszku, z parującym jedzeniem.
- Vision źle wymawiasz słowo "alkohol". - odezwała się Alice, na co się zaśmiałaś razem z jej przyjaciółką.
Po skończonej pracy, dziewczyna ci zapłaciła i miałaś zamiar wsiadać do windy, ale Sam zdarzył cię złapać.
- Przepraszam głupio to wyszło, proszę. - podał ci kopertę z jak się później okazało dużą ilością banknotów.
- Nie mogę przyjąć, przecież nie podjęłam się wyznaczonej pracy.
- Należy Ci się za ten cały cyrk. Chyba, że zrobimy to inaczej. - odpowiedział po chwili.
- Nie musi Pan, ja wszystko rozumiem. - uśmiechnęłaś się do mężczyzny.
- Mówiłem żaden Pan, tylko Sam. Zgodzisz się wyjść ze mną na jakieś dobre jedzenie?
- Zgoda "tylko Samie".
- Proszę to mój numer, a teraz wybacz. Muszę się gdzieś schować przed metalową ręką zagłady. - pomachał ci, a ty ze spokojem mogłaś wrócić do domu. Co za zabawni ludzie.Jego pierwsza myśl:
" Chyba się zakochałem, mam nadzieję że doczekam randki, zanim Buck mnie zabije"Jego ulubiony muzyk/zespół:
Wilson jest zakochany w starszych klimatach z nutą Soulu i Jazzu.Kiedy byłaś chora:
Razem potraficie przespać całe dnie. Co i rusz pyta ciebie czy czegoś potrzebujesz. Na poprawę humoru robi Ci gorący kubek kakaa, rozśmieszając cię przy okazji na różne sposoby.Deadpool
Jesteś policjantem, ku zadowoleniu twojego ojca i wujka. Rodzinny biznes, tsa. Nie powiesz lubisz komuś wlepić mandat za złamanie prawa, ale zawsze chciałaś zostać hydraulikiem.Okoliczności poznania:
Miałaś akurat patrol, przemierzałaś Central Park i twoją uwagę zwrócił koleś w fontannie z dmuchanym jednorożcem. Wiedziałaś kto to, cała komenda dzięki nie mu w sumie ma robotę.
- Nie za zimno? - odpowiedziałaś zdejmując swoje okulary przeciwsłoneczne.
- Dzięki takiej seksownej Pani policjant nie może być zimno. - przewróciłaś oczami.
- Szkoda, że za słabe teksty podrywu nie mogę wypisywać mandatów. To co kochaniutki, wypisuje mandacik i grzecznie wychodzisz z wody?
- Pod warunkiem, że zapiszesz tam swój numer skarbie. - gotowało się w tobie, ale próbowałaś tego po sobie nie poznać.
- Zobaczymy, daje swój numer tylko obywatelom przestrzegającym prawa. - poprawiłaś swój mundur.
- Potrafi Pani przekonywać. - mężczyzna wyszedł z fontanny razem ze swoim dmuchanym jednorożcem. Wypisałaś mandat, który mu podałaś.
- Nie widzę numeru.
- Jak to, przecież tam na dole jest napisane 911. - uśmiechnęłaś się zostawiając Deadpoola w niemałym szoku.Jego pierwsza myśl:
" Cholera ciekawe czy w sypialni, też nosi mundur. Czy ja mogę ją teraz chwycić za [cenzura] [cenzura] [cenzura] [cenzura] [cenzura] [cenzura], razem z jednorożcem. Zły Deadpool!"Ulubiony muzyk/zespół:
Wham!
Deadpool bez Wham! to jak Bucky bez śliwek, albo Steve bez " Język!", coś takiego nie istnieje.Kiedy będziesz chora:
Oglądacie razem My little Pony i kłócisz się z nim, bo chciał kupić sobie kolejnego do kolekcji. Dokarmia cię meksykańskim żarciem. Lubicie też oglądać filmy z Avengersami z których macie niezły ubaw. Ogólnie jesteście jak duże dzieci, raz nawet twój wujek was przyłapał na bawieniu się w księżniczki.Crowley
Jesteś piekarzem, aniołem lubiącym wszystko czarne, jak twoja dusza. To nie tak, że przypalasz pieczywo i jest czarne. Spoko ci idzie, jeszcze nikt z góry cię nie nawiedził. Zostałaś wygnana z nieba, bo nie podobało im się dzień w codzień słuchanie Avenged Sevenfold. Planowałaś dołączyć do Lucyfera, ale udawanie człowieka było ciekawsze. W końcu mogłaś robić co chciałaś.Okoliczności poznania:
Pracowałaś jak zwykle, sprzedając ciepły chleb. W pewnym momencie do twojej piekarni wszedł mężczyzna w czarnym płaszczu z typowo brytyjskim wyglądem.
- Dzień Dobry podać coś?
- Co Pani by mi zaoferowała? - jego silny głos odbił się w całym pomieszczeniu.
- Chleb dyniowy. Jest genialny, w sumie się nie dziwię, bo ja go piekłam. - powiedziałaś z powagą.
- Nie nudzi cię?
- Nie do końca rozumiem co przez to Pan ma na myśli. - co za dziwak, kupujesz chleb, jak nie to wypad.
- Udawanie kogoś kim nie jesteś [T. I]. Niebo ssie, prawda? - powiedział rozbawionym głosem.
- Jesteś obłąkany, nie chcesz nic kupić więc dowodzenia. - swoją rękę miałaś blisko anielskiego ostrza.
- Spokojnie, chce się z tobą dogadać.
- Co jeśli nie zechce?
- Kojarzysz Winchesterów, wiesz, że zawsze źle to się kończy. To jak wchodzisz w to?
- Niech ci będzie, jak się zwiesz?
- Przed tobą we własnej osobie Król Piekła Crowley.
- Musisz być zdesperowany prosząc o pomoc konkurencję,ale chyba nie muszę się z tobą całować?
- Nie, chociaż to kusząca propozycja. Przyjdę po ciebie. - odpowiedział znikając.Jego pierwsza myśl:
"Mam nadzieję, że będzie bardziej rozgarnięta niż piesek Winchesterów. I co, ja też mam anioła! "Ulubiony muzyk/zespół:
Black SabbathKiedy będziesz chora:
Jesteś aniołem i ci żadna choroba nie straszna.Rozdział z Co zrobiłaś kiedy byłaś pijana będzie kiedyś tam. Dzięki, za aktywność ❤️ Pozwoliłam sobie razem z _GangstaSexy_ przemycić nasze dwie zajebiste postaci Alice i Annie.
RJ
CZYTASZ
Preferencje MCU/Superlock❤
RandomPreferencje z MCU i Superlocka. Przyjmuje zamówienia na imagify i imaginy, w miarę swoich marnych umiejętności 😂😊. Wszelkie sugestie mile widziane. Jeżeli jakiejś postaci nie ma,a chcielibyście po prostu napiszcie. Postaci w tej książce: Tony Star...