Rozdział 7

7 1 1
                                    

- Bon appetit!- powiedział mój towarzysz z uśmiechem, stawiając na stolik talerze z jedzeniem i szklanki z sokiem.

Podczas gdy chłopak wybierał film, ja bezwstydnie rozglądałam się po mieszkaniu. Było jasne i przestronne. Duże okna wpuszczały promienie słoneczne, co sprawiało, że miejsce wydawało się być jeszcze bardziej urokliwe. Zdecydowanie coś w sobie miało. Znacie uczucie, gdy jesteście gdzieś pierwszy raz? To niekomfortowe siedzenie i zastanawianie się, co powinno się zrobić? Tutaj nie było o tym mowy. Czułam, że ten niezwykły, wyjątkowy na swój własny sposób klimat dormu, otacza mnie z każdej strony, lecz nie było to ani trochę przytłaczające. Miejsce emanowało wręcz atmosferą przyjaźni i śmiechu, co potwierdzały tylko szczęśliwe, wspólne zdjęcia członków zespołu zdobiące salon. Wystarczyło na nie spojrzeć i już widziało się, jak dużo chłopcy znaczą dla siebie nawzajem i jak dobrze czują się w swoim towarzystwie. Niemożliwym było zauważenie grama fałszu na fotografiach.

-Widziałaś ten film? Słyszałem, że jest dobry- Taehyung wskazał palcem na ekran telewizora, jednocześnie wkładając sporą ilość jedzenia do buzi.

- Nie, ale zbierałam się żeby go obejrzeć. Jakoś nie wyszło- zaśmiałam się łapiąc pałeczki w rękę.

- No to film juz wybrany- klasnął w ręce, niczym małe uradowane dziecko. - smakuje ci?- przyjrzał mi się.

- Tak, jest bardzo dobre. Tylko, wiesz, że nie musiałeś, prawda? Mam nadzieję, że nie wyszłam w twoich oczach, na dziewczynę, która je jak najmniej może, tylko żeby nie przytyć- powiedziałam ze spuszczaną głową.

- W żadnym wypadku! Dlaczego, przyszło ci coś takiego do głowy?- spytał zdziwiony, lecz w jego głosie mogłam usłyszeć delikatną pretensję.

Jakby był zawieziony, że uznałam, że mógłby ocenić mnie w ten sposób.

- Sama nie wiem, jakoś tak samo z siebie.

- Po prostu... nie myśl tak więcej, jasne?- spytał, a jak kiwnęłam głową.

Oparłam się delikatnie o oparcie sofy, próbując usiąść wygodnie. Taehyung wyciągnął po coś rękę, a chwile później za moimi plecami umieścił wygodną poduszkę.

Spojarzałam na niego zdziwiona.

- Tak będzie ci wygodniej- wytłumaczył tylko wracając do jedzenia.

Swoją drogą posiłek był świetny. Wzięłam łyk soku pomarańczowego, podczas gdy moją uwagę przykuła scena na ekranie

- Czy to jest horror?- spytałam piskliwym głosem.

Wyglądało to naprawdę przerażająco. Mimo, że nie chciałam pokazać, że się boje i jak wielkim tchórzem jestem, poległam.

-Ymm, no tak... To źle, coś nie tak?- spytał zmieszany.

- Nie, nie. Jest w porządku- zgrywałam twardziela.

Kogo próbujesz oszukać? Dobrze wiesz, jak wielkim panikarzem jesteś. Myślisz, że nie zauważy?

Tak? Tak właśnie myśle.
Mam nadzieję.

Film mijał, a ja ku mojemu własnemu zdziwieniu, trzymałam się całkiem dobrze. Nie licząc kilka małych akcji, nie piszczałam ze strachu wcale tak dużo... bynajmniej w moim przekonaniu.

Telefon chłopaka nagle zaczął dzwonić, podniósł się, a jego wzrok spoczął na ekranie urządzenia.

- Cholera, to znowu on. Żebyś tylko wiedziała jak bardzo mam go dosyć. Gość mnie irytuje- rzucił głosem, który mówił, jak szczęśliwy jest z połączenia, które niestety musiał odebrać. Niechętnie ruszył w nieznanym mi kierunku.

Po 15 minutach, zwyczajnie zdenerwowany się rozłączył.

- Coś się stało?- spytałam zmartwiona.

Nie wyglądał na szczęśliwego.

- Nic, jest okay.

Kłamał. Było widać to po tym jak unikał kontaktu wzrokowego.

- Nie chcę naciskać, ale mogę ci powiedzieć, że widzę, że mnie zbywasz. Nie wiem dlaczego, ale jeśli coś się dzieje, możesz mi powiedzieć. Nawet jeśli nie bedę w stanie pomóc, mogę wysłuchać.

- Nie, albo dobra... Mój manager, wymyślił sobie, że wciśnie mnie do jakieś kampanii. Cały czas, od dwóch miesięcy, próbuje wytłumaczyć mu, że zwyczajnie tego nie czuję, a nie chcę kłamać ludzi. Próbowałam zrobić to na spokojnie, ale nie słucha. Teraz twierdzi, że go to nie obchodzi, że mam to zrobić i tyle- wyrzucił z siebie- mam dosyć tego, że ludzie myślą, że jestem lalką, która będzie uśmiechała się, potakiwała i robiła to co jej każą, wiesz. Ja do cholery też mam swoje zdanie- denerwował się jeszcze bardziej.

- Rozumiem. Nie chcesz robić rzeczy, które nie będą w całości szczere z twojej strony. To w zupełności zrozumiałe- przyznałam mu rację.

- Widzisz, ty jakoś to rozumiesz. Dlaczego on też nie może?- powiedział z pretensją.

Było widać po nim, że to przeżywa. Nie jest mu pozwolone mieć swojego zdania i decydować o sobie. Jego oczy bacznie obserwowały mnie, mieszkanie, jakby szukając odpowiedzi na frustrujące go pytania. Przez chwilę zatrzymał się na zdjęciu z przyjaciółmi z dormu.

- Oni też rozumieją. Stoją za mną murem, wspierają mnie nawet, gdy twierdzą, że moja decyzja nie jest tą właściwą. Naprawdę mogę na nich liczyć. Czasem mam dosyć... dosyć tego życia jako idol, wszystkiego. Zawsze wtedy siadam tutaj i patrzę dokładnie na to zdjęcie. Ciagle dokładnie pamietam ten moment, gdy je zrobiliśmy. Jestem za nich wdzięczny, cieszę się, że ich mam, wiesz?- wyznał patrząc na
mnie.- Rose?

- Tak?- spytałam cicho, odczuwając, jak nagle atmosfera zmieniła się.

- Ah, pieprzyć to- powiedział, jakby zastanawiając się nad czymś  i intensywnie mi się przypatrując, a następnie szybko i zdecydowanie pochylając się nade mną, aby gwałtownie przycisnąć swoje delikatnie wargi do moich.  

Cholera?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 08, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Say You'll Never ChangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz