Choć moje usta milczą, dusza jak złamana
Ręka, której wciąż nic nie potrafi uleczyć
Jak rana, której nikt nie odważy się zaszyć
Więc samotnie przeżywam osobisty dramat
Bez jakiegokolwiek zainteresowania
Jakiejkolwiek pomocy drugiego człowieka
Mało tego, nie zadrży mu choćby powieka
I łatwo zapomni o naszych wspólnych planach
W tym cierpieniu niemalże archetypowym
Jeśli się nabierze odrobinę pokory
Można odnaleźć wyzwolenia naszego klucz
Wystarczy jedynie wybrać właściwą z dróg
I zamiast wewnętrznej Sodomy i Gomory
Udać się tam, gdzie czeka już miłosierny Bóg
YOU ARE READING
Życie w pigułkach
PoesiaPewnego rodzaju cykl sonetów przeze mnie pisanych. Inspirowane wszystkim, co widzę, co słyszę, co czytam i czym żyję. Zapraszam.